Spotkanie opłatkowe część 2

Spotkanie opłatkowe
Spotkanie opłatkowe
Spotkanie Opłatkowe Oddziału ZLP Wielkopolska odbyło się w gościnnych
metrach kwadratowych Skarbniczki Od-Dzielnej Danuty Bartosz. Trzeba
naprawdę sporo hartu i sił duchowych, połączonych z umiejętnościami
tyleż organizacyjnych, co kulinarnych, by zgromadzone Grono Przyjaciół
po Piórze czuło się świetnie od pierwszego momentu po, zdaniem wielu
zbyt pospieszne zakończenie. Jak okazało się bowiem Organizatorka i
niestrudzona Gospodyni miała jeszcze kilka miłych atrakcji w zapasie.
Rzeczywistość była jednakże okrutna, bo jednych zmuszała do pożegnania
się z resztą przed oficjalnym  zakończeniem i wyczerpaniem całego
programu... godzina odjazdu pociągu, innych konieczność przygotowań do
zbliżającego się Sylwestra, kogoś tam kolejne imprezy... W każdym razie
samo dzielenie się opłatkiem było połączeniem, znanych Danucie
obyczajów północno-amerykańskich, które wymagają od każdego najpierw
wygłoszenia życzeń, lub krótkiej modlitwy dziękczynnej, co podobno
milsze Bogu, niż stałe prośby i pretensje(?). Potem dopiero nastąpiły
obejmowania się "słowiańskim misiem" i łamaniem się najbielszym z
białych... chlebem.
 
Stół uginał się od specjałów, ale i przednie wino czerwone
uzupełniało menu. Co było najważniejsze jednak było w tym niezwykłym
zgromadzeniu, to: połączenie normalnego niby Spotkania towarzyskiego
z elementami Zebrania członków Oddziału. Mogliśmy więc poznać nowych
członków oddziału: oryginalnego poety, autora tekstów piosenek, a także malarza
Józefa Jana Swędrowskiego (Gizałki) oraz najmłodszego: prozaika-poety i
podróżnika Łukasza Wierzbickiego. Były kolędy, nawet te śpiewane
kiedyś w Watykanie przez samego Jana Pawła II, bo Gospodyni miała je
na płycie pamiątkowej.
Była choinka i prezenty pod nią, było o wiele za dużo jak na jedno
Spotkanie, ale wrażenia pozostały na pewno  utrwalone z  żywą
wdzięcznością przez wszystkich obecnych. Szkoda, że zabrakło
trzeciego z "nowych" w gronie Literatów Wielkopolski: Ryszarda
Ćwirleja -oryginalnego powieściopisarza i dziennikarza telewizyjnego.
Ale chyba to ostatnie zajęcie  może Go jednak usprawiedliwić?. Sam
autor tych słów przez 40 lat pracy w owej instytucji także
wielokrotnie musiał przestawać wierzyć w ..."życie poza-telewizyjne"...
Fotograf - amator przy tym był. (sic).
Ja w telewizji
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Ryszard Podlewski