Wywiad z Tomaszem Kruczkiem, autorem książki "Miłość jest..."

Wywiad z Tomaszem Kruczkiem, autorem książki "Miłość jest..."

"Miłość cierpliwa jest i łaskawa. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą..." - poniżej zamieszczamy wywiad Katarzyny Pelczarskiej, redaktora Redakcji "Portalu Księgarskiego" przeprowadzony z członkiem poznańskiego Oddziału ZLP -Tomaszem Kruczkiem, autorem książki dla dzieci i młodzieży pt. "Miłość jest...", wydawnictwa Vocatio, laureatem ogólnopolskiego konkursu literackiego ,,Katolicka książka roku 2011” organizowanego przez portal ,,Granice” w kategorii: książki dla dzieci – nagroda czytelników.

Katarzyna Pelczarska: Skąd pomysł na to, by oprzeć konstrukcję książki na hymnie o miłości św. Pawła, tak by każdemu jej przymiotowi przyporządkować jedno opowiadanie? Mi, gdy je czytałam, niejako automatycznie nasunęły się skojarzenia ze słowami encykliki "Redemptor hominis" Jana Pawła II: Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa.
Tomasz Kruczek: Pomysł napisania książki nawiązującej do hymnu do miłości zrodził się w sercu mojego wydawcy Pana Piotra Wacławika z Vocatio. Od jakiegoś czasu szukał autora, który mógłby zmierzyć się z tym tematem. Ja wydałem właśnie swoją pierwszą książkę i w swoim niewysłowionym zarozumialstwie entuzjastycznie wręcz zgodziłem się napisać kolejną. Zabrałem się do pracy i już po miesiącu wiedziałem, że towcale nie będzie łatwe. Wręcz niewykonalne, gdyż temat był zbyt trudny. Jednak któregoś dnia córka wróciła do domu przygnębiona z powodu konfliktu na podwórku. Wtedy zrozumiałem, że trzeba opowiedzieć historie, których bohaterami będą dzieci w realnych sytuacjach. A przecież ja miałem całe mnóstwo takich opowieści w głowie. Przygód, które bardzo chciałem kiedyś opisać, przekazać dalej. W tym momencie dwa pomysły, wydawcy i mój złączyły się w jeden. Wystarczyło tylko odnaleźć właściwe historie. 

Katarzyna Pelczarska: Czy te historie wydarzyły się naprawdę? W przedmowie do książki nie odpowiada Pan jednoznacznie na to pytanie.

Tomasz Kruczek: Wiele z nich wydarzyło się naprawdę. Czasem są to moje bardzo osobiste przeżycia. Minęło bardzo wiele czasu, zanim zdobyłem się na to, aby opowiedzieć np. o prześladowaniach, które dotknęły mnie w szkole podstawowej. A potrzebowałem wiele siły, by wybaczyć i zamknąć ten okres. Dla tego też w jednym z opowiadań rozliczam się z przeszłością. Tomuś, ,,Ciaptak’’ to ja… W innym opowiadaniu opisuję jedno z najbardziej niesamowitych przeżyć z dzieciństwa. Przygodę, którą przeżyłem ze swoim tatą. Jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Mój tata nie żyje już od wielu lat, ale jeśli przywołuję jego obraz, to właśnie najczęściej jest to mężczyzna, który pomaga mi pokonać lęk przed ogniem. W książce są też opowiadania, które powstały na podstawie prawdziwych wydarzeń, lecz tak zmieniłem czas, miejsce i bohaterów, aby ci prawdziwi pozostali anonimowi. Jestem przekonany, że tacy pragnęliby pozostać. Pozostałe opowiadania, no cóż, bardzo bym chciał, żeby wydarzyły się naprawdę. I mam nadzieję, że kiedyś tak się stanie.

Katarzyna Pelczarska: Dlaczego bohaterowie Pana książki mają najczęściej po 10-12 lat? Czy dylematy związane z okresem dorastania, wchodzeniem w świat dorosłych nie łatwiej byłoby pokazać na grupie np. 15-18-latków?

Tomasz Kruczek: Z kilku powodów, po pierwsze właśnie w tym wieku powoli zaczyna dochodzić do głosu wpływ rówieśników. Jeśli nie zaczniemy pracy w kształtowaniu postawy 10-12-latka, to z chwilą jego pójścia do gimnazjum może być już za późno. Piętnastolatek chłonie jak gąbka świat zewnętrzny. Jeśli nie będzie miał podstaw i zasad – zgubi się błyskawicznie, naśladując innych. Będzie klonem zachowań rówieśniczych. Często negatywnych. Jeśli zasad nie wyniesie z domu, nauczy się ich na ulicy. Tu odzywa się we mnie nieuleczalny pedagog, który widzi potrzebę przekazania pewnych wartości w najbardziej odpowiednim do tego wieku. Kolejny powód to wiek moich dzieci. Kiedy pisałem ,,Miłość”, miały właśnie po dwanaście lat. Nie ukrywam, że stały się pierwszymi korektorami mojej książki. Pierwszym filtrem. Jeśli opowiadanie podobało się moim córkom, mogłem mieć nadzieję, że innym też się spodoba. A proszę mi wierzyć, dwunastolatka potrafi być wymagającym krytykiem. Poza tym książek dla dzieci w tym przedziale wiekowym nie ma dużo.

Katarzyna Pelczarska: Jak Pan sądzi, jak dziś należy mówić o wartościach, by pociągnąć, zafascynować młodych takim stylem życia, a zarazem „nie nudzić’, nie głosić przysłowiowych „kazań”?

Tomasz Kruczek: Widzę takie zjawisko: młodzież nie zaczyna od słuchania, tylko od obserwacji. Najpierw ocenia to, co robimy, a później jest gotowa słuchać tych, którzy poprzez swoje postępowanie stają się wzorem, więc jeśli mamy mówić o wartościach, to najpierw sami bądźmy ambasadorami tych wartości. Jeśli spełnimy ten warunek, będziemy mogli bez przeszkód przekazywać je słowem. Niech słowa będą uzupełnieniem i potwierdzeniem czynów.

Katarzyna Pelczarska: Ważne jest świadectwo, jakie dajemy dzieciom i młodzieży swoim życiem. Czy Pana zdaniem jesteśmy wiarygodnymi świadkami? Czy zbyt często nie dochodzi do brutalnej kolizji między wypowiadanymi przez nas słowami a przyjmowanymi postawami, wyborami?

Tomasz Kruczek: Ojciec, który mówi o tym, że należy trzymać się razem jako rodzina, a później zdradza żonę, przestaje być w oczach dzieci wiarygodny. Jeśli matka uczy dziecko uczciwości, a później przeprowadza je na czerwonym świetle przez ulicę, traci swoją wiarygodność. Nie od razu oczywiście, ale kawałek po kawałeczku. Przykłady można mnożyć. Ale to skutek większego problemu, czyli odrzucenia wartości nadrzędnych, które dzisiaj idą w zapomnienie. Ustalamy własne prawa i w chwilę później sami je łamiemy. Nawet nie chcemy potrzebować dziś Dekalogu, ani hymnu do miłości. I musimy jako społeczeństwo zapłacić za to cenę. Ponieść konsekwencje zagubienia się we własnych zmiennych prawach. Nasza wolność, paradoksalnie, staje się dla nas zbyt ciężkim brzemieniem.

Katarzyna Pelczarska: Mówimy dużo o wychowaniu, niedawno obchodziliśmy „Tydzień wychowania”, a jednocześnie często zapominamy o samowychowaniu. Jak kształtować siebie, rozwinąć w pełni swój potencjał? Obecnie, jeśli w ogóle poruszamy tę kwestię, to większy nacisk kładziemy na rozwój umiejętności typu: sztuka perswazji, negocjacji, wywierania wpływu na ludzi niż na uczenie się przyjmowania na co dzień postawy człowieka wyprostowanego, o której tyle pisał choćby Zbigniew Herbert.

Tomasz Kruczek: Doszliśmy do takiego miejsca, w którym bardziej niż bycie liczy się przetrwanie i zdobywanie czegoś dla siebie. Podstawą jest mieć, a nie być. Stąd nacisk na zdobywanie umiejętności typu perswazja, negocjacja. Książki handlowe uczą nas, że wszystko jest sprzedażą, że wszystko w życiu podlega tym samym mechanizmom, czyli zastosować trzeba takie same narzędzia. Jak pokazać drugiemu człowiekowi swoje uczucia? Włączyć mechanizm reklamy produktu, którym jesteś. Konsumpcja w czystej postaci. To przeraża. Jeśli mamy się rozwijać jako ludzie, musimy wrócić do tego momentu, za nim postawiliśmy siebie w centrum i staliśmy się sami dla siebie najwyższym dobrem. Nie można stać się w pełni ukształtowanym człowiekiem, człowiekiem wyprostowanym, bez Boga. Tylko w oparciu o Niego jesteśmy w stanie wykorzystać nasz potencjał, który de facto został nam przez Boga dany.

Katarzyna Pelczarska: Czy nie myślał Pan o tym, by bardziej skomplikować fabułę niektórych opowiadań, tak by w większym stopniu przybliżyć je do codziennego życia? Gwałtowne przemiany bohaterów zdarzają się sporadycznie. Najczęściej to proces: najpierw zmianie ulega nasz sposób myślenia, a za nim idą określone wybory. Także otoczenie nie jest wobec nas tak wyrozumiałe, jak przedstawia Pan to w niektórych opowiadaniach. Owszem, byłoby to możliwe, gdybyśmy założyli, że wszyscy dorośli są dojrzali, odpowiedzialni, tymczasem dysfunkcyjnych rodzin jest w Polsce bardzo wiele.

Tomasz Kruczek: Człowiek potrzebuje prostego przekazu. Tym bardziej, kiedy ma dwanaście lat. Specjalne nie komplikowałem fabuły. Czasem wprost przeciwnie, upraszczałem, jak tylko mogłem. Cóż z tego, że opisałbym całość moich przeżyć w szkole, skomplikowane relacje z rodzicami, samotność, ból, zagubienie się w buncie młodości, poszukiwania, narkotyki, ucieczki, a w końcu odnalezienie swojej drogi. To wszystko przeszedłem i mógłbym opisać, tylko że ja piszę dla dzieciaków, które potrzebują jasnych odpowiedzi. Wystarczy, że zrozumieją moc przebaczenia. Jeśli mówię o tym, że tata uratował mnie przed fobią, to jest to przekaz o miłości. Po co pisać, że kiedy byłem nastolatkiem, przestaliśmy sobie ufać, przestaliśmy się rozumieć. Wychowywałem się na książkach dla młodzieży, które miały prostą fabułę. Indianie galopowali przez prerię, piraci pływali po nieznanych lądach, Robinson miał swoją wyspę, a kosmonauci odwiedzali inne planety. Później przeżywałem te przygody raz jeszcze, budując szałasy, statki kosmiczne z kartonów, pływając tratwą po stawie na działce. Byłem Indianinem, piratem, Tomkiem Wilmowskim, zdobywcą innych planet. Żyłem książkami z czasów dzieciństwa i takie proste historie chciałem pisać. Chciałem do nich wrócić, kiedy dorosłem i przekazać dalej. Dzisiaj dzieciom zabiera się dzieciństwo, brutalnie przenosząc je w dorosłość. Oglądają rzeczy, których oglądać nie powinny i przeżywają to, co trudno jest czasem wytrzymać dorosłym. Ale nawet najbardziej wulgarny dwustulatek jest tylko chłopcem. Jeszcze chłopcem. I nawet jeśli nie wiadomo jak wyzywająco ubrałaby się gimnazjalistka, wciąż pozostaje dzieckiem, choć ona sama i jej otoczenie starają się o tym zapomnieć. Moim gorącym pragnieniem jest, aby oddać dzieciom dzieciństwo i nie robić z nich dorosłych.

Katarzyna Pelczarska: Czy mamy szansę, a jeśli, to co powinniśmy zrobić, by nasze otoczenie funkcjonowało według zasad podanych przez św. Pawła, by nie dominowały w naszych wzajemnych interakcjach zazdrość, egoizm, małostkowość…?

Tomasz Kruczek: Taka szansa zawsze istnieje. Trzeba po prostu oddać swoje życie Bogu. Przyjąć Jego miłość i przekazywać ją dalej. Potrzebne jest nam nawrócenie. I to nie znaczy, że mamy nagle być bardziej religijni. Tu chodzi o głęboką całkowitą przemianę całego naszego ja. I to nie my jej dokonujemy, ale Bóg. Stajemy się narzędziem. Schodzimy z podium z napisem „pierwsze miejsce”. Stajemy się numerem dwa naszego życia. Pozwalamy na zmiany.

Katarzyna Pelczarska: Na co dzień nie jest to takie proste: „Przebaczyłem/oddałem swoje życie Bogu i od tego momentu nie przeżywałem już żadnych wahań, trudności…”. Potrzebowałabym zobaczyć, że ta decyzja coś tego kogoś kosztowała, że nie przyszła mu tak łatwo.

Tomasz Kruczek: Mogę tylko opowiedzieć o sobie. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o Bogu, byłem skłóconym z życiem nastolatkiem, należącym do jednej z subkultur. Siedziałem w tym po same uszy. Mieszanki, które zażywałem, zadziwiłyby niejednego farmakologa, a filozofia, którą wyznawałem, przypominała sałatkę jarzynową, w której składnikami były zlepki różnych myśli, religii, odczuć. Spotkanie z Bogiem było jak cios pięścią w brzuch. Prawie rok uciekałem. Biłem się z myślami. Nie chciałem Boga, bo przecież właśnie upajałem się ,,wolnością”, o którą tak długo walczyłem! Udało mi się wszak wyrwać z rodzinnego domu! Mogłem robić wszystko, co chciałem: pić, palić, zażywać tony środków odurzających. Dopiero gdy wokół mnie ludzie zaczęli umierać lub dopadały ich problemy psychiczne, przestraszyłem się i pomyślałem, że może jednak czas coś zmienić. Może ten Jezus, który też tyle przeżył, zrozumie mnie i ma dla mnie jakąś drogę wyjścia. I miał! Moje nawrócenie było dramatyczne i pociągało za sobą wiele konsekwencji. Odwrócili się ode mnie znajomi, rodzina chyba podeszła do tematu jako do nowego szaleństwa ,,czarnej owcy”. Nie zawsze było i do dziś nie jest łatwo. Borykam się z trudnościami, miewam kryzysy wiary, straciłem rodziców w wypadku, szwankuje mi zdrowie, ponoszę porażki jako ojciec i głowa rodziny, pisarz, pracownik. Czasami nie jest wesoło. Ale mam oparcie i pewność, że jest Bóg i że jestem ,,Jego człowiekiem”. I niezależnie od tego, co się stanie, On będzie ze mną zawsze. I zawsze mi pomaga. Choć czasem nie zdaję sobie sprawy z rodzaju tej pomocy.

Katarzyna Pelczarska: Skąd u Pana te tak rozległe zainteresowania: pedagogika, media, literatura? Oczywiście mam świadomość, że stawiając Panu to pytanie w jakimś stopniu stawiam je również samej sobie. U mnie zainteresowanie polonistyką, mediami i naukami pedagogiczno-psychologicznymi wyrastało z zainteresowania człowiekiem, jego możliwościami i ograniczeniami, z próby znalezienia odpowiedzi na pytanie: jak rozwijać to, co w nas mocne i pracować nad tym, co słabe. A jak to było w Pana przypadku?

Tomasz Kruczek: Na pedagogikę poszedłem specjalnie, z wielką ochotą wywrócenia do góry nogami systemu szkolnictwa w naszym kraju. Tej maszyny, przez którą zbyt wiele wycierpiałem. Pomyślałem, że ja będę takim Konradem Wallenrodem. Jaki ja byłem naiwny. Po dwóch latach pracy w szkole uświadomiłem sobie, że nie jestem w stanie zrobić nic. Że to nie ma sensu. Szkoła musi brnąć dalej w swoim biurokratycznym systemie konspektów, wizytacji, planów, wzorców, opisów tygodniowych zebrań, podręczników i przeładowanych programów. Porzuciłem więc tę część pedagogiki. Zresztą po reformie oświatowej nie było tam już dla mnie miejsca. Zająłem się alternatywnym nauczaniem. Lekcjami żywej historii, wystawami tematycznymi, prezentacjami multimedialnymi, prowadzeniem drużyn rekonstrukcji historycznej dla młodzieży, wspólnymi projektami muzycznymi, skautingiem. I po latach twierdzę, że poszedłem dobrą drogą. A pisanie? Zacząłem już w szkole podstawowej, pisząc straszne wiersze o bólu istnienia, później o miłości. Któregoś dnia, jadąc tramwajem czytałem pewną książkę, której bohaterem był pisarz. Pamiętam, że ostatnią kartkę przewróciłem na ostatnim przystanku tramwajowym. Wysiadłem z tramwaju, zaświeciło jesienne słońce, a ja pomyślałem, że to, co chciałbym naprawdę robić w życiu, to właśnie pisać książki. Wtedy czułbym, że pracuję w zawodzie, który kocham i któremu jestem gotowy się poświęcić.

Katarzyna Pelczarska: Dziękuję za rozmowę.

Przedruk: http://www.ksiazka.net.pl/index.php?id=28&tx_ttnews%5btt_news%5d=9760

============================================

Tomasz Kruczek - mieszka w Dąbrówce. Prozaik, poeta, muzyk. Autor książek dla dzieci i młodzieży, które mają wielu czytelników w Polsce i za granicą (USA, RPA, Słowacja, Włochy i Brazylia).  

Książki wydane w Polsce:

"Biblijne owieczki Zuzi owieczki" (wydawnictwo Vocatio 2008) w wersji polskiej, angielskiej oraz afrykańskiej,
„Arka Noego” - wydawnictwo ,,Vacatio” 2009
„Ogród Eden” - wydawnictwo ,,Vacatio” 2009 w wersji polskiej, angielskiej, słowackiej i włoskiej
„Życie Jezusa” - wydawnictwo ,,Vacatio” 2011
„Cuda Jezusa” - wydawnictwo ,,Vacatio” 2011
„Miłość jest…” - wydawnictwo ,,Vacatio” 2011
„Jula Kuba i Czerwony Kapturek”– wydawnictwo ,,Replika” 2011
„Julka Kuba i zebra” – wydawnictwo ,,Replika” 2011
„Julka Kuba i ważne słowa” – wydawnictwo ,,Replika” 2011
„Julka Kuba i Kopciuszek” – wydawnictwo ,,Replika” 2011
„Bitwa o gród Sędziwoja” – wydawnictwo ,,Replika” 2011, pierwszy tom z cyklu "Kroniki łowców przygód"

Wydania zagraniczne:

Biblijne wycieczki Zuzi owieczki:
- ,,Biblie stories fore Toddlers” - Christian Kid Arts 2011 ( USA)
- ,,Bybelstories vir kleuters” - Christian Kid Arts 2011 ( Suid- Africa )
Ogród Eden:
- ,,Garden of Eden” - Christian Kid Arts 2011 ( USA)
- ,,Die Tuin van Eden” - Christian Kid Arts 2011 ( RPA )
- ,,Rajská záhrada” - Slovart-Print s.r.o. 2011 ( Słowacja )
- ,,Il paradiso terrestre” - Edizioni San Paolo 2012 ( Włochy )
Arka Noego:
- ,, Noah's Ark ” - Christian Kid Arts 2011 ( USA)
- ,,Noag se ark ” - Christian Kid Arts 2011 ( RPA )
- ,, Noemova Arka” - Slovart-Print s.r.o. 2011 ( Słowacja )
Życie Jezusa
- La vita di Gesù - Edizioni San Paolo 2012 ( Włochy )
- O Jardim do Éden (Brazylia). Cykl wydany w czterech tomach: Ogród Edenu, Arka Noego, Życie Jezusa i Cuda Jezusa. http://www.sbb.com.br/detalhes.asp?idproduto=1596887

Scenariusze teatralne:

,,Jasełka dopiewskie” ( scenariusz i reżyseria )
,,Bajki dopiewskie” ( scenariusz i reżyseria )

Koncerty piosenki autorskiej:

Koncerty piosenki autorskiej ,,Listy” : 2002 – 2012


Organizator Festiwalu piosenki autorskiej ,,Proste Ścieżki” 2004 -2010

Nagrody Literackie:

,,Miłość jest…” zwycięzca ogólnopolskiego konkursu literackiego ,,Katolicka książka roku 2011” organizowanego przez portal ,,Granice” w kategorii: książki dla dzieci – nagroda czytelników.

więcej informacji na stronie Tomasza Kruczka:  http://tomaszkruczek.blogspot.com/p/tomasz-kruczek.html
Oprac. Danuta Bartosz