Szmyt Nina
WIERSZE NIEKTÓRE
Nina Szmyt
Wydanie 2007
ISBN 978-83-905-862-5-0
Druk i oprawa:
ARKOCH
www.arkoch.pl
"Wiersze niektóre" - to dosłownie niektóre z wierszy, jakie wybrałam spośród tekstów napisanych w ostatnim czasie, w okresie dwóch, trzech lat. Są wśród nich małe obrazki zapisane słowem, drobne refleksje, często dedykacje do przyjaciół i znajomych
Nina Szmyt
Piękno natury w wierszach Niny Szmyt wyraża się kreowaniem przyrody, opisem relacji człowiek - natura. Obserwując zachowania bliskich osób autorka wędruje z nimi dotykając zwykłej codzienności. To nakaz płynący z serca, aby zatrzymać się na chwilę, aby odnaleźć cichą przystań nad Wartą,gdzie "niebo z ziemią mgłami się łączy", a pora roku wyłuskuje ukrytą chwilę dnia.
"Piszę listy jesienne w maju
pada deszcz
liść jesiennie szeleści
i tylko kalendarze przypominają
że lato będzie jeszcze"
Autorka porusza wachlarz tematów odnoszących się do odczuwania piękna natury, ale i przemijania, do matczynej miłości i troski.
W wierszu "Słodki wiejski obrazek, czyli popołudnie u Tuńskich" pisze
"Jest taki dom nad rzeczką
z cichą przystanią
gdzie las i łąka codziennie słodko
mówią dobranoc
gdzie każdy z gości przez domowników
szczerze przyjęty
gdzie rude krowy zwiastują wieczór
na trawie zżętej
Z łąki dochodzi śpiew żabich chórów
plusk wody z rzeczki
a przy altanie młoda kobieta
piersią karmi córeczkę"
Ważnym elementem dnia, kolejnym etapem drogi życia, jest jego schyłek.
Zmierzch, który mówi dobranoc. Cicha przystań i rechot żab dają ukojenie, możliwość spojrzenia na świat nie tylko z perspektywy jednego dnia, ale także z dotychczas przebytej drogi, idącej ku zachodowi. Matka karmi córeczkę… matka ziemia karmi nadzieje świata.
Autorka "wierszem, jak kromką chleba" dzieli się miłością i nadzieją pozwalając zakosztować światła, aby łatwiej było postawić w życiu kolejny krok w nieznane.
Dziecko - kolejne ogniwo łańcucha pokoleń i zżęta trawa odrodzeniem
i zmierzchem, wschodem i zachodem życia, aby budzić i otulać resztki lata i snów.
"Na ulicy Kolejowej wzdłuż torów
tylko nikła nadzieja, że coś się wydarzy
Na ulicy Kolejowej w maju pachną bzy
a woń pachnących krzewów
cicho się wiatrem kładzie"
Zapach bzu, targany przez wiatr nie przesłania świadomości, że człowiek zmieniając świat, stara się ingerować w jego prawa. Autorka wskazuje, że człowiek jest częścią natury, dlatego występuje przeciwko kolejnym pseudo-reformatorom, pragnącym udoskonalić naturę. Konstatując wierszem:
"Po wyboistym bruku ciszą poszarzałym
jakiś szmer, jakby kroki w tej ciszy zamęcie
a droga przecież pusta
ktoś po niej przechodzi?
- To przechodzi ludzkie pojęcie"
Kolejny świt - oby odnalazł bliźniego i otworzył drzwi zagubionego domu, dojrzał dumę modlitwy "wspierającej niebo i ramiona do utulenia", wszak świat jest nie tylko nasz, ludzi współczesnych, ale także człowieka, który dopiero przyjdzie. Stawiając pytanie: czy musimy się z tym pogodzić, że wieki nie tylko tworzą, ale także rujnują Nina Szmyt poszukuje dobrem znaczonej drogi, aby łatwiej było postawić kolejny krok w nieznane.
"by jako obywatel świata
otwierać kluczem do wielu drzwi
niedostępne
niepoznane jeszcze światy
naukowych treści i znaczeń
tak daleko doszedłeś… profesorze"
Tak daleko doszła autorka poszukując zagubione nadzieje.
retuszując świat rzeczywistości.
Oprac. Danuta Bartosz
Nina Szmyt
KRAJINA S MOTÝLEM (z poslkého originálu Uwierzyć w motyle, Śrem 1996 a Twe biblifne imię, Śrem 1999). Přeložil Richard Sobotka
Vydal Městský úřed a Městka knihovna v Rožnově pod Radhostěm Použity pôvodní ilustrace Marty Kalkowské. V češtině vydání pivní.
1999
Svět mlčí bezhlasým tichem
-myslela jsem až do včera -
kdy se náhle rozezvučel.
Dnes ke mně promluvil
všemi možnými hlasy;
- šelestem listopadu
- zpěvem spadaného listí
- třepotem křídel zatoulaného kdes po létě blankytného motýb.
Tak neskutečný byl
že uloupla jsem kousíček nebe
zcsadila do stříbrného drátku
a krásného motýla zavěsila do okna.
Teď hledím na svět
prizmatem blankytu
slyším hlasy
rozpoznávám zvuky
zpívám.
Stále nemohu uvěřit, blankytný motýlku.
(prosinec 95.)
MÉMU RODNÉMU MĚSTU
Osamělá v uličkách Paříže
zmáčená africkým deštěm,
vím, že kdes za pouští i oceány,
mé jen mé polské město je.
Nenahradí je ostrovy žhnoucí vulkánem,
ani Wembley, ai York, ani Paříž,
ani pláž zlatá jak slunce,
nic mi nenahradí...
gotické stavby,
promenádu po břehu řeky,
dveře zarostlé planými růžemi,
venkovské louky a srny smutnooké,
kde sedmikrásky hladí bosé nohy.
Náměstí s radnicí a hodinami.
Nový chodník láká k procházce,
útulná hospůdka, za barem soused,
na dvorku kulhavý pes mne vítá.
Mám zde svou školu, zahradu, město,
obchůdek s chlebem, matčin hrob na hřbitově,
psací stůl, balkón s lavičkou,
i měsíc, co se při úplňku třpytí až zpívá.
TEHDY
pocítila jsem na sobě pohanu
a bídu let
úzké uličky s křivými chodníky
poměřovaly celý svět
v obchůdku na rohu
vcházelo se tam po dvou schodech
kupovali jsme bombóny za 20 grošů
na plácku u mlýna kvetl akát
s Lucií co zemřela mladá
trhaly jsme jeho bílé květy
tehdy
pihovatí kluci s lopatkami v rukou
byli hrdiny dne
tehdy
skotačily jsme v zeleni
v máji sbíraly chrousty do krabiček od zápalek
plakaly láskou pod šeříkem
tehdy...
teď už je všechno jinak
DB
autor: Nina Szmyt
"Twe Biblijne Imię"
Tomik współfinansowany przez Wydział Oświaty
Kultury i Sportu Urzędu Miejskiego w Śremie
Wstęp i wybór: autorka
Grafika: Marta Kałkowska
ISBN 83- 905862-1-5
Skład: WIgo,
Pracownia Informatyczno-Graficzna, tel.61 283 0216
Druk: S.Tomczak, tel/fax 61 283 5068
Od autora
W tomiku tym znajdują się wiersze wybrane z trzech cykli: Wiersze dla Józefa, Bezokoliczniki i Ćwiczenia. Pierwszy jest cyklem tematycznym, dwa następne zabawą formą.
Ćwiczenia są rzeczywiście ćwiczeniami, bo dlaczego nie po-igrać oktostychem pisząc o uśmiechu dziewczyny, czy też komentując jakąś sytuację liryczną nie zastosować starej jak średniowieczne dialogowane scenki figury retorycznej oratio rec-ta, która jest po prostu bezpośrednim przytoczeniem czyjejś wypowiedzi?
W Bezokolicznikach korzystam z bezosobowej formy wyrazu sugerując jej uniwersalność.
Tytułowe Twe biblijne imię, to imię Józef. Nie należy dopatrywać się w tej nazwie własnej żadnych personalnych odniesień. Wiersze dla Józefa to słowa - jak przystało na poezję kobiecą - skierowane do mężczyzny. Treść tego pojęcia rozszerzam jednak dalej. Józef to także opiekun, ktoś bardzo bliski, ojciec, to również dom, przyjazny krajobraz, chleb, poczucie bezpieczeństwa, a więc pewność losu.
Do tomiku dołączam także teksty piosenek, które bądź dawniej, bądź całkiem na świeżo znalazły sobie miejsce w kanonie utworów znanych i śpiewanych. Muzykę do tych tekstów pisali najczęściej moi przyjaciele, a w nielicznych przypadkach także ja sama.
Allegro con molto
posadzone przez nas drzewa
porosły
gotowe do ścięcia
a my
wciąż przeznaczeni do osobnych grobów
mamy osobne
drzwi
mieszkania
schody
osobnego Beethovena
osobne święta
i osobnych wnuków
kiedyś osobne dzieci
w tempie allegro con molto
złożą nas na osobnych cmentarzach
niepokój nasz jest tylko wspólny
Post memorum
Teraz już tylko stawiam auto pod Twym domem
pod balkonem z dzikim winem
w tle niebo w kolorze blue.
Teraz już tylko oczy mam zdziwione
że liście czerwienieją na jesieni,
lub przechodzą w barwy wina Bären Blut.
Teraz już nawet wspominać się nie chce,
że kiedyś śnieg skrzypiał pod nogami gdyśmy szli.
Teraz już tylko mija czas, niedługo jesień
a sine chmury obce sobie są jak my.
dedykuję drabinie
wysokiej na cztery i pół metra
Czy widziałeś jak poeci nieśli drabinę
taką wysoką do nieba
jak nieśli przez całe miasto?
Czy patrzyłeś jak w sierpniu
świeci księżyc sierpcowy
na krańcowo letnim niebie
i choć będąc sierpem
jak latarnia świeci jasno?
Czy słyszałeś jak w niedzielę
dzwonią dzwonki mosiężne u Fary
lub dzwon na trwogę?
albo jak ktoś puka do Twych drzwi nad ranem
prosząc o pomoc jak o Pana Boga?
Nie widziałeś?
nie słyszałeś?
nie pomogłeś?
nie możesz więc jeszcze umierać
DB
Tytuł: "Balkon z ławką"
autor: Nina Szmyt
Okładka: Jerzy Jurga "Balkon z ławeczką"
Opracowanie graficzne: Tadeusz Wełyczko
Redakcja i korekta: Hanna Jaskułowska- Kabat
ISBN 83-005862-2-3
Skład komp.wierszy,fotonaświetlenie:
WIGO tel.61 283 0216
Druk: ARKOCH, tel.61 283 5774
* * *
wyszła z domu
i dotychczas nie powróciła
ta miłość nasza
cierpiąca na nadmiar pamięci
ubrana była
- obmówiona, bezrozumna, bezbronna
ta miłość nasza
ktokolwiek widział
ktokolwiek wie
tę miłość naszą
tę miłość już tylko moją
Westchnienie na balkonie (z cyklu Bezokoliczniki)
uzmysłowić
ucieleśnić
zazielenić
obejść
odejść
zapomnieć
zapamiętać
wieża kościelna - późny gotyk
stado gołębi
dotyk ust
Amen
* * *
Gdy już wszyscy opuszczą to miasto
kiedy umrą najbliżsi z żywych
na cóż będzie mi samej tu zostać
wśród obcych i nieżyczliwych
Ale jak zostawić te brzozy
kępy mięty sadzoną w smutny czas
kota, który właśni e się przybłąkał
i spokojnie tylko z mojej ręki jadł
Jak zostawić te wierzby i klony
pod którymi przepłakałam czas goryczy
i to słońce zachodzące na czerwono
i te miłość, która już się nie liczy
DB
"Cmentarze"
Nina Szmyt
ISBN 83-905862-4-X
Wydanie I- 2006r.
* * *
Gdy już wszyscy opuszczą to miasto
kiedy umrą najbliżsi z żywych
na cóż będzie mi samej tu zostać
wśród obcych i nieżyczliwych
Ale jak zostawić te brzozy
kępy mięty sadzoną w smutny czas
kota, który właśni e się przybłąkał
i spokojnie tylko z mojej ręki jadł
Jak zostawić te wierzby i klony
pod którymi przepłakałam czas goryczy
i to słońce zachodzące na czerwono
i te miłość, która już się nie liczy
* * *
Wszystko się kończy
zima
śnieg
biała biel
i kolory lata
wszystko się zaczyna
zwykły rzeczy bieg
na początku Tamtego świata
* * *
Imieniny matki (po latach)
żadnych kwiatów
żadnych życzeń
żadnych obrusów
znicz na grobie dzięki przypadłościom losu życzliwie zapalony
mamo
znowu cierpię
nie szkodzi - powiesz -
w kondycję ludzką wpisany jest ból
Allegro con moto *
posadzone przez nas drzewa
porosły
gotowe do ścięcia
a my wciąż przeznaczeni do osobnych grobów
mamy osobne drzwi
mieszkania
schody
osobnego Beethovena
osobne święta
i osobne wnuki
kiedyś osobne dzieci
w tempie allegro con moto
złożą nas na osobnych cmentarzach
niepokój nasz jest tylko wspólny
* (w tempie szybkim wesołym)
DB
"Uwierzyć w motyle"
autor: Nina Szmyt
ISBN 83-905862-0-7
skład komputerowy: Wigo A. Bukowy, Śrem (066 730-216)
Druk Zakład Poligraficzny S.Tomczak - Śrem (066 735 068)
Śrem, 1996
Od autora
Książeczka ta nie powstałaby nigdy bez zachęty i pomocy moich przyjaciół, którym tu w tym miejscu serdecznie dziękują. Szczególnie jestem wdzięczna; Hani, Bożenie, Grażynie, Neli, Jurkowi, i wielu jeszcze innym osobom.
Tomik, który Państwu prezentuję, nie zawiera wszystkich moich wierszy. Zebrałam w nim utwory mi najbliższe; od najstarszych,pisanych jeszcze w czasach szkolnych po te, które powstały w ostatnich dniach.
Układ tej książeczki nie ma chronologii, nie przestrzega żadnego porządku tematycznego. Wiersze tu zebrane są zapisem różnych sytuacji, obrazkami wyjętymi z odmiennych kontekstów,różnorodne stylistycznie. Stąd obok pełnych rozterek monologów wewnętrznych czy lirycznych zwierzeń, znajdują się malutkie obrazki wierszem lub słodkie rymowanki zachęcające do śpiewania.
Ośmielam się czasem tonem wysokiego sacrum (Psalm o dniu zwyczajnym ...) mówić o niskim profanum powszedniego dnia, a jest tak dlatego, że tematyka tego co piszę zawiera się jak życie; między urodą sakralnej budowli a rynsztokiem, w którym utopił się ostatni niebieski motyl minionego sezonu.
* * *
Ten świat nie mówi do mnie żadnym głosem
-myślałam do wczoraj-
I stał się dźwięk
Dziś świat przemówił do mnie
wszystkimi możliwymi odgłosami
-szelestem listopada
-śpiewem opadłych liści
trzepotem skrzydeł zabłąkanego gdzieś po lecie niebieskiego motyla
Aby dotknąć, żeby uwierzyć
kupiłam motyla z niebieskiego szkiełka
oprawnego w srebrny drucik
zawiesiłam w oknie
jako egzemplifikat
Teraz patrzę na świat
przez pryzmat niebieski
słyszę głosy
rozpoznaję dźwięki
śpiewam
Nadal jednak nie wierzę w motyle
DB
Autor: Nina Szmyt
tytuł: "Stara fotografia"
Wydanie I 2008 r
Nakład 100 egz.
ISBN: 978-83-905862-6-7
"Dzisiejszy tomik "Stara fotografia" to komentarze poetyckie do - jak mówi tytuł - starych zdjęć sprzed wieku i późniejszych…"
Łagodne ciepło sierpnia
po obiedzie i kawie
wygnało nas przed dom
na krzesła tam ustawione
Przyjechał pan fotograf
- - dziewczynki grzecznie z boku
i nastał czas magiczny
zatrzymania chwili 1936 roku
Taki pogodny pan z zadumaną panią
oboje w płaszczach i kapeluszach
jakby właśnie przyszli
Ten pan był moim Tatą
a pani moją Mamą
tacy zwyczajni
i tacy niezwykli
Drzewo
Kiedy połamano mu suche gałęzie
poutrącano liście
pomyślało
prawdopodobnie wiatr, złośliwiec szalony
Gdy podrapano mu korę
ostrząc sobie pazury
pomyślało:
najpewniej jakieś zwierzę
zaraz skakać będzie po gałęziach
a może przenocuje na południowym konarze
Ale kiedy zaciśnięto na jego ciele żelazną pętlę
od razu wiedziało
że zrobiła to ręka
Człowieka
Żołnierzu, gdy wysłałeś to zdjęcie swej dziewczynie
z wyznaniami miłości i nadziei
nie wiedziałeś, że za chwilę wszystko minie
że Cię złożą do wspólnej mogiły
ŚREMIANIE NA STAREJ FOTOGRAFII
27 października 2008 r
Melancholijną podróż w czasie odbyliśmy w dniu 26 października 2008 o godz. 15.00. Popołudnie ze starą fotografią zapoczątkowało spotkaniem z Niną Szmyt i jej nowym tomikiem – albumem pt: ”Stara fotografia”, a następnie otworzyliśmy wystawę :”Śremianie na starej fotografii”.
(oprac.Danbar)