Nowicki Damian

Nowicki Damian

Ur. 14 października 1990 roku w Gdyni. Absolwent Prywatnego Gimnazjum LIBER i V Liceum Ogólnokształcącego im. płk. Stanisława Dąbka w Gdyni. Obecnie student Historii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od najmłodszych lat interesuje się filmem, teatrem, muzyką oraz szeroko pojętą poezją i literaturą. Uczestnik warsztatów teatralnych w Studiu Pantomimy w Poznaniu.
Damian Nowicki
Wyznanie Mefistofelesa
Tak!
Sącze jak w umysłach,
Ludzie głoszą moje imię,
BEZWIEDNIE!
Szepczę do ucha,
O tak...
Szaleńczy taniec uzależnienia.
Ten jedyny,
Zbuntowany,
TAK TO JA!
Bramy nieba zaryglowane.
Władam nieskończonymi czeluściami,
Lecz cel mój jest inny,
SERCA NIEWIERNYCH!
Ulegli mej władzy,
Niewiedzą, co czynią.
Świat jest mój!
Jesteś słaby człowiecze,
PRZEGRAŁEŚ!
Bóg, Świat, Ludzie
Śmierć traktowana jako zło konieczne,
Nawet na jej ostatecznie-ostatecznym łożu,
Ludziom obce jest szczęście wieczne,
Chcąc pływać w ogromnie zielonym morzu.
Bogowie umarli od własnej wielkości,
A ludzie przejęli całą władzę.
Upadają pod ciężarem własnej boskości,
Zapominając co mieli na uwadze.
Cały ten świat niewiele jest wart,
Gdy goni niby oszalały chart.
Chciwość i pieniądze jak narkotyk,
Delikatny i łagodny jak kobiecy dotyk.
Powoli i dyskretnie nas dopada,
Głaszcze nas, szepcze i podpowiada.
Nieśmiertelność
Przez te lata spędzone na ziemi,
Nękasz ludzi swą wielkością.
Nazbyt skomplikowana,
Zbyt ogromna by ją okiełznać,
Dla każdego człowieka.
Twe łzy pełne marzeń,
Którymi obdarowałaś nielicznych.
Niosą też Twój ból i lęk,
Którego nie rozumiemy.
Ta nieskończoność jest przekleństwem,
Trwać musisz sama już zawsze.
Dlatego nas tak nienawidzisz.
Najzwyklejszy śmiertelnik,
W swym kruchym jak bańka życiu,
Choć raz może Cię dotknąć.
Na moment poczuć Twój smak.
Ta wspaniała chwila,
Kiedy stajemy się nieśmiertelni.
Czekając na nią całe życie,
Nadajemy mu sens.
Piękna Czerń
Czarna wśród białego tłumu
Jedna żywa wśród martwicy
Inny wygląd, inne myśli
Inne, dziwne, obce, nieznane
Murem stoją wszyscy, WON!
Krzyczą, drą się wniebogłosy
Ona nowa, czarna, piękna
Ze swym dzikim błyskiem w oku
Walczy śmiało w swych ideach
Dyszy, krzyczy wprost do nieba
SEMPER VITA!
SEMPER VITA!
Ostatnie ziarno żywej czerni
Zawsze da swój plon
Na nic krzyki i sprzeciwy
Piękna czerń przetrwa wszystko
BO IDEA ZYJE WIECZNIE!
Słońce
O Panie Światłodajny!
Władco wszelkiej jasności,
Wśród gwiazd nie masz sobie równych.
Królując na czarnym panteonie,
Kapryśny z Ciebie monarcha.
Raz wielki i bogobojny,
Raz skromny i z dystansem.
O Źródło Życia!
Nie skąp swej mocy.
Każdy Twój promień niesie radość,
A słoneczne popołudnie rodzi miłość.
O Cudzie w Przestworzach!
Przewspaniała gwiazdo,
Świeć, świeć jak najdłużej.
Nie pozwól by świat zasnął w mroku.
O Obrońco Jasności!
Co dzielisz niebiosa z nocą,
Strzeż zasad ustalonych początku.
By dzień nie stał się nocą,
A czarna noc wiecznością.
Kochajmy się,
I niech świat złotem się rumieni.
O Słońce!