WAŻNA JEST PAMIĘĆ

WAŻNA JEST PAMIĘĆ

W kwietniu byłam świadkiem ważnego wydarzenia literackiego, o którym chciałam napisać kilka słów. Ale nie miałam pewności, czy mogę  pisać o kimś, kogo prawie nie znałam, a kto jest już przede wszystkim Wielkim Nieobecnym. Czas jednak płynie, myśli dojrzewają przekonująco, a palce zdecydowanie zaczynają wystukiwać słowa.
Jego ojciec przed wojną prowadził przedsiębiorstwo zajmujące się sprzedażą motocykli. Był działaczem Polskiego Związku Motorowego, motocyklistą, rajdowcem. Walczył w Powstaniu Warszawskim jako podporucznik Armii Krajowej. Zginął przy Politechnice.
Matka pochodziła z rodziny właścicieli ziemskich, której historia sięga dynastii saskiej – Higersbergów. W 1944 roku wehrmachtowiec eskortujący konwój do obozu w Pruszkowie, pozwolił jej uciec wraz z synkiem.
Hitlerowcy zburzyli dom przy ulicy Puławskiej w Warszawie, w którym jako mały chłopiec mieszkał z rodzicami Andrzej Krzysztof Waśkiewicz.

Wiele lat póżniej napisał przejmujący wiersz.

miasto (notatki)
po wypalonych schodach wypalonego domu
wchodzi chłopiec
i tak idzie
lata mijają a on idzie
i za nim
snuje się dym i nie rozprasza się i schody
ciągną się
nieskończone
i tak idzie ten chłopiec po wypalonych schodach wypalonego domu
idzie i idzie
19 kwietnia w sali konferencyjnej Domu Literatury w Warszawie odbyło się spotkanie poświęcone pamięci Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza, połączone z promocją książki Eugeniusza Kurzawy pt. „Andrzej Krzysztof Waśkiewicz – miejsca opuszczone”. Spotkanie otworzył Prezes ZG ZLP – Marek Wawrzkiewicz. Ze wzruszeniem, w ciepłych słowach wspominał Nieobecnego. Z żalem  przypomniał poetów z „Hybryd”, którzy odeszli niedawno -  Zbigniewa Jerzynę,  Jerzego Leszina-Koperskiego, Krzysztofa Gąsiorowskiego. . . Wspomniał zmarłego 2 kwietnia Bohdana Drozdowskiego. Ubolewał, że nie może już liczyć na pomoc i dobrą radę Waśkiewicza, który był „kopalnią” wiedzy, mądrości,  posiadał niebywałą pamięć. Postrzegany jako człowiek wyważony, spokojny, ciepły i otwarty, zawsze  wierny swoim własnym przekonaniom. Miał racjonalny stosunek prawie do wszystkiego. Animator życia literackiego, jeden z najciekawszych poetów i krytyków. Jego poezję cechuje oryginalność i przenikliwość. Laureat Nagrody im .Jarosława Iwaszkiewicza w 2007 roku za całokształt dorobku twórczego. Redaktor serii poetyckich. Interpretator kultury studenckiej oraz młodej polskiej poezji, w jej kolejnych, wstępujących rocznikach. Andrzej Krzysztof Waśkiewicz to „Orientacje” ,”Młoda Sztuka”, „Integracje” ,”Gdański Rocznik Kulturalny”, „Autograf”. Przewodniczący Komisji Kwalifikacyjnej Członków Związku Literatów Polskich.
Był w dalekim pokrewieństwie z Wojciechem Stattlerem, malarzem i profesorem Jana Matejki.
W 1946 roku pojechał z matką (nauczycielką) w lubuskie. Mieszkał tam przez 33 lata. Lubsk, Stary Zagórz (nad Bobrem), Dychów, Kożuchów, Szprotawa. . . i Jarocin. Najdłużej – od 1965 do 1979 roku -  mieszkał  w Zielonej Górze. Był tam redaktorem prasy literackiej („Nadodrze”). W 1979 roku przeprowadził się do Gdańska. Na kolejne 33 lata, do 11 lipca 2012 roku.
Nie  chcę powielać znanego wszystkim obszerniej życiorysu  A.K.Waśkiewicza. Nie chodzi tu przecież  o przytaczanie oczywistych faktów. Przypomnę tylko jeszcze, że kilka dni temu, 22 czerwca, minęła 72 rocznica jego urodzin.
Chorował. Zbliżały się 70 urodziny. Eugeniusz Kurzawa, świadomy sytuacji zdrowotnej przyjaciela, postanowił zorganizować mu objazd po lubuskiem. Trzy majowe dni 2011 były przepełnione wspomnieniami, rozmowami z mieszkańcami – sąsiadami, którzy go pamiętali, wzruszającym zapatrzeniem w miejsca znajome i bliskie sercu, choć niektóre zmienił czas. Podwórka dzieciństwa,, dom, mieszkanie, szkoła, do której uczęszczał, a matka pracowała jako nauczycielka. Zmieniali miejsce zamieszkania w zależności od miejsca pracy jej przydzielonego. Wyprawa w świat lat dziecięcych i wczesnej młodości była dla niego niezwykłą podróżą sentymentalną „w poszukiwaniu straconego czasu” (ale czy rzeczywiście straconego ?), w towarzystwie Justyny Dzienis, Eugeniusza Kurzawy, dwojga studentów, którzy wszystko dokumentowali oraz Marii Wasik – zielonogórskiej bibliotekarki ( w Zielonej Górze Waśkiewicz początkowo pracował jako bibliotekarz).
Eugeniusz Kurzawa jest autorem, a właściwie współautorem –  niezwykłej książki , cennej dokumentacji. Ukazała się ona nakładem toruńskiego Wydawnictwa Adam Marszałek. To sukcesywne odgruzowywanie przeszłości, peregrynacje. Każdy etap wspomnień A.K.Waśkiewicza, często bardzo osobistych, Kurzawa poprzedził własną wypowiedzią. Zamieścił fotografie,                                                                                                                                                                                           które same w sobie są ważną wartością książki.. W trakcie spotkania miałam wrażenie, że  autor - redaktor książki bardzo emocjonalnie przeżywa każdy jej fragment. Z pasją też opowiadał o podróży, jaką zafundował przyjacielowi i w ciepłych, serdecznych słowach go wspominał. Dzięki pomysłowi Kurzawy, determinacji, sprawnej i przemyślanej organizacji podróży, powstała nie tylko niezwykła książka, ale i film dokumentalny -  równie niezwykły. Jego autorką jest  pani Justyna Dzienis. Fragment autobiograficznego wiersza, który cytuję na początku, przewija się, pojawia w tym filmie w  różnych etapach podróży. Nie sposób pozostać obojętnym, kiedy widzi się i słyszy Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza, czytającego znamienne bagażem przeżyć, wspomnień i znaczeń – słowa wiersza. Tego i kilku innych. Nie sposób nie zachwycić się taką sekwencją filmu, kiedy poeta siedzi nad rzeką, zapatrzony w zamyśleniu w jej nurt,  a potem czyta wiersz. I słyszy się plusk wody, fale unoszą myśli poety i wiersz, powierzony rzece. Muzyka, starannie  wybrana do filmu, jest jego dodatkowym atutem. Byłam i jestem nadal poruszona zarówno książką, jak i  filmem. Wersja reportażowa w książce jest uzupełniona przez wcześniejsze zapisy w pismach, ukazujących się w całym kraju, rozrzucone fragmenty, zapiski z lat dziecięcych i młodzieńczych.
Eugeniusz Kurzawa to postać nietuzinkowa w środowisku literackim. Poeta, redaktor książek i wydawnictw, animator kultury, Prezes Oddziału Zielonogórskiego Związku  Literatów Polskich, publicysta, prasoznawca. Autor felietonów, esejów, ,wywiadów. Prowadzi z żoną „Ogród sztuk”. Człowiek, który dba nie tylko  o sprawy, związane z własnym ego. Przez to buduje swój wizerunek w korzystnym świetle. Godnym uznania.
Wśród wielu obecnych osób na promocji książki o A.K.Waśkiewiczu byli również ci, którzy opowiadali o jego pracy w Młodzieżowej Agencji Wydawniczej, współpracy, o przyjażni  z Żernickim, Górzańskim, Jerzyną, Gąsiorowskim. Dzielili się własnymi, osobistymi wspomnieniami: Anna Sobecka – żona Waśkiewicza wraz z rodziną, Halina Gąsiorowska, Rena Marciniak, Jan Rodzeń, Andrzej Tchórzewski, Stefan Jurkowski i oczywiście Eugeniusz Kurzawa z żoną Lidią.
Jak to dobrze, że czasem ktoś samorzutnie, bądź w imieniu wielu osób podejmuje decyzję, która może pozytywnie zaważyć na czyichś losach, ale też pewnych wydarzeniach i konsekwencjach. Mam na myśli nie tylko decyzję Eugeniusza Kurzawy, w wyniku której A.K.Waśkiewicz odbył podróż przez swoje życie –  zapisaną  w książce i filmie „Andrzej Krzysztof Waśkiewicz – miejsca opuszczone”. Otóż podczas wielu imprez literackich w Domu Literatury na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie jest od lat obecny - Józef  Tejchma. Był również obecny na spotkaniu i promocji 19 kwietnia. Minister Kultury w latach 1974 – 1977, w tym nieciekawym, trudnym czasie, w jakim przyszło  żyć nam i naszym rodzinom. Andrzej Wajda powiedział kiedyś: „Całą odpowiedzialność za film „Człowiek z marmuru” wziął na siebie Józef Tejchma – i tylko jemu zawdzięczam, że film ten powstał  i, co ważniejsze, wszedł na ekrany”.                ANNA ANDRYCH