a6... debiuty książkowe

a6... debiuty książkowe

 

Kalina Izabela Zioła

Jak kamerton...

Młoda, pochodząca z Wilna poetka Elżbieta Czerniawska znana jest już polskim czytelnikom. Wiersze jej publikowane były w „Poezji dzisiaj” i „Znad Wilii”, a także prezentowała je osobiście w Warszawie, na Festiwalu Poezji Słowiańskiej.

 

Elżbieta należy do koła młodych poetów Nowa Awangarda Wileńska, działającego przy Republikańskim Stowarzyszeniu Literatów Polskich.

Miałam okazję spotykać się z nią i jej twórczością w Wilnie, podczas Międzynarodowych Festiwali „Maj nad Wilią”. Już wtedy zwróciła moją uwagę swymi lirycznymi wierszami. Poetka ukazuje w nich swój wewnętrzny świat, pełen emocji, wahań i różnorodnych wzruszeń. Ten jej świat pokazany jest na tle przyrody:

Zamknęłam oczy i utonęłam

W porannym śpiewie ptaków

Wietrze głaskającym moją twarz.

Zanurzyłam się po koniuszki palców

W głuchej ciszy jeziora.

lub:

Biegiem przez deszcz

Pod czarnym niebem

albo też na tle miasta czy ulicy:

W Wielką Niedźwiedzicę układam latarnie

I noce są zawsze gwiaździste.

Już pochowały się malowane koty,

Ulica zmieniła kolory na czerń i złoto.

Elżbieta Czerniawska pisze językiem prostym, zrozumiałym, nie używa zbyt wielu metafor.

Forma wiersza jest zwarta, nie stosuje zapisu sylabotonicznego ani rymów.

Utwory jej są jakby zewnętrznym opisem przeżyć i zdarzeń. Tematem większości wierszy jest miłość. Nic w tym dziwnego. To przecież miłość jest siłą, która sprawia, że chce się żyć, tworzyć. Tematyka miłosna bliska jest wielu twórcom, szczególnie kobietom, które z racji swojej płci głębiej odbierają wszelkie odmiany uczuć. Są jak kamerton, nastawiony na każde drgnienie serca. Elżbieta słucha więc swego serca, i wtedy, gdy drży ono ze szczęścia, jak i wtedy, gdy pulsuje smutkiem lub rozpaczą. Zapisuje potem te drgania w pięknej, lirycznej formie. Prowadzi czytelnika poprzez swoje własne, zaczarowane przestrzenie, do których nikt wcześniej nie miał dostępu. Odsłania najskrytsze tajemnice, pozostawiając jednak ich cząstkę tylko dla siebie:

Mam wszystko ułożone:

W komodzie marzenia

Z jedwabiu i satyny,

W szafie wspomnienia

Na wieszakach powieszone.

I życie, i serce ułożyłam sobie

Jak układankę z dzieciństwa,

Z tysiąca drobnych części.

Żadnej nie zgubiłam... na szczęście.

Nikt tego nie dotknie,

Nikomu nic nie pożyczę.

Sama kurz z tego zetrę.

Można odnieść wrażenie, że poetka lubi, by w jej własnej przestrzeni wszystko miało swoje miejsce i czas, lubi ład i porządek. Wyraża to w kilku swych wierszach, jak w cytowanym powyżej, a także w tym:

Porządkujesz swój strych.

Otwierasz zakurzone pudła,

W jednym jestem ja -

Puszka Pandory,

Z której uwalniasz

Mój zapach

Elżbieta, choć pozornie grzeczna i uporządkowana, tęskni do światła, do kolorów, do wolności, do miejsc, gdzie mogłaby oddychać pełną piersią i spełniać swe poetyckie fantazje. Dusi się w szarej codzienności, w jarzmie obowiązków i rutyny. Chciałaby frunąć jak ptak, jak motyl, bujać w chmurach, a zmuszona jest dostosować się do ogólnie przyjętych norm, ograniczających jej artystyczny rozwój:

Skradł ktoś mi motyle,

Skrzydła podciął,

Przeniósł w inny świat -

Świat zabronionych uśmiechów,

Gdzie wśród szarości szarość

I powietrze takie martwe...

W tym świecie ja,

Taka, jak każdy inny obywatel:

Szara, bez blasku w oczach,

Zmęczona udawaniem.

Uwięziona w szarej rzeczywistości wraca myślą do wszystkich szczęśliwych chwil, które minęły. Wspomina miłość, która ją uskrzydlała, i mężczyzn, których kochała. Te wszystkie chwile są zapisane w strofach wierszy. Niejedna kobieta wraca w przeszłość słowami „czy pamiętasz?”, Elżbieta robi to również:

Mój zapach,

Pamiętasz jak go spijałeś,

Moje bose stopy,

Za którymi krok w krok podążałeś...

albo:

-Pamiętasz naszą ścieżkę?

Wzdłuż rzędu bloków,

Alejką, na której wieczne kałuże,

Jeszcze kilka kroków przy sobie

Obok pomarańczowego domu

I małych sklepów alkoholowych,

Przez ulicę, potem prosto,

Za chwilę w lewo i dwa przyciski -

Jeden i dziewięć...

Chociaż poetka pamięta o wszystkim,co było, potrafi spokojnie patrzeć w przyszłość. Wierzy w to, że znajdzie swoje miejsce na świecie, że nadejdzie jej czas, Na razie przeczekuje w sobie tylko znanym zaciszu, aż miną burze i targające nią emocje:

Ogarnął mnie ciepły spokój

Całował moje dłonie,

Postanowiłam zostać w tym świecie

Tu odnalazłam swój dom

Świeżo wymalowany czułością

Nie wrócę, nie będę już patrzeć za siebie

W poezji Czerniawskiej dostrzec można wspaniałe poczucie humoru. Sprawia to, że jej liryczne wiersze skrzą się czasami delikatną ironią, jak w „Twojej cukierni”. Bardzo mi się ten wiersz podoba:

... dam ci

Przepis na ten uśmiech

. . .

Przepisałam go na kartkę

Dokładnie, krok po kroku,

Włożyłam do pudełka

Obwiązałam wstążką.

Ale wiesz...

Każdy cukiernik ma

Swój tajemniczy składnik.

Wsłuchana w siebie poetka potrafi też jednak dostrzegać świat zewnętrzny, w którym jest wiele krzywd i zła. Stara się dociec przyczyny zła i chce zrozumieć prawa rządzące życiem:

Zasypiając zapytałam jeszcze raz –

W jakim celu wymyślano sen?

. . .

Aby nikt nie siedział na parapetach

Obserwując ukrywających się przechodniów,

Powracających samotnych podróżników.

Żeby nie widział znudzonej latarni,

Co dla zróżnicowania zgasła.

. . .

A także by kochankowie nacieszyli się sobą

I policzyli wszystkie widoczne gwiazdy...

. . .

Zasnęłam porwana przez marzenia,

W których nie ma rozwodów...

Nie ma przykrych niespodzianek...

Choć nie wszystkie utwory Czerniawskiej są doskonałe, choć niektóre z nich wymagają jeszcze trochę szlifu, już widać w nich tę „iskrę”, która sprawia, że wiersz staje się zauważalny. To dopiero pierwszy tomik młodziutkiej poetki, i z pewnością każdy następny będzie coraz lepszy. Obserwuję twórczość Elżbiety od dwóch lat i widzę, że jej poetycki talent rozkwita coraz piękniej. Z pewnością nieraz usłyszymy o jej poetyckich sukcesach.

Elżbieta Czerniawska „Moje”, Fundacja OKO-LICE KULTURY, Zblewo, 2014 r.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Korzenie są żywe

 

Marek Czuku

To bardzo dojrzały debiut poetki piszącej od dawna, ale dopiero teraz na serio rozpoczynającej swoją literacką przygodę. Bohater liryczny tomu Z mandragory Łucji Dudzińskiej to homo viator poszukujący sensu, znaczeń i ciepła w świecie podzielonym na to, co duchowe i cielesne, męskie i żeńskie, wieczne i przemijające.

Objętościowo skromna to książeczka, zawiera bowiem 34 zwarte, niezbyt długie wiersze (liczące najczęściej od 8 do 12 wersów), pisane szeroką frazą. Zwracają na siebie uwagę dynamiczne, śmiałe metafory, jak choćby ta z erotyku Czary. Niech się toczy:

Chciałabym być kulą nagą u nogi twojej. Później

na stole. Toczyłoby się razem. W środku bez nóg,

bez rąk. Z głową i bez głowy. (...)

– świat bowiem nieustannie się zmienia i tworzą go pulsujące metamorfozy migotliwych, efemerycznych bytów, do artysty należy więc chwytanie mijających chwil i utrwalanie ich w pięknych słowach i poetyckich obrazach, w budowaniu których dużą rolę odgrywają u poetki z Poznania oryginalne metafory i porównania, pojemne symbole, asocjacje i aluzje oraz wielowymiarowe gry słów i znaczeń.

Życie i świat pełne są ograniczeń, atrap i sztucznych dekoracji, fałszywego światła, chłodu oraz podstępnie działającego zła. Współczesny człowiek stale podejmuje próby, by poznać różne nurty i odcienie rzeczywistości, mając świadomość współistnienia wielości rozwiązań, różnorodności dochodzących do niego głosów – tych ważnych i mniej ważnych:

Znak zapytania zawsze zaczyna się i kończy za zakrętem.

Skręcam w lewo, w prawo. Zwiedzam, oglądam.

Zastanawiam się dokąd prowadzi, jaki kierunek widzę

w szybie? (...)

Pełni on przy tym nieustannie jakieś role i powiela stare błędy, a dotyka go samotność (w tłumie), zmienność nastrojów, zwątpienie, lęk oraz poczucie zagrożenia i winy, staje się więc niepewny, nieufny, ostrożny. W pokonywaniu egzystencjalnych problemów pomocne okazują się intuicja (Szósty zmysł), odwaga i dystans oraz zapominanie przykrych doświadczeń, a kierunek na tej drodze wyznacza idealizm, wierność pewnym wartościom, a przede wszystkim konsekwencja w podążaniu za nimi. W efekcie może się mu przez chwilę objawić kolorowa rzeczywistość, którą jednak powinien umieć i chcieć dostrzec. Poszukiwanym sensem okazuje się więc samo życie, zanurzenie się w nim, stan równowagi ducha oraz poczucie wolności i szczęścia, które daje rodzina, więzy krwi („Korzenie są żywe”, wiersz dedykowany synowi Dariuszowi Z mandragory), dojrzała miłość. W sztuce życia natomiast „ważne są relacje” międzyludzkie, dobre chęci, czułość.

Symboliczną rolę pełni w tej poezji tytułowa mandragora, od zamierzchłych czasów działająca na zbiorową wyobraźnię roślina o zgrubiałym, czarnym korzeniu, przypominającym ludzką postać; magiczny lek uśmierzający ból, afrodyzjak i jednocześnie trucizna. Wprowadzenie tego kulturowego motywu jest jak najbardziej uzasadnione, poezja i miłość (a o tym uczuciu w tomie Dudzińskiej sporo) – według autorki – to magia, poetka zaś jest szamanką, która na przykład może ni z tego, ni z owego stać się kotem (Czary. Niech się toczy).

Wiersze te są pisane z kobiecej perspektywy; optyka ta jest oczywista i naturalna, bo determinuje ją płeć autorki. Ten klimat podtrzymuje np. wprowadzenie symboliki księżyca i słońca (wiersze: poświęcony wnuczce Sophie – moje słoneczko oraz dedykowany córce Dorocie W nowiu) oraz stwierdzenia typu: „Otacza nas cielesność” (Reinkarnacja). Obraz kobiety, która „nabiera wodę ze źródła” i „wypełnia ciało jak bukłak” (Świątynia), czasem ulega tu sakralizacji, bowiem:

Chce w coś wierzyć i wierzy; choć nie wierzy w czary,

nie uwierzy tobie.

Metafizyczne rozterki wiążą się zawsze z koniecznością wyboru („mleczny szlak albo ciemna materia”, Reinkarnacja); to, co duchowe w człowieku buduje zaś transcendentna cisza, milczenie, bo „głos wszystko / zepsuje, spłoszy” (Szósty zmysł). „Nie zadawaj pytań, nie usłyszysz / kłamstwa”– taki minimalistyczny plan sztuki przetrwania kreśli poetka w wierszu Horyzont. Wszystko, co po człowieku zostanie, zagospodaruje przyroda, zarośnie trawa. Pogodzenie się z nieuchronnością przemijania to również spora sztuka („to umie rekin, słoń”).

Ważną wartością obecną w wierszach Dudzińskiej jest zwłaszcza wolność. Pisząc o niej, poetka posługuje się również bogatą symboliką, jak choćby obrazowaną przez ryby, które uciekły i „opowiedzą o wszystkim, co jest zakazane” (Przeżycie), oraz przez „latawiec spuszczony z uwięzi” (Permanentnie). Jednak autorka dobrze wie, że nie ma ma sytuacji idealnych i wolności zawsze towarzyszy jej przeciwieństwo („Czujesz smycz”, Reinkarnacja), a przyczyny tego stanu są zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne.

Wiersze Łucji Dudzińskiej – choć zanurzone w teraz, są skierowane ku przyszłości, pamiętając przeszłość. Stanowią istotną wypowiedź w wielogłosie współczesnych poetyk, pokoleń czy środowisk.

 

Łucja Dudzińska, Z mandragory, Stowarzyszenie Literackie im. K. K. Baczyńskiego, Seria poetycka 102, Łódź 2013.

 

[Pierwodruk: „Nowe Książki” nr 6/2014, s. 42-43]

 

 

Promocja tomu Łucji Dudzińskiej pt.: "z mandragory"

 

Dzień którego nie może zapomnieć… o spotkaniu z poezją Łucji Dudzińskiej.

28 lutego 2014 roku Salon Posnania gościł Łucję Dudzińską. Gospodarz Salonu Tomasz Bombrych zorganizował spotkanie promocyjne wydanego niedawno debiutanckiego tomiku poetyckiego Łucji Z mandragory, który uzyskał nominację do Nagrody za Najlepszy Debiut Poetycki Roku 2013 im. K. Iłłakowiczówny. Książkę wydało Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego w Łodzi, co było związane z otrzymaniem Nagrody TETIS za zestaw poetycki wyróżniający się nowatorstwem formalnym i niekonwencjonalnością na XXI Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. K.K. Baczyńskiego.

O Łucji Dudzińskiej można by pisać dużo – szczególnie o jej pasji promowania poezji i sztuki twórców rozproszonych w różnych miastach, a skupionych w ogólnopolskiej Grupie Literycznej NA KRECHĘ, którą założyła i prowadzi od 2011 roku przy ZLP Oddział w Poznaniu. Można by wymieniać liczne nagrody i wyróżnienia, które uzyskała jako poetka w prestiżowych konkursach poetyckich w Polsce, można by jeszcze… ale w piątkowy wieczór wszyscy spotkali się po to, by posłuchać wierszy jej autorstwa i wyrazić o nich opinię.

Spotkanie poprowadził Tadeusz Żukowski – w-ce prezes Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, znakomity poeta, eseista, scenarzysta i reżyser filmów dokumentalnych. Przedstawił on bohaterkę wieczoru nie poprzez biografię i dokonania, ale otwierając krainę jej wierszy – poetyckich obrazów, przemyśleń i refleksji. Wygłoszonemu szkicowi krytycznemu jego autorstwa oraz licznym wierszom w interpretacji autorki przysłuchiwali się m.in.: Danuta Bartosz - w-ce prezes Związku Literatów Polskich, poeci: Zdzisława Kaczmarek,  Marek Słomiak, Jerzy Grupiński – od ponad 40 lat prowadzący Klub Literacki, Jolanta i Stanisław Szwarcowie – współredaktorzy „Protokołu Kulturalnego”, Marek Czuku – łódzki poeta, prozaik, recenzent, publicysta, oraz poeci z Klubu Literackiego „Dąbrówka”, Związku Literatów Polskich, przyjaciele, rodzina i miłośnicy poezji.

Spotkanie Łucji Dudzińskiej różniło się od standardowych wieczorków autorskich ze względu na to, iż do głosu dopuszczona została krytyka literacka. Obok wygłoszonego eseju Tadeusza Żukowskiego o tekstach autorki, spostrzeżenia krytycznoliterackie zaprezentowała Edyta Kulczak - poetka, polonistka, przedstawiając recenzję tomu Z mandragory oraz Marek Czuku, który szczególnie dokładnie pochylił się nad warsztatem językowym autorki.

Wiersze i rozważania krytyczne ubarwiła śpiewem Jolanta Ciecharowska. Towarzyszył jej muzyk Romuald Andrzejewski. Para artystów, oprócz własnych utworów oraz wierszy znanych poetów: St. Grochowiaka, L. Staffa, dwukrotnie (drugi raz na życzenie publiczności) zaprezentowała muzyczną wersję wiersza Łucji Dudzińskiej zatytułowanego Drzazgi, do którego Romuald Andrzejewski skomponował muzykę. Na koniec, oczywiście – rozmowy kuluarowe, dyskusje w podgrupach, wspólne zdjęcia, kwiaty, podpisywanie tomików. Autorka była szczęśliwa, a zebrani goście z pewnością usatysfakcjonowani.

z tomu Z mandragory Łucji Dudzińskiej:

Niby nic

Zastanawiasz się, co jest sufitem – bryła stropu

dająca schronienie czy klepisko granatu, z którego

gwiazdy niczym wypalone dziury wcale nie chcą

spadać. Sen za snem marszczy twarz. Zmatowieje

serce, zbledną oczy. Myślisz o tym, co w środku.

Mówisz – błękit za powiekami. Dotykam ciebie.

Wyrastają mi cudze ręce. Otwieram ramiona jak swoje.

Z ramion wyrastają pióra, zmieniają się w skrzydła,

chcą wszystko objąć, wznieść się do góry; szybować.

Są dni (albo noce), kiedy pióra wrastają do środka

i biją skrzydłami o ramę, jak motyl w potrzasku.

oprac.

Edyta Kulczak

 

 

 

Nowe dwa tomiki Beniamina Marii Bukowskiego, w wersji polskiej i angielskiej
- wydane w sierpniu 2012 r.

Blog autora:

www.herostrates.blog.onet.pl

 

_______________________________________________________________________________

 

Nowy tomik Patryka Muszyńskiego

Szczegóły: http://czlowiekorkiestra.blog.onet.pl/

_____________________________________________________________________________

 

Damian Eom Nowicki

Cztery twarze człowieka

@ Damian Nowicki 2010

@ Warszawska Firma Wydawnicza s.c. 2010

Warszawa 2010

ISBN 978-85-61748-01-4

Redakcja i korekta: Nina Szmyt

Skład i łamanie: Jacek Antoniuk

Projekt okładki: Martyna Lejman www.marffi89.digart.pl

Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza s.c.

ul. Chmielna 11/13

00-021 Warszawa

www.wfw.com.pl

Druk:

Farbryka Druku Sp. z o.o.

ul.Staniewicka 18

03-310 Warszawa

www.fabrykadruku.pl


 

 

Tytuł: "TRZY FILARY"

Wiersze wybrane z lat 2006-2009

 



autor: Beniamin Maria Bukowski
Wydawca: Flos Karmeli Sp. z o.o.,

ul. Działowa 25, 61 747 Poznań
Skład i druk: Totem - Inowrocław
Projekt okładki - Beniamin Bukowski
Ilustracje: Beniamin Bukowski


ISBN: 978-83-61360-09-4
Fundacja Literacka
Poznań 2009

Beniamin Bukowski:Posłowie:

Posłowie:
"Drogi Kolego!

Wydanie pierwszej książki jest z pewnością wydarzeniem głęboko poruszającym. Autorowi sprawia też wielką przyjemność oglądanie następnych swoich dzieł. Ale kiedy się wydaje książkę numer 20 czy 30 – uczucia są już mniejsze, powiedziałbym, rutynowe. Wtedy jednak odnajdujemy inne przyjemności i, proszę mi wierzyć, że są one nie mniej intensywne. A wynikają one ze spotkania z nieznaną, nową i młodą poezją. Taką radość sprawiło mi spotkanie z Pańskimi wierszami. Są to wiersze nie tylko świadczące o erudycji, wrażliwości i sprawności warsztatowej – one są mądre, głęboko przeżyte i uczciwe (jeśli takiego określenia wolno użyć w stosunku do poezji).


Łatwo jest napisać kolejny wiersz o Sokratesie. O wiele trudniej wyobrazić sobie, że kolejnym – nieodkrytym! - mędrcem i filozofem jest spotkany przed supersamem bezdomny, woniejący nędzą i wódką. To przeniesienie, splątanie czasów i postaci ma w sobie coś z Eliota i jego pojmowaniem czasu zapisanym w Czterech kwartetach.
Mity greckie, które są jednym z fundamentów naszej kultury, są silne i żywotne swoim uniwersalizmem, swoją odwieczną aktualnością pozwalającą wpisywać w nie i nasze losy, losy ludzi współczesnych. Jednym z poetów, którzy to potrafią udowodnić jest właśnie Pan, a przykłady na to znajduje w licznych tekstach pierwszego cyklu."
Marek Wawrzkiewicz
(prezes Zarządu Głównego ZLP)

* * *
"Sędziwa sowa wypatrzyła wysoko lecącego młodego orła Beniamina, który w elitarnym klubie klasyków od Sokratesa do Kołakowskiego w towarzystwie pana Cogito Herberta i biedronki Jana Twardowskiego okiem nastolatka odnajduje własne dzisiaj.
Młody, chłonny umysł peregrynuje zakątki filozoficznej myśli. Szuka ziaren prawdy jak pielgrzym w ziemi świętej, aby dotknąć relikwii. Jak archeolog wydobywa przeszłość, porównuje, analizuje, przystaje w zadumie, perełki kładzie do skarbca, a ich wartość konfrontuje z ceną dnia współczesnego.
Podobnie jak Roger-Pol Droit Beniamin zauważa Sokratesa
pchającego wózek w sklepie Supermarketu, natomiast jego Pan Cogito gdzieś się zawieruszył, nie ma go - "zawisł w nicości nie do końca sprecyzowanej". W poszukiwaniach nie wolno zapomnieć o najważniejszym - "Na ostatnich światłach w prawo i potem wyjść na ludzi". Kontemplując rzeźbę "Grupa Laokoona" Beniamin już wie - życie ma swoje zasady. Kto łamie prawo ponosi karę. Niestety, w egoistycznym priorytecie zachowań nie każdy o tym pamięta.
Podziwiając upór młodego człowieka, w poszukiwaniu mądrości, prawdy i definicji życia jestem pełna uznania dla jego dociekań. Ponadto lektura młodzieńczych fascynacji pozwoliła mi raz jeszcze sięgnąć do skarbnicy myśli piewców mądrości.
Życzę, aby XXI wiek, na półkach w książnicy wśród klasyki obok Sokratesa, Platona, Norwida, Herberta, znalazł miejsce na twórczość Beniamina Bukowskiego, wszak jego refleksje i potencjał myślowy mają głęboki fundament. Już dzisiaj jest to wysoka budowla, a Beniamin ma dopiero 18 lat!!! Oby go tylko życie nie wypaczyło!
Doświadczanie rzeczywistości mówi o szczęściu - nieodzownym
w każdym działaniu. Lecz szczęście - tak cenne, tak niezbędne - jest rozdzielane niemalże jak na pamiętne "kartki". Niektórzy mają go niewiele, inni całe mnóstwo. Pan Bóg lubi jak się rozmnaża talenty, mam więc nadzieję, że Beniamin, wypatrzony przeze mnie orzeł, mając tak szerokie skrzydła erudycji szczęśliwie pofrunie wysoko i daleko podpatrując nie tylko klasyków, ale także ptaki i kwiaty na łące, aby wydobyć to, co najpiękniejsze – miłość. Wszak ona, pragnąc wieczności jest drogowskazem życia!"
(Danuta Bartosz)

Beniamin Bukowski:

Sokrates z wózkami

Pamiętam ten dzień deszczem spływający
I ściekający w brudne rynienki niepamięci.

Pamiętam, jak wyszedłem z hipermarketu
Z siatkami w rękach i garbem na duszy.
A on już tam był,
Poznałem go od razu.

Ten sam: pochylony, brzydki.
Tylko tak brzydcy ludzie mówią szczerze o pięknie.

Sokrates. Pchający po parkingu pusty metalowy wózek.

Podszedł do mnie, wybrał mnie z milionów.
Czuć było od niego metafizyką wysączoną z wódki.
Zaczął od majeutyki („Niech mi pan pomoże, ja panu też
Pomogę mnie zrozumieć”). Potem słynna ironia
(Nie, nie – to nie na alkohol. Kupię za to jedzenie!).
Piątak z kieszeni, dłoń szybko się zaciska.
Odszedł chciwy Sokrates chwiejnym krokiem w nicość,
Pozostawiając mnie samego i domysłom.

Myślę sobie, że nie zje go to, co ostatnim razem.
Nie wypije cykuty (choć może co innego).
W akcie zgonu wypiszą: „Umarł z wyziębienia”.

Nie przegra aby wygrać, lecz przegra po prostu.
Biedny Sokratesie, ta demokracja jest już dla Ciebie za duża.

 


 

 

Nie myśl o samobójstwie - P.Muszyński

Tytuł: "Nie myśl o samobójstwie"

autor: Patryk Muszyński
Pomysl oraz projekt graficzny okladki:
Krzysztof Płódowski (www.plodowski.pl)
Fotografia na okladce: Paweł Natkaniec
Modelka: Aleksandra Jarosz
Obróbka graficzna, poprawki, przygotowanie do druku: Robert Foryś
Poslowie:Kamila Kocańda
MŁODY KIELCZANIN PISZE O LUDZKICH UCZUCIACH I EMOCJACH
Człowiek-orkiestra i jego wiele pasji

26-letni kielczanin Patryk Muszyński mówi o sobie człowiek-orkiestra. Skończył anglistykę, w swoim życiu wykonywał już wiele zawodów, ale najbardziej lubi pisać wiersze. Ostatnio wydał swój tomik zatytułowany „Nie myśl o samobójstwie".
Zajmowałem się tłumaczeniami, pracowałem w kawiarni, hotelu, przy organizacji imprez targowych, próbowałem swoich sił w amatorskim kabarecie, uczyłem języka - wylicza swoje umiejętności. -Przez pięć lat nagrywałem z kolegą różne skecze oraz parodie, które podsyłałem znajomym. Do dziś część z nich można znaleźć w Internecie.
Mężczyzna, który mieszka na kieleckim osiedlu Szydłówek, zajmuje się także kolekcjonerstwem, zbiera zdjęcia z autografami znanych Polek, gromadzi kubki z emblematami europejskich klubów piłkarskich. -To efekt częstych podróży po Europie, odwiedzania stadionów i sklepów klubowych - opowiada. - Pasjonuję się piłką nożną, dlatego przywożę sobie takie pamiątki. Zwiedziłem wiele zakątków świata, ale nie mógłbym mieszkać gdzie indziej, jestem wielkim patriotą lokalnym, najbardziej kocham Kielce i tu czuję się najlepiej.
Największą pasją kielczanina jest obecnie pisanie wierszy. Zaczynał w wieku trzynastu lat, do dziś stworzył ponad 230 utworów. Jego największym marzeniem stało się wydanie autorskiego tomiku. -Do października 2008 .roku niewiele osób, nawet z grona znajomych, wiedziało o moim pisaniu - przyznaje. - Wtedy zdecydowałem się po raz pierwszy opublikować utwory na większą niż do tej pory skalę. Przez założenie bloga internetowego (www.czlowiekorkiestra.blog.onet.pl) chciałem pokazać się szerszej publiczności. Następnym krokiem było wydanie, dzięki pomocy
znajomych, debiutanckiego tomiku wierszy pod tytułem „Nie myśl o samobójstwie", który ukazał się we wrześniu 2009 roku.
NIE ZACHĘCA DO SAMOBÓJSTWA
- Słowo wyjaśnienia należy się w kwestii tytułu tego tomiku - podkreśla. - Mimo że czytelnicy znajdą w nim utwory traktujące o samobójstwie i śmierci, to przesłanie brzmi: nie warto odbierać sobie życia, mimo różnych trudności warto mieć jakieś marzenia, choćby dlatego, że marzenia się spełniają. Tak jak jedno z moich pragnień o wydaniu wierszy.
Na pytanie, dlaczego pisze poezję w czasach, kiedy dla większości najważniejsze jest zdobycie pieniędzy i pozycji, odpowiada, że zawsze był inny od większości, ważniejsze dla niego były wartości duchowe od materialnych. Po prostu odczuwa taki przymus, a jego utwory zawierają autentyczne odczucia i emocje, którymi chce podzielić się z innymi. -Zdaję sobie sprawę, że w obecnych czasach mało ludzi czyta prozę, a jeszcze mniej poezję, mimo to będę walczył, aby dotrzeć do osób, którym wiersze pomagają żyć - odpowiada. Patryk jest świadomy tego, że nie utrzyma się z układania strof, ale zarobienie pieniędzy nie jest też jego nadrzędnym celem. Nie liczy nawet na zwrot kosztów zainwestowanych w wydrukowanie tomiku.
Mnóstwo osób uważa, że "Patryk Muszyński ma duży talent, a jego poezja jest bardzo intrygująca. - Pisanie prostym językiem jest nieprzypadkowe - podkreśla. - Zależy mi na tym, żeby każdy, kto czyta mój wiersz, a niekoniecznie zna się na poezji, zrozumiał jego przesłanie i mógł się z nim utożsamiać. A w zanadrzu ma już książkę detektywistyczno-psychologiczną, którą właśnie pisze. I pewnie jeszcze coś. W końcu to człowiek-orkiestra.
Iwona ROJEK