Kampa Kamila

Kampa Kamila

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kamila Kampa o książce Andrzeja Przewoźnego p.t. „ Fotografia świadoma”

Andrzej Przewoźny to sekretarz redakcji ABC, dziennikarz, fotograf, wykładowca fotografii Artystycznej, specjalista do spraw komunikacji społecznej. W jego dorobku są albumy fotograficzne, foldery oraz wystawy fotograficzne. Autor prowadzi warsztaty z tej dziedziny sztuki.
„Fotografia świadoma” jest książką zawierającą fotografie wykonane przez autora, jak i również osiem felietonów. Już samo motto zawarte napierwszej stronie „ Fotografia musi nosić wzór myślenia jej twórcy...” podpowiada nam o czym będę te felietony.

Książka ta nie jest instrukcjąobsługi aparatu fotograficznego, tylko sposobem w jaki powinno się podchodzić do fotografii. Jak dotrzeć i odnaleźć się w tym niezwykłymświecie i stworzyć taką fotografię, by miała swoją duszę. By nie były potrzebne słowa, a zdjęcie swym przekazem docierało do odbiorców. Obraz zaczął mówić, bo to jest najważniejsze. Tak więc felietony pokazują Czytelnikowi drogę do zrozumienia fotografii.
W tej książce nie ma zdjęć przypadkowych, odnoszę wrażenie, że każde zdjęcie wykonane przez autora jest silnie związane z jego emocjami, które czekają, by je odnaleźć po czasie, przez kogoś kto na nie spojrzy.Kiedy wczytamy się w słowa autora, przejdziemy w świat niezwykły, który niestety coraz bardziej robi się iluzyjny i sztuczny poprzez stosowanie programów graficznych obrabiających zdjęcie. Ale autor wierzy, że „...przyjdzie czas na renesans...”i wyodrębni się nurt fotografii ambitnej.

Wewnętrzna szata graficzna książki jest stonowana w kolorze czaro- białym. Okładka jest kolorowa. Widnieje na niej zdjęcie , które przedstawia manekina, właściwie jego biodro a na nim opartą kobiecą dłoń z długimi, sztucznymi, czerwonymi paznokciami. Piszę o tym, bo mnie to zaskoczyło . Tak nie bardzo mi pasowało do zawartości. Ale po dłuższym wpatrywaniu się pomyślałam, że tak naprawdę ten manekin, jak i te paznokcie mówią do mnie i to bardzo głośno. I może celowo autor wybrał akurat taką wersję, by każdy miał możliwość swojej interpretacji. 
Zajmująca książka, nie na jeden wieczór. Do niej się wraca i wraca....

I tak sobie myślę, że powinni ją przeczytać wszyscy ci posiadacze lustrzanek, którzy ulotność jednej chwili traktują, jak seryjni mordercy, naciskając bezmyślnie spust aparatu, wykonując setki zdjęć i licząc, że może któreś się uda. A dla mnie, która coś tam wie o fotografii i lubi ten świat jest tylko potwierdzeniem mojego postrzegania fotografii. Dziwne uczucie, kiedy czytając kiwałam głową z pełną aprobatą. Ale ja jestem z pokolenia, kiedy zdjęcia wykonywało się analogiem, a każdą klatkę filmu, jak pisze autor się szanowało i zanim się nacisnęło spust, to trzeba było włączyć myślenie.

To była swego rodzaju celebracja chwili, by właśnie taką, a nie inną zatrzymać w czasie. Metaforycznie rzecz ujmując wykonywanie zdjęć to picie czystej, krystalicznej wody, a nie łykanie jak RED Bulla.
Polecam tę książkę każdemu, kto tak naprawdę chce zgłębić istotę fotografii. I nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować autorowi, że ta książka się ukazała i mamy możliwość nie tylko podziwiać fotografie, ale zagłębić się w słowa autora.


Kamila Kampa


Andrzej Przewoźny „ Fotografia Świadoma”, rok wydania 2013 Leszno, liczba stron 88,teksty: Andrzej Przewoźny, fotografie: Andrzej Przewoźny, ISBN 978-83-64250-01-9, Drukarnia Haf Leszno

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kamila Maria Kampa i

ZWYCZAJNY BOHATER

Teresa Januchta - poetka, pisarka, nauczyciel. Wielokrotnie nagradzana za swą działalność społeczną i zawodową. Na swoim koncie ma wydane tomiki wierszy, zbiory opowiadań, jak i książki dla dzieci.

„Cierniowe lata” są  opowieścią o życiu ojca autorki. Jako narratora, autorka wprowadziła swojego ojca - Piotra Sadowskiego. Jego historia zaczyna się w Miedzierzy, gdzie urodził się w roku 1914. Prowadzi ona przez trudne dzieciństwo, gdzie dorastał pod okiem macochy, bity i głodzony. Po kolejnym pobiciu przez macochę ucieka do swojego brata Leona, który ma już swoją rodzinę. Brat przygarnia go w zamian za pomoc w jego domu. Kiedy dorasta, ucieka i tak zaczyna się jego droga życiowa. Jest praca we młynie, w Warszawie, przydział do wojska /1936 roku/,powrót na wieś, aż do wybuchu wojny. Wtedy zgłasza się do biura werbunkowego i dostaje przydział do obrony Zamku Królewskiego. W 1939/40 wraca na wieś. Po ostrzeżeniu, że ma być aresztowany, decyduje się na dobrowolną wywózkę na roboty, do Niemiec. Praca u bauerów niemieckich kończy się dla niego obozem. Potem następne obozy, aż do zakończenia wojny. Powrót do kraju i dalsze jego powojenne losy.
To co napisałam, to tylko suchy szkic jego drogi życiowej. Nie sposób opisać dokładniej. Trzeba przeczytać tę książkę. Poznajemy człowieka z charakterem; dumnego, twardego, zaradnego, a przy tym skromnego, wspaniałego ojca i kolegę i z takim polskim „zadziorem”. Chyba ten właśnie „zadzior” mnie tak ujął. Wspaniały człowiek, godny wielkiego szacunku. To nie jest książka o ideale. To książka o żywym, normalnym człowieku z wadami i zaletami. Tyle, że te zalety przeważają. Fascynująca postać, jak i jego losy. W trakcie czytania poczułam również jego duże poczucie humoru.
W tej książce wojna pokazana jest z perspektywy zwykłego Polaka, który ją przeżył  i wszystkie okropności z nią związane. Ile takich książek o takich właśnie ludziach napisano? Chyba niewiele. To nie są tylko fakty historyczne związane z II wojną światową. Ona jest jakby obok, to książka o wartościach, sytuacjach, trudnych wyborach. Niesamowity życiorys, niesamowitego mężczyzny, zawarty na 74 stronach, z osiemdziesięciu lat życia.
Ta książka bardzo silnie zadziałała na moją wyobraźnię. Jest autentyczna, bez zbędnego patosu i egzaltacji. Każda wojna to ZŁO, ale to tylko słowa wytarte do połysku. Kiedy się czyta czy słucha takiego opowiadania, pełnego dramatyzmu, poniżania, kształtowania się twardego charakteru, dopiero do nas dociera, co to naprawdę znaczy słowo WOJNA. Wstrząsnęły mną opisy, tego co się działo w obozach koncentracyjnych. Przecież to znam, wiem....a jednak taka bezpośrednia relacja pozwala nam odczuć, postawić się w danej sytuacji. Zastanowić się, jak moje pokolenie ma dobrze i niepotrzebnie narzeka, wyzwalając w sobie wieczny malkontentyzm.
Szata graficzna książki jest skromna i elegancka. Autorka pozostaje jakby w cieniu. Poza nazwiskiem autorki i jej przedmową na temat ojca i dlaczego tę książkę napisała właściwie jej tam nie ma. Jest tylko mała dziewczynka, dorastająca w miłości rodzicielskiej....
Miałam tę przyjemność zaprojektować okładkę do tej książki. Tak naprawdę tylko ogólnikowo wiedziałam o czym będzie. Nie miałam pewności, czy okładka odda to, co zawiera ta książka. Dzisiaj już wiem, że ten drut kolczasty na okładce jest symbolem nie tylko pobytu w obozach, ale również cierpienia, jak i ograniczeniem wolności poza obozami. Bo tak naprawdę pan Piotr był całe życie kimś, czymś ograniczany. Przed wojną, w czasie jej trwania, jak i po. Jedyne czego mogę żałować to, to że książka ukazała się dziesięć lat po jego odejściu. A dlaczego żałuję? Bo czuję niedosyt, że mogło być więcej tych opowieści. ….
Myślę również, że po tę książkę sięgnie młodzież. Mimo, że w większości nie chcą już czytać czy słuchać o wojnie. Sposób w jaki została napisana  ich nie zniechęci, wręcz przeciwnie – wciągnie historia jednego człowieka, który mógł być ich krewnym.

 

Teresa Januchta, Cierniowe lata, Projekt okładki: Kamila Kampa, Zdjęcie na okładce i komputerowa obróbka dokumentów archiwalnych: Mieczysław Kampa, Korekta: Maria Magdalena Pocgaj, Konsultacja literacka i redakcja: Zbigniew Gordziej, Poznań 2013, ss. 82.