Karolina Kułakowska -laureatką OGÓLNOPOLSKIEJ NAGRODY ZA NAJLEPSZY DEBIUT POETYCKI ROKU 2013

Karolina Kułakowska -laureatką OGÓLNOPOLSKIEJ NAGRODY ZA NAJLEPSZY DEBIUT POETYCKI ROKU 2013

27 grudnia 2013 r. o godz. 15:00 w Pracowni - mieszkaniu Kazimiery Iłłakowiczówny w Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu, przy ul. Gajowej 4 m. 8, odbyło się wręczenie po raz 31. OGÓLNOPOLSKIEJ NAGRODY POETYCKIEJ ZA NAJLEPSZY DEBIUT POETYCKI ROKU 2013. Wręczenie nagrody zbiegło się z uroczystościami 95. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego.

20 grudnia 2013 roku, w Warszawie, na posiedzeniu komisji konkursowej wskładzie:Przewodniczący: - Marek Wawrzkiewicz, Członkowie: – Paweł Kuszczyński i Piotr Müldner - Nieckowski

jednogłośnie uznano, że LAUREATKĄ OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU NA NAJLEPSZY DEBIUT ROKU 2013 ZOSTAJE

KAROLINA KUŁAKOWSKA

za tomik pt. Puste muzea, wydrukowany przez Zaułek Wydawnictwo Pomyłka w Szczecinie, opracowanie graficzne oraz ilustracje Jarosław Eysymont, Szczecin 2013

Wśród nadesłanych na Konkurs 29 książek NOMINACJE do NAGRODY ZA  NAJLEPSZY DEBIUT POETYCKI ROKU 2013 otrzymali:

ŁUCJA DUDZIŃSKA - tomik z mandragory”-  wydawca Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego

KAROLINA KUŁAKOWSKA -  (późniejsza Laureatka) – za tomik „Puste muzea” – Zaułek Wydawniczy Pomyłka w Szczecinie

i MICHAŁ SOKOŁ0WSKI autor tomiku „Asymptoty” –Wydawnictwo Miniatura w Krakowie

Paweł Kuszczyński – prezes Zarządu ZLP Oddział w Poznaniu i jednocześnie członek jury konkursowego rozpoczynając uroczystość podziękował Elżbiecie Andrzejewskiej - Kustosz Muzeum za udostępnienie Pracowni i szeroką informację o życiu i pobycie Kazimiery Iłłakowiczówny w tym mieszkaniu w latach 1948 do 1983 roku. Rozpoczynając uroczystość przybliżył sylwetkę Iłły. W kilku słowach przedstawił Jej ponadczasową twórczość .

Wręczając nagrodę członkowie jury konkursu przedstawili walory nagrodzonego debiutu. M..in. Piotr Müldner-Nieckowski powiedział:

„W odróżnieniu od innych twórców, laureatka traktuje sferę erotyki nie przedmiotowo, a emocjonalnie. Ta poezja ma duszę, ale i rewolucyjny potencjał. Jest świetnie napisana, a zarazem bardzo zrozumiała i czytelna”.

Paweł Kuszczyński stwierdził, że w nagrodzonym tomie spotykamy wiele interesujących, unikatowych pomysłów poetyckich.

Marek Wawrzkiewicz mówił o wysokim poziomie nadesłanych debiutanckich tomików.

Zgodnie ze zwyczajem, Laureatka przeczytała kilka wierszy.

W uroczystości uczestniczył Marian Król – Prezydent Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego i Edmund Dudziński – Dyrektor tegoż Towarzystwa. Przy okazji, warto przypomnieć, że to właśnie Marian Król, Prezydent Towarzystwa w pierwszej połowie roku 2013 podjął skuteczną próbę reaktywowania tej tak ważnej dla miasta i kraju tradycji. Polska Presse, po 30. edycjach organizacji i finansowania Konkursu, w bieżącym roku zrezygnowała. Prezydent Marian Król zaproponował przejęcie pałeczki sztafety tej tak ważnej nagrody Związkowi Literatów Polskich Oddział w Poznaniu, którego to Kazimiera Iłłakowiczówna była członkinią do końca życia.

Paweł Kuszczyński - prezes poznańskiego Zarządu Związku Literatów Polski nie miał wątpliwości. Natychmiast podjął starania o formalne przywrócenie i kontynuację Nagrody.

W ceremonii brał udział Jarosław Anczewski, przedstawiciel Wydziału Kultury Urzędu Miasta Poznania, który sfinansował tegoroczną edycję nagrody. W spotkaniu uczestniczyła również rodzina Laureatki oraz Cezary Sikorski z małżonką - właściciel oficyny wydawniczej – Zaułek Wydawniczy „Pomyłka” w Szczecinie. Tradycyjnie byli także dziennikarze Głosu Wielkopolskiego.

Karolina Kułakowska jest członkiem Grupy Literycznej na Krechę, działającą przy ZLP Oddział w Poznaniu, którą założyła i prowadzi Łucja Dudzińska.

Nagroda za Najlepszy Debiut Poetycki Roku trafia już po raz trzeci do kolejnego członka tej Grupy:

- w 2012 roku nagrodę otrzymał Kacper Płusa za tom "Ze skraju i ze światła" wydany przez Wydawnictwo Kwadratura w Łodzi,

- w 2011 roku nagrodę otrzymała Joanna Borzęcka za tom "Slalom songs"  wydany przez Stowarzyszenie Żywych Poetów  w ramach serii wydawniczej pisma literackiego "Red",

a właściwie czwarty raz, bo tegoroczna nominacja Łucji Dudzińskiej autorki tomiku z mandragory” dotyczyła także członka tej Grupy.

NIektóre wiersze z nagrodzonego tomiku "Puste muzea":

Puste muzea

cz. cichy wernisaż

Erotyk paryski

mężczyźnie od nenufarów

1.

Mamy na myśli kolor,

a w pobliskim ogrodzie ustawiono czerwoną altanę.

Marry Cassat jest zadowolona z tych kontrastów

i maluje dzieci w zielonych sukienkach.

 

Milczę, choć dobrze wiesz, jak drażni mnie

brak wyszukanych pasteli.

 

Biorę białą czekoladę, całuję twoje suche usta.

 

 

2.

Jeśli chodzi o muzykę,

to cisza przed. A później Piąty Kaprys, odgłos deszczu

na skórze. Gdy w pośpiechu ściągasz mi tiurniurę

zaczynają skrzypieć halki. Symfonia środka.

 

Mokre podwiązki ocierają się o uda.

 

 

3.

Są zapachy,

które otwierają nozdrza. W lipcu nakrapiane lilie

ścinamy po skosie. Zimą kuchnia, na deser laski cynamonu

i wanilii między palcami stóp.

 

 

Kompozycja w błękitach

Oskarowi Kokoschce

Rozmawialiśmy na wiele sposobów, również

wtedy, gdy czerwona rękawiczka została

w twoich ustach.

Podobno kolor jest nieskończony.

Wyszukać go mogą zielone zasłony w deszczu.

*

To nic, że dopowiadamy się, jak malarstwo

i muzyka u Blake'a. Romantyczne klony

zaczęły się rumienić.

A frezja zakwitła, możesz spijać nektar.

Erotyk w kwadracie [Za mało mi ciebie]

Gustavowi

 

Za mało mi ciebie, więc zmieniam

kolor zasłon na bliższy.

 

W błękicie wszystko jest możliwe.

 

Za mało mi odcisków ciepłej dłoni

na tunice. Odnajdujesz mnie

pomiędzy turkusem, a szarością

z ziarnami kawy na piersiach.

 

Za mało mi wiatru z Attersee

zimą. Twoje palce pachną tytoniem i farbą.

Szafirowe mozaiki wplatasz we włosy.

 

Na biodrze zapłonął złoty kwadrat.

z rozdziału: Portret zbiorowy

Belle Epoque

 

przychodzi noc. proch wciera się w proch.

chropawy proch mężczyzny w gładki proch kobiety.

[Tadeusz Dąbrowski "Popielec"]

 

O świcie w swoich opowieściach odzierasz

sen z wszystkiego, co boskie. Codziennie,

wielokrotnie, w ciszy. Zapisałam.

 

Kupując starą szafę, postanowiłeś wypróbować

ją na różne sposoby. Najpierw w czasie składania,

(gdy zauważyłam ślady po stuletniej miłości),

 

później w przerwie między płótnami. Kochanie,

to musiało dziać się szybko i bez ceremonii, suche

liście wpadały przez okno. Kochanie,

śniło mi się, że byliśmy, zwiedzaliśmy siebie,

możemy więc udawać, że to ten sam dywan,

secesyjny kontur, granica.

 

Od nagłej i niespodziewanej zdrady

zachowaj nas, Panie.

Nierotyk wrocławski

 

mężczyźnie, który spłodził szczęście

 

 

Jeśli wciąż jesteśmy, to nie potrzebujemy

rozmów. Wystarczą skromne Belle Epoque

na moich ustach i twoim pulpicie. A później

 

może się zdarzyć, że wejdziemy w ramy,

by wyjść bokiem. Tak po ludzku, tak nagle.

Jeśli wciąż jesteśmy, to mostek czarownic

wzrusza tak, jak ściąganie plików Aresem.

W momencie, w ciszy, gdy zapominamy

 

o Bogu i jego spisanych na żywo

historiach. Tak po ludzku, tak nagle.

 

Jeśli wciąż jesteśmy, to coraz bardziej chce się.

Tak po ludzku, tak nagle.

 

Aureola

 

Wczoraj nakryłam sąsiadkę, gdy układała puzzle

(wszystkie były takie same i na dobrą sprawę

można je złożyć w kilku wariantach). Po chwili skupienia

zaczął się wyłaniać wizerunek mężczyzny

z długą brodą. Pomyślałam wtedy, że ma ciekawą twarz

i chętnie bym namalowała jego portret.

 

- Piękny ten nasz ojciec, prawda? – zapytała wyrywając

z zamyślenia. I wtedy zrozumiałam absurd sytuacji

(składanie Boga uzależnione od szaty), i to, że gdyby tak

przenieść kolor tła na ciało, równie dobrze mógłby to być

pan Kazio przebrany za Mikołaja, a nawet umyty żul z dworca.

Ich świętość jest jednak mniej widoczna.

z rozdziału : Większe pejzaże

Z cyklu żywioły

I

Ziemia, dużo ziemi. Początkowo

zbyt wiele czasu by zauważyć światło i poranną ciszę.

Na ścieżce osiem zwiędłych maków

przypomina o modlitwie. A przecież można;

odejść, zostawić w kuchni węgiel i czerwony szal

dla potomnych.

 

- Żartujesz?

- Nie, odprawiam ostatnie zamyślenie.

Ziemia, dużo ziemi. Początkowo

łączą nas śluby milczenia. Czasem

dęby zrzucają czarne liście.

Po śniadaniu zakładam naszyjnik

z dzikiej róży; nawet pachnie choć

w ogrodzie zimne piszczele.

 

 

II

 

Ostatnie rozdanie, pozwól

do końca wybrzmieć barwom.

To nic, że straciliśmy pod stołem

wszystkie zmysły. Kości powoli zasychają,

 

żyje się. Dalej?

 

Utonął miesiąc, drugi. Dziękuję więc

za wiatr, narodziny i miłujący wzrok.

To nic, że straciliśmy w porcie

świeże łuski. Jeszcze

 

cudowne odnowienie. Będzie?

 

Drzewo na zakręcie. Stary człowiek

powtarza mantrę o zmierzchu.

To nic, że straciliśmy na znak

żałoby paznokcie. Litanie

 

więdną w ustach, odpływają.

.

 

III

Powiedział: powietrze gęstnieje, zapamiętuję

cięcia. Góra – dół. Gęsi, znikający za kasztanem klucz.

Wywołaliśmy białe smugi i środkowowschodni wiatr.

 

A później bajka pisana gotykiem.

Mieliśmy odlecieć, lecz zabrakło terpentyny. Podczas gdy

białe smugi nad głowami i środkowowschodni wiatr.

W przypływie księżyca masowo nawiedzały nas chmury.

 

I jakiś rysunek, kontur.

 

Wywołaliśmy smugi nad głowami i środkowowschodni wiatr.

Ktoś pokropił szyby na przywitanie. Z czasem kalie

zaczęły otwarcie gnić. Tylko tyle. A może

 

sen rozszarpał halki i pomógł ostatecznie wyjść?

 

 

db