Piąty Ogródek Poetycki

Piąty Ogródek Poetycki

Oriolus_chinensis (wilga)

Wiosna rozkwitła w całej pełni, toteż w niedzielę, 19 maja nasze kolejne, botaniczne popołudnie, zamiast w kawiarence Pawilonu Dydaktyczno-Ekspozycyjnego upłynęło w zabytkowej, drewnianej altanie Ogrodu UAM. Zewsząd, w przeróżnej tonacji dobiegały głosy ptaków, wiatr rozsiewał zapachy kwitnących krzewów i drzew, spomiędzy zieleni patrzyły bławatkowe oczy nieba, a i słońce nie szczędziło swoich promieni. Stąd uczucieradości przenikało chyba wszystkich, którzy znajdowali się w tym pięknym miejscu, przywodzącym na myśl urocze zakątki edenu. Tymczasem w altanie, parę minut po godz.16. przy letnim stoliku, nakrytym białym, powiewającym na wietrze obrusie, zasiedli zaproszeni do Ogródka Poetyckiego główni goście – Alina i Krzysztof Galasowie. Przed nimi, zamiast zapalonego jak zwykle płomyka świecy, pysznił się w szklanym naczyniu kulisty kwiatostan ozdobnego czosnku, o soczystej, fioletowej barwie. Ptaki nie przestawały śpiewać, co chwilę dochodzili zaciekawieni spacerowicze i sadowiąc się na letnich krzesłach, oczekiwali, co będzie. Zaczęło się, jak zwykle od konkursu przyrodniczego. Na prośbę Agaty Ożarowskiej – Nowickiej, miłośniczki ptaków, jej małżonek Robert, stwarzając nie lada konkurencję dla dookolnych ptasich treli, zaprezentował nagranie głosu wilgi. No tak, ale nie łatwo było go rozszyfrować, co udało się w końcu jednej z uczestniczek spotkania. Agata, podobnie jak poprzednio, przedstawiła zebranym kolorowy wizerunek tego ptaka, a ponadto, jako że nikt z nas nie wiedział, niestety, dlaczego wilga ma taką właśnie nazwę, wyjaśniła etymologię tego słowa. Okazało się, że wilga precyzyjnie wije swoje gniazdko, zawieszając je potem w postaci koszyczka. I właśnie od czynności wicia, została nazwana wilgą. Dalsza część ogródkowego programu należała już niepodzielnie do Aliny i Krzysztofa Galasów. Krzysztof to nasz związkowy kolega, a choć jest osobą niewidomą, ma w sobie wiele światła i pogody ducha. Oprócz poezji (wydał 8 tomów wierszy), tworzy felietony o tematyce literackiej, ukazujące się coraz częściej na internetowej stronie naszego Oddziału. Regularnie prezentuje też w Radiu Merkury autorskie felietony, dotyczące świata niewidomych. Ponadto w trzeci poniedziałek miesiąca prowadzi w naszej siedzibie Klub Swobodnej Myśli. Krzysztof Galas to również świetny masażysta, ale w Botaniku dał się poznać głównie jako celebrujący ars poetica. Kilka wierszy przeczytał nam alfabetem Braille’a, ale znakomitą ich większość przedstawiła Alina, jego żona. Oboje wspólnie „wypełnili” część muzyczną Ogródka, śpiewając w duecie piosenki do słów m.in. Poświatowskiej, Gałczyńskiego, Baczyńskiego, przy akompaniamencie gitary Krzysztofa. Usłyszeliśmy też w jego wykonaniu jeden z utworów Georges’a Brassensa, śpiewany po francusku. Między wierszami i piosenkami opowiadał o swojej pracy w gabinecie masażu leczniczego, o twórczości i pasjach. Jako osoba prowadząca spotkanie, siedziałam blisko występującej pary. Pięknie wyglądali: uśmiechnięci, pełni wzajemnej atencji, otwarci na ludzi i na życie. W pewnym momencie zauważyłam mrówkę, spacerującą po obrusie, którego fałdki wygładzał wiatr. Krzysztof nie mógł zobaczyć ani jej, ani swej żony, ani publiczności, na której twarzach malowało się odprężenie i miłe zasłuchanie. Ale z pewnością nie miał o to pretensji do Pana Boga, czy też losu. Jak sam powiedział, wiele razy był nawet wdzięczny za to, że przyszło mu patrzeć pozazmysłowo. Oczywiście, nie zabrakło bisowania, a oklaski były gorące i spontaniczne. I wtedy, przybyły do Ogródka wraz z małżonką nasz wietnamski przyjaciel, profesor Nguyen Chi Thuat (również poeta), przeczytał wiersz, jaki napisał po polsku. To utwór, poświęcony Alinie i Krzysztofowi Galasom, stworzony z odruchu serca, na widok szczęścia właśnie tych dwojga. Tym wzruszającym akcentem zakończyło się nasze majowe popołudnie. Ostatnia już piosenka o „Nocy czerwcowej”, była niejako zapowiedzią kolejnego Ogródka Poetyckiego, przypadającego w czerwcu. Do stolika zaczęli podchodzić uczestnicy spotkania, by w sposób bardziej kameralny porozmawiać z poetą i nabyć tomik jego wierszy. A Ogród Botaniczny UAM zapraszał do spaceru alejkami, podziwiania wspaniałych okazów flory i zanurzenia się w zielonej, świergotliwej przestrzeni, z czego skorzystała pisząca te słowa, by wraz ze Zdzisławą Kaczmarek oddać się dobroczynnemu, inspirującemu poetycko oddziaływaniu przyrody. Wszak już C. K. Norwid pisał: „ z rzeczy świata tego ostaną się tylko dwie – poezja, dobroć i więcej nic”.
Maria Magdalena Pocgaj