Danecki Ryszard

Danecki Ryszard

Ze smutkiem zawiadamiamy, że dzisiaj w sobotę, 30 listopada 2013 r.

odszedł od nas na zawsze nasz Kolega

śp. RYSZARD DANECKI

publicysta kultury, krytyk teatralny, dziennikarz, prozaik i poeta.

Przez 40 lat pracował jako publicysta kultury i krytyk teatralny w prasie poznańskiej: w Gazecie Poznańskiej, Tygodniku Zachodnim (był jego współzałożycielem), Ekspresie Poznańskim i Głosie Wielkopolskim. Współzałożyciel Grupy Poetyckiej Wierzbak, współorganizator ogólnopolskich Poznańskich Listopadów Poetyckich, związany twórczo z kabaretem Żółtodziób, sceną operową Pro Musica i Piwnicą Jazzową Browar. Autor kilkudziesięciu książek poetyckich i prozatorskich, utworów scenicznych, librett oper kameralnych i kantat, przekładów poezji z niemieckiego, rosyjskiego i angielskiego. Jego wiersze zostały przetłumaczono na ponad 37 języków.

JEGO ŻONIE BRONISŁAWIE WRAZ Z SYNAMI NAJSERDECZNIEJSZE SŁOWA OTUCHY I GŁĘBOKIEGO WSPÓŁCZUCIA.

A TY RYSZARDZIE ZAWSZE BĘDZIESZ Z NAMI!

 

Urodził się 23 sierpnia 1931 roku.

W czasie wojny był członkiem konspiracyjnej organizacji harcerskiej Szare Szeregi. Za udział w walkach o wyzwolenie Poznania otrzymał medal i odznaczenie bojowe Weterana 8 Gwardyjskiej Armii.

Od 1945 roku należał do 21 PDH im. T. Rejtana – z niej właśnie wyodrębnił się Harcerski Chór Chłopięcy Miniaturka Jerzego Kurczewskiego, w którym śpiewał i był II dyrygentem.

Uczył się w Konserwatorium Muzycznym. Maturę w I Liceum im. K. Marcinkowskiego zdał z wyróżnieniem i podjął pięcioletnie studia w Instytucie Literackim im. Gorkiego w Moskwie.

Po studiach został publicystą kultury i krytykiem teatralnym.

Pływał jako rybak w Kaspijskiej Flocie: jego portem macierzystym był Derbent w Dagestanie. Oprócz podróży literackich po krajach Europy wędrował także po Azji Środkowej i Kaukazie.

Wiceprezes Wielkopolskiego Oddziału Marynistów Polskich.

Przewodniczący Komisji Rewizyjnej poznańskiego Oddziału Związku Literatów Polskich.

Twórczość literacka:

W roku 1952 zadebiutował w Głosie Wielkopolskim poematem o Poznaniu. 

Pierwszy zbiór jego wierszy Czarny sześcian ciszy ukazał się w roku 1958.

Najbardziej znane książki autora, to wznawiany zbiór liryków miłosnych Dedykacje,  a także zbiory poezji: Na opalenie skrzydeł, Zawsze jest czas teraźniejszy, Przyjaciele są wszędzie, Wiwat Poznaniacy, Gontyna oraz nagrodzona powieść Kropla oceanu, zbiór opowiadań 112 godzin szczęścia i powieść dla młodzieży Szaraneria .

W roku 2006 ukazał się tom Z tarczy słonecznej wypadają włócznie złote.

Opublikował wielkopolską trylogię poetycką: Poemat Piastowski, Tobie, Poznaniu, ten srebrny liść, i Wielkopolski Herbarz Poetycki.

Ostatnio wydane książki (2012 i 2013): Od Smakosza do Fregatym - Na szlaku cyganerii artystycznej oraz Galeria znanych plastyków Wielkopolski .

Laureat wielu nagród m.in.:- Czerwonej Róży, XIV Międzynarodowego Konkursu o Nagrodę Księżnej Agha Khan we Francji, Nagrody Miasta Poznania, trzykrotnie Nagrody Ministra Kultury i Sztuki, Nagrody Literackiej Ministra Obrony Narodowej, Nagrody im. J. Kasprowicza, Nagrody im. Wł. Reymonta i Nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Za swoją twórczość i działalność społeczną otrzymał wiele odznaczeń m.in.:
„Zasłużonego Działacza Kultury”, „Złotą Odznakę Honorową Związku Chórów i Orkiestr”, "Zasłużony dla Wielkopolsi", „Zasłużonego dla Książki”, „Zasłużonego Pracownika Morza”, "Zasłużonego dla Lotnictwa", statuetkę „Hipolita”- (Lider Pracy Organicznej), „Medal Edwarda Raczyńskiego”, statuetkę „Dobosza Powstania Wielkopolskiego”, „Zasłużonego dla Wielkopolski” oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

W roku 2011 uhonorowany został przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

Odszedł od nas nie tylko WIELKI LITERAT, odeszła żywa historia i świadectwo powojennej kultury. ON JĄ TWORZYŁ, ZAPISYWAŁ WIELKIMI ZGŁOSKAMI! CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI!

 

 

RYSZARD DANECKI:

ODCHODZENIE OD ŚWIATA


Skłaniam głowę na twoje łono
łąkę nagrzaną przez wszystkie pory roku –

twarz w murawę miękką opuszczam – 
rzeczywistość wymiary zmienia

kępka trawy wyrasta w puszczę,
w ciszy ścieżek wąskich i cienia
oddech wichrem pochyla drzewa – 
giętkie grzbiety prostują  z trudem,
żarem trawi ostępów trzewia
przepalone, czarne i rude…

Wznoszę głowę z twojego łona
łąki nagrzanej przez wszystkie pory roku –

żegnam ciebie wraz z końcem nocy,
żegnam ciebie z nastaniem ranka – 
idę w świat prawdziwych proporcji,
niosąc w wargach zapach rumianku…

JUTRO

Linia horyzontu – rany krawędź: 
stać czy iść –
nigdy się nie zabliźni,
odejściem słońca będzie krwawić…

To jest odległość jutra od dziś,
o której mówisz: 
dzień bliski…

LAS

Stroję się chwilą tą zawsze akurat – 
wrastam w las, którego czas nie powali:

w pień jeden zrastają się imiona,
w trzystuimienną płeć –

kołysze się koralowy konar,
kwitnie różem jednakim różnych owali –

a mówię to tobie – która
z ustami na korze wołasz:
mieć!

SAMOTNY DĄB

Ja żyć tak nie chcę, moi mali bracia – 
wysoko nad lasem mój pień ogromny!
Mówią: drzewa samotne wiatr przewraca.
Mówią: w drzewa samotne bija gromy.

I niech mnie pierwsza burza złamie na pół, 
i niech gromy bija we mnie ulewą:
stąd widzę horyzont – i wschód i zachód,
wy – tylko sąsiada z prawej i z lewej…

Rośnie las niewzruszoną szarą ścianą –
może będą jak ja wielkie pnie wasze,
lecz wschód i zachód nieznane zostaną:
z prawej i z lewej sąsiad będzie zawsze…

GONTYNA

Słońce za las zapada – w dół, do Drzewiec –
więc niebo jak grzbiet borsuka już szare,
sowa gdzieś chryple huka, jeszcze drzemiąc,
szare sylwetki nieruchomych saren
wciśnięte w cienie jeżynowej cierni…

Wtedy to błyska pierwsza gwiazda niema:
Proxima Centauri – kosmosu wziernik –
i nagle pojmujesz, że śmierci nie ma –

robak jest wróblem, a jastrzębiem wróbel,
martwego jastrzębia – znów robak pożre,
taką mają przyszłość pnie sosen grube,
jaka im kornik wypisuje w korze –

tyle życia innym – ile go oddasz,
ono zaś wieczne – tylko formy giną:
ofiary na Łady składane ołtarz –
puszcza jej wielką, słowiańską gontyną…

Z książki: „Gontyna” (wiersze) 2004

DZIECIŃSTWO

Brązowy pień drzewa – armatnia lufa – 
stado wróbli – wystrzelone kartacze –
wracają – choć pocisk nigdy nie wraca –
wracają – ze świstem koło ucha –
wspomnienia wojny…

PÓŁWIECZNEMU

Drobnozębnych sekund ostry pilnik 
tnie jak metal mięśnie naszych twarzy,
a my wciąż i wciąż dla rzeczy pilnych –
zapominamy o rzeczach ważnych!

Codziennych gazet sterta ogromna 
przesłania mądrość listów Seneki
i Heraklita pytanie:
można
wejść do tej samej – dwa razy – rzeki?

PRZEMIJANIE

Od ściany ku oknu –

od ram fotografii
w krajobrazu ogrom,
od sufitu granic
w nieba gwiezdny bezkres,
od faktów do marzeń,
od byłeś ku będziesz –

odwracanie twarzy…

Z książki „Oda do młodego orzecha”(wiersze) 2010


WIOSENNY SONET Z ULICY RYCERSKIEJ

Śpiew słowika przez balkon się wdziera, 
w bzu krzewach będzie kląskał do rana –
pisarska braci zapracowana:
dociera do was ta atmosfera?

Co za tekst Michniak obmyśla teraz?
Ratajczak pisze powieść czy dramat?
Widzę ich cienie w okiennych ramach, 
z drugich zaś okien – głowę Fliegera…

nowy reportaż Gryfina zaczyna?
A co Połczyński – sąsiad Gryfina?
Lamp nad biurkiem ciągle nie gaszą…

Mnie do pisania zabrać się ciężko, 
gdy taki księżyc jest nad Rycerską –
nad rozpachniałą ulicą naszą…

POD OKNEM NA SZELĄGU

Pomiędzy mną a księżyca tarczą – 
płotu zielone sztachety sterczą,
tarcza księżyca jest żółta starczo…

Lecz śmiać się z niego sił mi nie starcza,
że wygląda jak więzień w pasiaku!

Bo stoję pod oknem – czekam znaku –
stoję – choć wiem, że nie będzie znaku –

jak gdyby w kajdany ktoś mnie zakuł!

 

DZIELENIE

Dla was: 
syn 
uczeń
pasażer
mąż
zawodnik
ojciec 
klient
turysta
kochanek
poeta
wujek
lokator
pacjent –

cóż mi z siebie
dla siebie pozostaje?

Z książki „Satyryczne złote gody”

 

 

Płonąca łąka

Ten tren trawionych pożarem traw

u dymów błękitnych błędnej kity-

zieleń przez czerwień zawijana w czerń!

Ten teren trafiony w tragiczny trefl -

źdźbła tu, u diabła, dźgają jak cierń,

zasadzka sadzy, zasiek zwęglonych drew...

Wbrew brwiom jak węgiel i bierwionom,

oczom i włosom czarnych wbrew-

wiem:

wiosną wonie wrócą, wioną

z łona łaki zielenią łodyg -

koniecznością koniczyn, brawurą barw...

Sto razy, piorunie, w trawy traf -

pogorzel rozorze i tak kieł pędów młodych!

 

 

Godzina Zero

Dąb starszy być może - od kwiatu lilii

no i kruk - od ludzkiego niemowlęcia

lecz tlenu atom - niżli tlenu atom,

albo tez wodoru - niźli wodoru?

Więc narodzinom i śmierci zaprzeczcie,

którzyście trwanie nasze sprowadzili

do błysku chwili i świateł stulecia:

wszyscy - wszystkiemu rówieśnicy przecież,

gdy się znów formy drzew i ciał rozpadną

na kołowania szklistych gwiazdozbiorów...

 

 

AFRASIABE

Złotem ryte mądrości Koranu
sklepień nekropolu Szach i Zinda:
proroka Muhammeda tu kuzyn
pochowany Abbasa syn Kussam.

Zaledwie wieków temu trzynaście –
jak informuje szczuplutki kustosz,
gładząc ręką bezwłosy podbródek.

Cienkim tenorkiem zwraca uwagę
na wykopaliska Afrasiabe:
lat około dwa tysiące trzysta –
gliniane ossarium jeszcze z kośćmi –
piszczele oczyszczone z ciała przedtem
przez psy, a może po prostu sępy:
ogień był święty i ziemia święta,
jakże je mięsem kalać woniejącym?

Ach prosta radości zginania
łokcia i nabierania oddechu!

/ z almanachu "Iskra ognia maleńka"/


Z almanachu XXXIV MLP „SŁOŃCE WSCHODZI JESZCZE RAZ”:


JUTRO

Linia horyzontu – rany krawędź:
stać czy iść –
nigdy się nie zabliźni,
odejściem słońca będzie krwawić…

To jest odległość jutra od dziś,
o której mówisz:
dzień bliski…

LAS

Stroję się chwilą tą zawsze akurat –
wrastam w las, którego czas nie powali:

w pień jeden zrastają się imiona,
w trzystuimienną płeć –

kołysze się koralowy konar,
kwitnie różem jednakim różnych owali –

a mówię to tobie – która
z ustami na korze wołasz:
mieć!

AKT

Biodra nagie – cień sosny przepasał smugą,
piersi strome – piasek pozłotą pociągnął,
włosów aureolę – wiatr rzeczny przeczesał,
słońce – w brąz przetopiło szyję wysmukłą –

stawiam ciebie na kuli ziemskiej piedestał:
ciało kobiece –
Piękna wieczny posągu!

WARKOCZE

Motocykla rozsypany w ulicy warkot
spinką półokrągłą pęknięcia szyby
spięty w długi, falujący warkocz –
łagodnie łechce dłoni moich powierzchnię:
rytm coraz wyższy, szybszy
tężeje w nagrzane powietrze…

Leżą na dłoniach moich nieruchomo
odejścia twego stężałe ślady –
warkocze powietrza – i nie wiadomo:
Zgubione? Darowane? Dla kogo?

Delikatnie zwijam je w kąt szuflady,
gdzie na jesień nocy chowam alkohol…

ARGUMENT PRZECIWKO MONOGAMII

Radość przeżyta we dwoje
staje się większa dwukrotnie
- jak mówi stare przysłowie –
smutek zaś dwakroć mniej dotknie…

czyli we troje – potrójnie
radość się każda pomnoży,
a smutku trzykrotnie ujmie
dzielenie na trzy osoby?

Stąd wniosek prosty wynika,
że małżeńskiej monogamii
przeczy doświadczeń logika:

trójkątów nie trzeba ganić!

 

 

aa

Na okładce statuetka nagrody

DOBOSZ POWSTANIA WIELKOPOLSKIEGO

wg pomnika artysty - rzeźbiarza Władysława Marcinkowskiego

wzniesionego w roku 1925

w parku w Śremie

Wydawca: Zarząd Główny Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego 1918/1919 r

ISBN 978-83-920103-8-9

Druk, oprawa: DRUKARNIA OŚWIATOWA

60-313 Poznań, ul. Grunwaldzka 149, tel. 61 867 9682

Poznań 2008

Na okładce: jedna z kartek Kazimiery Iłłakowiczówny do Ryszarda Daneckiego:

"Drogi Panie, w jakiś sposób przypomina mi Pan tego "typa" którego przesyłam. Ukłony! Iłłakowiczówna 1.XI.59r.

Wydawca: P.W. "INTERFUND" Spółka z o.o. w Poznaniu

Prezes Zarządu: Jerzy Szyło

Redaktor techniczny: MIłosz Głowacki.

Skład i łamanie tekstu: Dorota Rzepka

Adres: 61-817 Poznań, Garncarska 8

Druk: Poznańskie Zakłady Graficzne S.A.

ISBN 83-60085-00-5

db

 

/-/ Danuta Bartosz