In memoriam Marka Kośmidra. Szósty zmysł Marka: "umrę w okrągłą rocznicę urodzin".

In memoriam Marka Kośmidra. Szósty zmysł Marka: "umrę w okrągłą rocznicę urodzin".

Jerzy Beniamin Zimny

In memoriam Marka Kośmidra

Gmach Uniwersytetu w Poznaniu, Listopad Poetycki przed wejściem do auli rozmawiam z Markiem Kośmidrem, spotykamy się od czasu do czasu, trwa to od blisko czterdziestu lat. Marek jak zawsze pełen energii mimo, że porusza się o kulach, mówi o swojej nowej książce, wtrąca wyznanie: z moim zdrowiem jest źle, umrę w okrągłą rocznicę urodzin, siedemdziesiątka stuknie i do Pana odejdę.

Nie daję wiary temu wyznaniu, ot jedna z informacji która obróci się w mit, Marek z tego słynie, typowy genetyczny poeta, z szóstym zmysłem, w środowisku w taki sposób akceptowany, i tak też przyjąłem jego wyznanie przed aulą. Podczas opłatka wigilijnego w Dąbrówce, Marek demonstruje swoje poruszanie bez kul - po raz pierwszy o własnych silach, czuję się lepiej, ale podtrzymuję to co powiedziałem wcześniej, to wydarzy się w lutym, po moich urodzinach. Uśmiecham się - jak nie w lutym to w maju, jak nie w maju to kiedyś - Marek spojrzał na mnie ostro - nie nie żartuję, w lutym was pożegnam.

Przełamaliśmy się opłatkiem, nie pamiętam czego mu życzyłem, chyba zdrowia i weny twórczej, bo co innego? I to było nasze ostatnie spotkanie. Wiadomość sprzed kilku dni postawiła mnie na nogi, dosłownie, to co traktowałem jako kolejny mit stało się dramatycznym faktem, kto mógł przypuszczać, że zostanie pochowany w dniu swoich siedemdziesiątych urodzin? Śmierć postanowiła zamknąć ziemski rozdział Marka bardzo precyzyjnie, w pełnym cyklu: siedem dekad?

Marka poznałem na początku lat siedemdziesiątych, aktywnie uczestniczył w Klubie Pałacowym, swoje wiersze czytał wszędzie, nawet na korytarzu pytając o zdanie kolegów. A było ich bez liku, znakomici poeci, na czele z Szatkowskim i Różańskim. W latach osiemdziesiątych wraz z Mariuszem Rosiakiem i Andrzejem Mendykiem byliśmy częstymi gośćmi Marka i jego żony Zofii. Mieszkali niedaleko Parku Kasprzaka (dzisiaj Wilsona, jak przed wojną), opowiadał o studenckim marcu i perypetiach z władzą ludową.

Pamiętam, zawsze przed godziną milicyjną (wtedy już nie obowiązywała) wypraszał nas z mieszkania, nie chciał nas narażać - często w godzinach nocnych nękany był rewizjami przez służby polityczne. Dużo na temat Marka może powiedzieć Staszek Neumert, albowiem często go gościł w swoim gospodarstwie, Marek chętnie garnął się do prac w polu, zwłaszcza żniwa były jego ulubionym okresem. Sypiał w stodole na sianie, mimo że u Staszka komnat nie brakowało. Bardzo bogaty życiorys najkrócej Marek przedstawił w taki oto sposób:

Urodzono mnie 17.01.44. w Lublinie.

Wyjeżdżając do ojcowizny do Wągrowca, byłem świadkiem fragmentów walk na dworcu PKP w Poznaniu w dniu 28-29.06.1956.. Byłem na ponownym ślubie rodziców. Ukończyłem Liceum dla Pracujących w Wągrowcu.. Po dostaniu się na polonistykę UAM przyjąłem mnie do grupy „Próby” Staszka Barańczaka i Ryśka Krynickiego. W październiku 1963 grupę prezentował mgr Edward Balcerzan,w klubie „Bratniak” Po wstępie dr Jerzego Kmity w debiutanckim almanachu: „Imiona powinności”, „introwertycy” Barańczak i Krynicki oddzielili się od pozostałych. Dwa lata byłem członkiem grupy „Wiry” Jerzego Szatkowskiego.

W marcu 1968 zbierałem postulaty studentów na cokole wieszcza. ,,,malowałem plakat...; zostałem oskarżony na kolegium MO . Po 2- miesięcznym areszcie w Śremie, zostałem wydalony z V roku studiów z UAM. Pracowałem jako ambulansjer, bibliotekarz, nauczyciel. Nie mogąc drukować w oficjalnych pismach, brałem udział w konkursach, mam ponad 100 książek pokonkursowych. W 1994 wydałem książki:: „Syn Człowieczy" (ze wstępem Józefa .Ratajczaka), ,Swój Człowiek", "Arka Nienarodzonych", a w 1998: "Czyściec Miłości" i "Matka Ludzka" (ze wstępem Marianny Bocian) oraz w 2003:: "'Dziecko światła", ;Homo Viator", "Świadek epoki", "Człowiek do Ziemi", "Niebo Poetów" oraz wybory: "Poeta, którego nie ma",. "Istota".

Wydałem we własnym zakresie z numerami ISBN, jako „BIBLIOTECZKA STOWARZYSZENIA UMARŁYCH POETÓW” Moje wiersze zamieszczone są min.w "Poezja polska. Antologia Tysiąclecia" ,IBIS. 2002..czy też: „ Cud który trwa”( Papieżowi Poecie – poeci)”. W dn. 8 marca br. otrzymałem od Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzena Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce oraz za aktywny udział w proteście studenckim w marcu 1968. w obronie praw człowieka. Od 10 lat opiekowałem się mamą, chorowałem; nie publikowałem, nie brałem udziału w konkursach i spotkaniach, Choruję, obecnie o jednej kuli, o niepełnosprawności znacznej, (leg. 368/ 2011).; pomagają mi siostry zakonne mieszkające w pobliżu).

Wiem, że moje teksty są trudne, bo bliższa mi jest wieloznaczność przekazu. . Myślę, że może za pięćdziesiąt lat znajdę się choć w portalu www.poecipolscy.pl wśród listy poetów polskich.

Z serdecznością :

Marek Kośmider.

Sądzę, że zmarły poeta znajdzie się znacznie wcześniej na wspomnianym portalu, i nie tylko tam. Swoją twórczością zasłużył na najwyższe zaszczyty.

Na koniec pozwoliłem sobie umieścić jeden z niepublikowanych wierszy Marka:

PSALM DO ZBIGNIEWA COGITO HERBERTA

ARCYMISTRZA TRUDU ISTNIENIA

Słowomistrzu uczuć i myśli. Kapłanie wiary

w Człowieka.  W kosmosie żywych elegii..

Gryzłeś trawę w różnych zawodach. Trzy

fakultety, doświadczałeś świat na głodno.

Talent losu w Strunie wierszy,w świetle Hermesa,

w studiach Napisu, otwierały zamykane głowy...

Od „Jaskiń filozofów” „Rekonstrukcję poety”, przez

lęki czasu w „Lalku”, w „Drugim pokoju”, w „Mai”.

Dostałem temat o dramatach, Wiedziałem nie kochał Cię

Władzio i Władza,

Zacząłem poznawać.

białą laską rozumu i serca. A tu marzec 68,

jak wiersze czytałem petycje. pod. Wieszczem.

„ Moczar na dziady, ' Dziady na scenę, Wiadomo:

„Prasa kłamie” W pudle w Śremie siedziałem,

a kazali nam chodzić i stać. Kabaryna kochała nas,

„Wychodzimy, aniołowie zostają ciągnąc za sobą

cienie r o g i skrzydeł. „Więzienie, poezja i dramat

konieczny wybór j e s t świadomą niewolną Wolnością.”

Z wilczym biletem w zębach po niebach

bibliotek, z nosem w głowie w Tobie.. Pisali:

„Ślepy klasyk, wewnętrzny emigrant, uciekinier

z utopii,zawsze pod prąd, niedoczytany cyklotymik.”

I obroniłem i Ciebie i siebie. Przyjąłeś mnie

w kwietniu 72 w mieszkaniu Artura M. Między

rzeczami: albumy, słowniki. „Dobrze pan wyczuł,

że to w Augustowie. Może pan kiedyś wyznać,

słowa Matki w „Lalku” to jest żywa prawda. O,

widzi pan z listów, dawałem myślniki. Tak,

to prawdziwa literatura. Chłopaka zabił pono

przez pomyłkę nieznany milicjant.

Żona prze-

płynęła w pośpieszny obłoczek. W toalecie

słyszę: „Papier niech pan od środka. bo coś

zapisałem”. Czytałem Cogito: „nie wywijać kikutem/

nad głowami innych/ nie stukać białą laską/

w okna sytych”, „ stworzyć z materii cierpienia/

rzecz albo osobę”. O tekstach mych rzekł: „Niech

pan zostawi zabawki z językiem”. Została świętość

dedykacja z kwiatkiem „za uczoną pracę”.

„Drugi pokój” nie wyszedł poza jeden spektakl.

Cóż, specjaliści, od Ciebie, Herberta. Ale „Maja”

grana w poznańskiej „Sekundzie” siedemnaście razy.

Przyznaję, były panie Cogito, co maglowały młodzież

Twoimi wierszami. Ja tylko chciałem, by Cię czuli

jak ogórek i rozumieli tak jak słowa pierwsze:

matka, woda, drzewo. Łączyłeś kulturę i naturę,

przeszłość i rzeczywistość, mit i doświadczenie,

Zachód i Wschód, umysł i serce. Kiedy odszedłeś

Czytałem niewidomej: „ten świat, to właściwie tamten’’

Skoro tamten świat to ten

s t a w a ł s i ę kolorem.

Ciekawym, czy spotkałeś bagna i łąki poetów,

nagi okrzyk Marsjasza, gdy bywa katem Apollo?

Czy filozofów, którzy przestali oswajać konieczność?

Czy siedzisz u wrót doliny, na dnie nieba, z córką Poezją

i patrzysz na niebo Ziemi, jak przed zdobyciem na

Księżyc? Czy skoro „to co tamten świat/ tutaj”, czy

widzisz co się dalej dzieje z Człowiekiem? Jak ścina

zakładników mieczem własnej wiary? Jak siebie

topi w eksplozjach, zabijając istoty innych? Jak

twórcze dusze odchodzą od nas na amen?

W Lascaux odczułeś: „jestem obywatelem Ziemi,

dziedzicem nie tylko Greków i Rzymian, ale

nieskończoności”. Wieszczyłeś: „Ogień ziemię

wodę/ odżegna rozum”. Pocisk Cogito, który

wystrzeliłeś obiegł kulę ziemską i trafił Cię

w plecy. Może TAM zabliźnisz się z bogami,

ocalisz nas od nas samych,

wyślesz salwy cyklonów

przed którymi będziemy się łączyć w ludzkość.?

Zabędą: „w cieniu jednego heksametru?”

„Wilki i łania jastrząb i gołąb?”. „ A ogień

będzie rozmawiał z wodą bez nienawiści.?”

(040925, 081707, 120327,)

Jerzy Beniamin Zimny

 

przedruk zdjęcia:

http://zapiski-na-skrawku-dysku-2.blog.pl/