Miarą człowieka / są znaki / trudne / ich czytanie” – te słowa z wiersza zatytułowanego „Czas minął” otwierają przed nami różnorodny świat, czy raczej kosmos twórczości Józefa Swędrowskiego, autora dotychczas stojącego na uboczu, skromnego i nie ujawniającego swych pisarskich dokonań. Na mapie krajowych wydarzeń literackich nieczęsto pojawiają się zjawiska nowe, zasługujące na dostrzeżenie i wnoszące autentyczne wartości do już ustalonych hierarchii. Dlatego też tak uważnie przyglądamy się autorom, którzy pojawiają się niespodziewanie, proponując inne niż znane nam rozwiązania formalne i przemawiając językiem odmiennym, odrębnym od tego, do którego przyzwyczaili się już czytelnicy nowoczesnej poezji. Już sam kształt wierszy opublikowanych w tomie o jakże przekornym tytule „Końca nie będzie” skłania do zastanowienia i subiektywnych interpretacji. Te jakby kolumny, obeliski, słupy graniczne, drogowskazy, nagrobki, latarnie, wieże ułożone ze słów i zdań jak z kamiennych bloków lub cegieł zmuszają czytelnika do stałego wyczulenia, bowiem poszczególne wersy w tych zawierszowanych konstrukcjach można różnie interpretować, w zależności od przypisania do wersu powyżej lub poniżej, co świadczy o bogatej wyobraźni i wektorach estetycznych poszukiwań poety. Nie ma to więc być poezja łatwa w odbiorze, uproszczona i dostosowana do upodobań czytelników, a odwrotnie, twórczość organizująca nowe przestrzenie wyobraźni, odzwierciedlająca własne, indywidualne zasady estetyki, wraz z oporami i buntami przeciw klasycznym rygorom i formom poetyckim. Kompozycja-budowa wiersza przypomina zapis na taśmie filmowej, przemyślenia-notatki następują po sobie jak kadry, układając się w sekwencje i prowadzą wprost do końcowego obrazu-wniosku-pointy.
Dzięki tym zabiegom wiersze stają się nam bliższe, a ich dramaturgia wewnętrzna wiąże się z prywatną filozofią autora, którą jakże często uznajemy za własną, bo przecież treść utworów wiąże się z naszą obecnością tu i teraz w Polsce pierwszej dekady XXI wieku. Czy są to zatem utwory patriotyczne? Zapewne tak, lecz patriotyzm został tu ukryty, zamaskowany, nie jawny. Obraz ojczyzny w tych utworach oparty jest na zestawieniach przeciwieństw, przepołowiony-rozdarty jak symboliczna sosna z ostatnich stron „Ludzi Bezdomnych” Stefana Żeromskiego. Toczy się walka Dobra ze Złem, Piękna z Ohydą, Jasności z Mrokiem i nie zawsze lepszy wygrywa. Z jednej strony świadomość obowiązków i celu oraz poczucie konieczności starań o bezpieczne jutro, a z drugiej rozgoryczenie i rozczarowanie małością ludzi, którzy z daleka przeważnie wydają się większymi niż są w rzeczywistości. To zderzenie kontrapunktów opanował autor bezbłędnie i niemal w każdym wierszu czytelnik może odnaleźć te właśnie głęboko moralne wątki.
Wyraźnie też akcentuje autor swe związki z religią, z etyką chrześcijańską, z dekalogiem, do którego wprost nawiązują niektóre wiersze: „Są duże / malutkie / i proporcjonalne / kary / na ziemi / i tam / miej / to co masz / myśl / o tym co masz / i bądź / z tym co masz” – wyjaśnia poeta swe życiowe credo i czyni to poważnie, bez uwikłania w groteskowe uśmiechy i mrużenie oka. Ta powaga, surowy szacunek dla siebie i czytelników, dla zasad moralnych i przekonań, też wyróżnia Swędrowskiego spośród innych współczesnych twórców. Sądzę, że to dobry znak, jeżeli wśród prześmiewców i kalamburzystów pojawia się człowiek myślący serio i gotowy bronić swych przekonań, rozstrzygając spory jednoznacznie. Do głębi poruszył mnie piękny wiersz „Szczęście czy kamień”, w którym poeta podejmuje próbę określenia celu życia artysty, ukazania dwoistości jego wyjątkowego bytu, zawieszenia między szczęściem a piekłem, prawdą a fałszem, dobrem a niejasnością, co owo „dobro” oznacza.
„Artyści / tańczą na linie / artyści / w życiu / są nieobliczalni ...” W zakończeniu odnajdujemy przypomnienie-glosę do słynnego wiersza Wisławy Szymborskiej, a poprzez celowe gramatyczne zachwianie efekt jest wyjątkowy: „chcesz mieć / artystę / musisz mieć / szczęście / żyjesz / z tym / co mówi / że jest artystą / to kamień ...” Kamień, w którym wciąż poszukujemy drzwi. Z utworem tym koresponduje jeden z najpiękniejszych znanych mi wierszy Swędrowskiego „Poeci umierają w połowie”. Wiadomo powszechnie, że poeci często piszą sami o sobie, odczuwając nieustającą potrzebę uzasadniania swej tożsamości, a często usprawiedliwienia swej kontestacji i odmienności. Tym większa zasługa poety, który w tym trudnym temacie potrafił odkryć nowe, oryginalne motywy i zbudować poetyckie przesłanie o kształcie wyjątkowo pięknym i szlachetnym.
„Poeci / nie umierają / do końca / poeci do ojca / nie idą w całości / ojciec wydał / dekret / płacą dług / za talent / książką / wierszem / rzeźbą / pięknym obrazem ...” Inwokacja do stwórcy, subtelnie wpleciona w tekst, pogłębia jeszcze uczucie ważności tych strof dla wszystkich, którym jest w podtekście zadedykowana. To jeden z tych wierszy, do których czytelnicy potrafią wracać i odczytywać je w ważnych i trudnych dla siebie chwilach. Dotyczy to również piszącego te słowa.
Przemijanie ... Czas ... Przeobrażenia ... Życie ... Śmierć ... to stały motyw tej poezji. Pisarz zmaga się sam ze sobą, usiłując zrozumieć zjawiska wynikające z przemian naturalnych i biologicznych, przeciwstawnych naszej, człowieczej woli. Poddawanie się sile przemijania nie oznacza jednak zgody na rzeczywistość, nad którą staramy się mniej lub bardziej, a ostatecznie, chociaż szczątkowo zapanować. Przypomniałem sobie „Rozważania o śmierci” Karola Wojtyły, a szczególnie fragment „Bojaźń, która leży u początku ...”. W tym kręgu etyczno-estetycznym widzę również twórczość Józefa Swędrowskiego, bardziej definiującą życie w kategoriach filozoficznych i moralnych niż opisową, bardziej obywatelską i zatroskaną niż czysto liryczną, chwilami może i dydaktyczną, lecz bez natrętnego pouczania i przypominania o obowiązkach.
Kilkakrotnie przeczytałem „Balladę o lalce”, którą narrator-autor (być może wiersz zawiera elementy autobiograficzne) najpierw ukrywa przed ciekawskimi kolegami, chroni przed wojenną zawieruchą, obdarzając uczuciem szacunku i miłości, a następnie, już przeobrażoną, zaślubia. W dobie wojującego feminizmu utwór wywiera szczególne wrażenie, a lalka staje się symbolem marzeń, nadziei, tęsknoty, pragnienia, piękna, przywiązania, miłości.
„Żegnałem się z Tobą na długo,
na drogę ciężką i trudną,
Ty dałaś mi lalkę, laleczkę,
radość przeciwko smutkom ...”
Piękny wiersz przeznaczony do śpiewania lub melorecytacji, zamknięty w trudnej formie lirycznej ballady, ukazuje rozległe możliwości warsztatowe poety, który być może sam nie wie jeszcze o sobie tego, co już dostrzegli w nim uważni czytelnicy. Znajdujemy w tych wierszach cechy typowe dla monologu wewnętrznego, wycinki strumienia świadomości, rozmowy z samym sobą, dialogi jakby bezosobowe, a przecież można by je chyba rozpisać na sceny, dyskusje z duszą, z jaźnią, z wątpliwościami, z osobistym Aniołem Stróżem ... I liczne wątki autobiograficzne. Te wiersze, a na pewno niektóre z nich, są więc wydarzeniami z życia poety, ojca, męża, syna, obywatela i są odbiciem sytuacji istniejących realnie, autentycznym, chociaż wzbogaconym przez wyobraźnię.
Wspominałem już, że niektóre z wierszy sprawiają wrażenie zanotowanych pospiesznie rozmów, jednak bez określania-nazywania rozmówców. W tytułowym wierszu „Końca nie będzie” dominuje obraz, a właściwie obrazy umierania, odchodzenia, pożegnań, straty ... subtelne i wzruszające sceny układania „do snu / ostatni raz / w czerni ze światłem” zamyka przejmująca autorefleksja z zakończenia: „będę na ciebie czekał / aby najpiękniej od nowa / znów zacząć wszystko”.
Miary człowieka, znaki, świat, czy raczej kosmos poznawany poprzez doświadczenie własnego życia i doświadczanie codziennie ... a wiersze-wnioski jakże różnorodne i przemyślane, zapisywane są szybko, skrótowo, w formie błyskawicznych olśnień – i to stale, od wielu lat, przez poetę Józefa Swędrowskiego. Oczekujemy następnych książek Panie Józefie.
Oprac. Andrzej Zaniewski
|
Andrzej Zaniewski - znany poeta,pisarz czyta wiersze Józefa Jana Swędrowskiego z książki pt. „Końca nie będzie”. |
Eleni czyta wiersze z książki Józefa Jana Swędrowskiego pt. „Końca nie będzie”
Józef Jan Swędrowski recytuje swój wiersz pt. Eleni i wręcza „bukiet przebaczenia”
Eleni śpiewa swój ulubiony utwór „A słońce sobie lśni” trzymając „bukiet przebaczenia”
W dniu promocji książki „Końca nie będzie” odbyła się prapremiera piosenki „Ballada o lalce” w wykonaniu i z muzyką Lecha Stawskiego do słów Józefa Jana Swędrowskiego
Jerzy Grupiński - poeta, pisarz, krytyk literacki poddaje ocenie wiersze z książki „Końca nie będzie”
Poetka i pisarka - Staszka Łowińska pięknie recytuje wiersze Józefa Jana Swędrowskiego.
Andrzej Zaniewski, Jurek Grupiński i Józef Swędrowski czytają swoje wiersze.
W imieniu Marszałka Województwa Wielkopolskiego Dyrektor Departamentu Rolnictwa Andrzej Bobrowski wręcza Józefowi Janowi Swędrowskiemu list gratulacyjny
Na promocję książki w Restauracji Acwador stawiło się ok. 300 osób.
Promocję książki „Końca nie będzie” Józefa Jana Swędrowskiego prowadziła Pani Anna Elżbieta Zalewska.
Na zakończenie Józef Jan Swędrowski wręcza kwiaty żonie Gabrieli.