Listopadowy Ogródek Poetycki- spotkanie z Ryszardem Daneckim

Listopadowy Ogródek Poetycki- spotkanie z Ryszardem Daneckim

Listopadowy Ogródek Poetycki

Trzecią niedzielę listopada opanowała jesienna szaruga. W szybko zapadających ciemnościach Botanik sprawiał wrażenie bardziej tajemniczego niż zwykle. Do naszego Ogródka zajrzało tym razem niezbyt wiele osób, ale wytworzyła się tak ciepła i domowa atmosfera, że trudno potem było się rozstać. Pozostawaliśmy w kameralnym klimacie i nieodpartym uroku opowieści i historii, którymi raczył nas poeta i prozaik, Ryszard Danecki, nazywany nieoficjalnie „chodzącą kroniką życia kulturalnego i historycznego Poznania”.

Najpierw jednak, zgodnie z założeniami Ogródka, Agata Ożarowska – Nowicka przybliżyła nam daglezję, której nazwę odgadła pisząca te słowa, dlatego, że przed wielu laty użyła jej w swoim wierszu. Daglezja zielona należy do najpotężniejszych drzew iglastych.Igły ma miękkie, płaskie, nie kłują przy dotyku. Charakterystyczne dla tej rośliny są szyszki o dekoracyjnym kształcie oraz ciemna, spękana kora. Jest odporna na mrozy, długowieczna, żyje do 1000 lat. Drewno stosowane w meblarstwie służy też do budowy domów. Chyba dobrze się złożyło, że niejako „pod koroną” tak sędziwego drzewa słuchaliśmy wierszy liczącego 83 lata nestora poznańskich poetów.

Wszystkim najbardziej przypadł do gustu utwór pt. „Gontyna”, nawiązujący do ochrzczonego tak, mieszczącego się w Puszczy Noteckiej, domu – pracowni literackiej Daneckiego. Jak wyjaśnił poeta, nazwa „gontyna” pochodzi od słowiańskiego określenia „kącina”, oznaczającego miejsce w chacie, gdzie stawiano urnę z prochami przodków. Tak nazywała się też późniejsza świątynia bogini Łady. Co prawda Danecki nie posiada w swojej chacie żadnej urny, ma za to kopię figury bogini Łady, wyłowionej przed laty z wody.

Gontyna

Słońce za las zapada – w dół, do drzewiec –

więc niebo jak grzbiet borsuka już szare,

sowa gdzieś chryple huka ,jeszcze drzemiąc,

szare sylwetki nieruchomych saren

wciśnięte w cienie jeżynowej cierni…

Wtedy to błyska pierwsza gwiazda niema:

Proxima Centauri – kosmosu wziernik –

i nagle pojmujesz, że śmierci nie ma –

robak jest wróblem, a jastrzębiem wróbel,

martwego jastrzębia – znów robak pożre,

taką mają przyszłość pnie sosen grube,

jaką im kornik wypisuje w korze –

Tyle życia innym – ile go oddasz –

ono zaś wieczne – tylko formy giną:

ofiary na Łady składam ołtarz –

puszcza jej wielką, słowiańską gontyną…

A więc – mitologia Słowian, związki z wojenną historią Poznania, jego wyzwoleniem oraz pamiętnym Czerwcem 1956 a także doskonała pamięć o ludziach kultury i sztuki na przestrzeni minionych dziesięcioleci, były tematem słuchanych przez nas krótkich historii, przeplatających czytanie wierszy.

Dodać należy jeszcze wątek marynistyczny, jako że Ryszard Danecki jest wiceprezesem Wielkopolskiego Stowarzyszenia Marynistów Polskich. Dopełnieniem wieczoru była muzyka, grana na cytrze oraz gitarze przez Tomasza Kruczka, który latem „oprawiał instrumentalnie” jeden z naszych Ogródków. Tym razem, już nie w plenerze, inaczej brzmiały muzyczne frazy, zwłaszcza towarzyszące jednoczesnej recytacji wierszy przez poetę.

Dyskretny i taktowny ich dźwięk budował specyficzny nastrój, przenosząc nas w krainę zadumy, refleksji… Za szybami kawiarenki w zupełnych już ciemnościach tonął Ogród Botaniczny, jesienna nostalgia nie przeszkodziła nam jednak w odbieraniu dobrej aury tego spotkania, tak innego niż wszystkie pozostałe.

Maria Magdalena Pocgaj

 

Zdjęcia: Agata Ożarowska - Nowicka