Trzy filary - B.M.Bukowski

Trzy filary - B.M.Bukowski

Trzy filary - B.M.Bukowski

Tytuł: "TRZY FILARY"
Wiersze wybrane z lat 2006-2009
- Wędrówki po Helladzie
- Pożegnanie z doktorem teologii
- Czas na zmiany
autor: Beniamin Maria Bukowski
Wydawca: Flos Karmeli Sp. z o.o., ul. Działowa 25, 61 747 Poznań
Skład i druk: Totem - Inowrocław
Projekt okładki - Beniamin Bukowski
Ilustracje: Beniamin Bukowski
ISBN: 978-83-61360-09-4
Fundacja Literacka
Poznań 2009
Posłowie:
Posłowie:
"Drogi Kolego!
Wydanie pierwszej książki jest z pewnością wydarzeniem głęboko poruszającym. Autorowi sprawia też wielką przyjemność oglądanie następnych swoich dzieł. Ale kiedy się wydaje książkę numer 20 czy 30 – uczucia są już mniejsze, powiedziałbym, rutynowe. Wtedy jednak odnajdujemy inne przyjemności i, proszę mi wierzyć, że są one nie mniej intensywne. A wynikają one ze spotkania z nieznaną, nową i młodą poezją. Taką radość sprawiło mi spotkanie z Pańskimi wierszami. Są to wiersze nie tylko świadczące o erudycji,  wrażliwości i sprawności warsztatowej – one są mądre, głęboko przeżyte i uczciwe (jeśli takiego określenia wolno użyć w stosunku do poezji).
Łatwo jest napisać kolejny wiersz o Sokratesie. O wiele trudniej wyobrazić sobie, że kolejnym – nieodkrytym! - mędrcem i filozofem jest spotkany przed supersamem bezdomny, woniejący nędzą i wódką. To przeniesienie, splątanie czasów i postaci ma w sobie coś z Eliota i jego pojmowaniem czasu zapisanym w Czterech kwartetach.
Mity greckie, które są jednym z fundamentów naszej kultury, są silne i żywotne swoim uniwersalizmem, swoją odwieczną aktualnością pozwalającą wpisywać w nie i nasze losy, losy ludzi współczesnych. Jednym z poetów, którzy to potrafią udowodnić jest właśnie Pan, a przykłady na to znajduje w licznych tekstach pierwszego cyklu."
Marek Wawrzkiewicz
(prezes Zarządu Głównego ZLP)
"Sędziwa sowa wypatrzyła wysoko lecącego młodego orła Beniamina, który w elitarnym klubie klasyków od Sokratesa do Kołakowskiego w towarzystwie pana Cogito Herberta i biedronki Jana Twardowskiego okiem nastolatka odnajduje własne dzisiaj.
Młody, chłonny umysł peregrynuje zakątki filozoficznej myśli. Szuka ziaren prawdy jak pielgrzym w ziemi świętej, aby dotknąć relikwii. Jak archeolog wydobywa przeszłość, porównuje, analizuje, przystaje w zadumie, perełki kładzie do skarbca, a ich wartość konfrontuje z ceną dnia współczesnego.
Podobnie jak Roger-Pol Droit Beniamin zauważa Sokratesa
pchającego wózek w sklepie Supermarketu, natomiast jego Pan Cogito gdzieś się zawieruszył, nie ma go - "zawisł w nicości nie do końca sprecyzowanej". W poszukiwaniach nie wolno zapomnieć o najważniejszym - "Na ostatnich światłach w prawo i potem wyjść na ludzi". Kontemplując rzeźbę "Grupa Laokoona" Beniamin już wie - życie ma swoje zasady. Kto łamie prawo ponosi karę. Niestety, w egoistycznym priorytecie zachowań nie każdy o tym pamięta.
Podziwiając upór młodego człowieka, w poszukiwaniu mądrości, prawdy i definicji życia jestem pełna uznania dla jego dociekań. Ponadto lektura młodzieńczych fascynacji pozwoliła mi raz jeszcze sięgnąć do skarbnicy myśli piewców mądrości.
Życzę, aby XXI wiek, na półkach w książnicy wśród klasyki obok Sokratesa, Platona, Norwida, Herberta,  znalazł miejsce na twórczość Beniamina Bukowskiego, wszak jego refleksje i potencjał myślowy mają głęboki fundament. Już dzisiaj jest to wysoka budowla, a Beniamin ma dopiero 18 lat!!! Oby go tylko życie nie wypaczyło!
Doświadczanie rzeczywistości mówi o szczęściu - nieodzownym
w każdym działaniu. Lecz szczęście - tak cenne, tak niezbędne - jest rozdzielane niemalże jak na pamiętne "kartki". Niektórzy mają go niewiele, inni całe mnóstwo. Pan Bóg lubi jak się rozmnaża talenty, mam więc nadzieję, że Beniamin, wypatrzony przeze mnie orzeł, mając tak szerokie skrzydła erudycji szczęśliwie pofrunie wysoko i daleko podpatrując nie tylko klasyków, ale także ptaki i kwiaty na łące, aby wydobyć to, co najpiękniejsze – miłość. Wszak ona, pragnąc wieczności jest drogowskazem życia!"
(Danuta Bartosz)
Trzy filary - B.M.Bukowski
Sokrates z wózkami
Pamiętam ten dzień deszczem spływający
I ściekający w brudne rynienki niepamięci.
Pamiętam, jak wyszedłem z hipermarketu
Z siatkami w rękach i garbem na duszy.
A on już tam był,
Poznałem go od razu.
Ten sam: pochylony, brzydki.
Tylko tak brzydcy ludzie mówią szczerze o pięknie.
Sokrates. Pchający po parkingu pusty metalowy wózek.
Podszedł do mnie, wybrał mnie  z milionów.
Czuć było od niego metafizyką wysączoną z wódki.
Zaczął od majeutyki („Niech mi pan pomoże, ja panu też
Pomogę mnie zrozumieć”). Potem słynna ironia
(Nie, nie – to nie na alkohol. Kupię za to jedzenie!).
Piątak z kieszeni, dłoń szybko się zaciska.
Odszedł chciwy Sokrates chwiejnym krokiem w nicość,
Pozostawiając mnie samego i domysłom.
Myślę sobie, że nie zje go to, co ostatnim razem.
Nie wypije cykuty (choć może co innego).
W akcie zgonu wypiszą: „Umarł z wyziębienia”.
Nie przegra aby wygrać, lecz przegra po prostu.
Biedny Sokratesie, ta demokracja jest już dla Ciebie za duża.