Tadeusz Stirmer nie żyje

Tadeusz Stirmer nie żyje

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że wczoraj, 14 stycznia, odszedł na zawsze nasz kolega

śp. Tadeusz Stirmer

JEGO RODZINIE I PRZYJACIOŁOM SKŁADAMY NAJSERDECZNIEJSZE WYRAZY GŁĘBOKIEGO WSPÓŁCZUCIA

CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI!

Pogrzeb Tadeusza Stirmera odbędzie się we wtorek 21 stycznia 2014 o godzinie 13.10 na Cmentarzu Junikowskim w Poznaniu.

Wczoraj straciliśmy następnego kolegę, poetę, członka poznańskiego Oddziału ZLP. Wiadomość o jego śmierci zaskoczyła nas. Przecież dopiero przed chwilą był wśród nas, śmiejący się, lubiany przez wszystkich. Postać, bez której nie mogło się odbyć żadne spotkanie literackie.

Tadeusz Stirmer posiadał wykształcenie techniczne, na co dzień pracował jako kierownik budowy. Swoją przygodę z poezją rozpoczął w 1998 roku, gdy aktywnie uczestniczył w spotkaniach Klubu Literackiego CK „Zamek”, później „Dąbrówka”, prowadzonego przez Jerzego Grupińskiego. Był także członkiem wrocławskiej Grupy Literackiej „Dysonans”. W 2009 roku przyjęty został do Związku Literatów Polskich Oddział w Poznaniu.

Wydał pięć książek poetyckich: „Dla nikogo mnie nie ma”, „Na ścierwisku”, „Łamana polszczyzna”, „Bwana Polanda” i „Śpij dobrze, dziecko”.
Drukował wiersze w wielu czasopismach literackich np. Topos, Akant, Protokół Kulturalny, Gazeta Kulturalna, Brek Art., Obrzeża oraz w licznych almanachach i antologiach. Był też laureatem wielu ogólnopolskich konkursów literackich.

Tadeusz Stirmer w swojej poezji poruszał sprawy drażliwe, bolesne, przyziemne, jego utwory były twarde jak beton i jak on szorstkie. Polityka mieszała się w nich z problemami braku tolerancji, z codziennym dniem szarego człowieka. Były to mocne wiersze mocnego mężczyzny, choć w niektórych swoich utworach poeta potrafił też pokazuje czytelnikowi zupełnie inną twarz. Tam można zobaczyć, że był zmęczony, niemłody już i osaczony przez liczne uwarunkowania. Póbował zmierzyć się ze swoim wiekiem i targającymi nim obawami, wątpliwościami i bólem. Oczywiście zauważał również otaczający go świat, ale wszystko widział jakby przez pryzmat przeżywanych osobistych wzruszeń i ciągłego niepokoju.

Ciężka praca, ciągły stres i niepokój, niedawna śmierć ukochanej matki – wszystko złożyło się na to, że jego serce nie wytrzymało. Pękło.

Żegnamy go z ogromnym smutkiem i żalem.

Tadeusz Stirmer

Obecny

jestem starym strychem

łowisz drgania nici

z pajęczą cierpliwością -

ciągle mnie ciekawa

nagły chrobot myszy

świeże gniazdo ptaka

mówię:

nie rób tu porządków

zostaw mój bałagan

 

Od redakcji:

Wieczorem, po ukazaniu się nekrologu informującego o śmierci Tadeusza Stirmera koledzy z naszego oddziału zaczęli nadsyłać wiersze dedykowane Zmarłemu. Pierwsze poetyckie pożegnanie napisane pod wpływem chwili, nadesłał Zbigniew Gordziej. Potem nadchodziły  następne...

WIERSZE NADESŁANE PO ŚMIERCI TADEUSZA STIRMERA:

 

ZBIGNIEW GORDZIEJ


Prośba

pamięci Tadeusza Stirmera


Nie porozmawialiśmy jak należało

winię siebie

bo przeszkodą nie powinno być

że znałeś się biegle na dozbrojeniu stali

na trwałości cegieł

na tym jak beton wylano w mieszkaniach

czy dobrze osadzono oko Judasza


Twoja umiejętność liczenia kropel potu

spływającego po torsach robotników

nie powinna mnie onieśmielać


Mnie bliższe tajniki opieki

nad osobami niepełnosprawnymi

różne terapie adresy szpitali

zapisy w kartach informacyjnych

wydawanych pensjonariuszom


Łączyła nas poezja

przynależność do Związku

udział w imprezach literackich na których tylko

grzecznościowa wymiana słów


Dzisiaj na klawiaturze komputera próbuję

odnaleźć litery by z nich ułożyć wiersz

prośbę o wybaczenie mojego przegapienia Ciebie


Łzy nie spływają z oczu

mocno trzymam je na uwięzi


Gorzej z sercem

nie panuję nad jego uderzeniami

to nie patologia mięśnia

to daje znać o sobie żal

za Tobą


Tadeuszu

dzisiaj kupiłem żonie srebrne kolczyki

na jej ucieszenie

i wszelki wypadek


Śrem, 15 styczeń 2014 r.

 

 

 

Zygmunt Dekiert

RADOŚĆ BIELI W CZERŃ SMUTKU

śp. Tadeuszowi Stirmerowi

 

Styczeń...

Bez szacunku dla zimy

mokrymi stopami

w drugą połowę istnienia

Szarość dni

Czerń nocy

Smutek

szaro-czarnego ogrodu

zagląda przez okna

puka w szyby

błaganiem o suchy kąt

dla spłakanych drzew

 

Wczesnym rankiem

przez uchylone drzwi

wszechobecną bielą

weszła śmierć

Tego nie było w prognozach

 

 

 

Jerzy Beniamin Zimny

IN MEMORIAM

 

Pamięci Tadeusza i Marka

 

Nie ma już Tadeusza

tak jak wcześniej ubyło Witka i Andrzeja.

Rysiek też już tam pisze,

Marek zacznie psalmować

w innym wymiarze.

 

Jesteśmy sami z sobą w smutku,

modlitwy zdzierane z próśb

o zbawienie, płacz szuka ukrycia,

żal się gubi w milczeniu

strofy o życiu brzmią jak drwina.

 

Nie potrafię smutno pisać

bo moje pióro jest rozdwojone

na śmierć i życie

linia nie równa linii

załamuje się światło padające

na wers pożegnania.

 

Będę pamiętał wszystkich

aż mnie pamięć wpędzi w zapomnienie

będące punktem przecięcia

krzyżujących się linii życia śmierci.

 

Bywajcie. Pan z wami.

 

Danuta Bartosz

Boga słychać jak szeleści ICH wierszami

 

poetom: Markowi i Tadeuszowi

Dwa ptaki odleciały

w niepowrotne krainy

pozostał

krzyk wiersza

dlaczego tak szybko

Któż wers otuli

raz jeszcze dotknie

struną światła

różą mowy

Kto napisze sms-a

malutka, jest zimno

włóż czapkę

Kto zapyta

do ilu stacji dochodzi człowiek

na krętej krzyżowej drodze

Na strunie milczenia

zatrzymany dźwięk

allegro moderato

 

 


Edyta Kulczak

impresja jesieni

dla Tadeusza

dąb zajmuje więcej przestrzeni w myślach

niż jesion. możliwe że natura dała ci postać

drzewa. liście powoli chłoną rdzawość powietrza.

pień nosi worek pleców z głową wtuloną

w ramiona.

nie muszę patrzeć wysoko by zrozumieć

trwanie. tam razi słońce.

lubię siedzieć u stóp twojego głosu.

dotykać wilgotną szorstkość.

szukać dziwności w omszałych

szczelinach.

nie suszyć opadłych liści.

 

 

Kalina Izabela Zioła

Gorzki sen dziecka

Tadeuszowi Stirmerowi

twarde kamienne wiersze

jak mur fortecy

z której strzelnic

kartacze słów

i nagle

wśród ciosanych kamieni

przejmujący krzyk

nakreślony delikatną kursywą

bolesny lęk przemijania

bezbronny jak brzuszek jeża

tak łatwo można zranić

jaskrawo malowanym paznokciem

 

BARBARA TYLMAN

Szept

 

Był taki wieczór

późny styczniowy

bardziej w słocie jesiennej

niż w białym pejzażu

przerwany nagłym

dzwonkiem telefonu

 

Wieczór z niebem

bezchmurnym

na którym gwiazdy

jak martwe myśli

pozbawione sensu

wypłakały blask

 

Dziś we śnie rozbudzonym

niemożnością zrozumienia

słowo „cześć” które mówiłeś

z figlarnie zmrużonym okiem

- w ciszy głębszej od najgłębiej

wykopanej studni

szepcze Ci

„królowa kniei”

 

Tadeuszowi Stirmerowi – Barbara Tylman

14 stycznia 2014r.

 

Oprac.: Kalina Izabela Zioła

 

Galeria

 

Cytat, który Tadeusz Stirmer przysłał w poniedziałek wieczorem – kończąc czytanie ostatniej swojej lektury:

 

…ziemia jego kołyską. (…)I buja cię, buja, aż stajesz się znów nie narodzony, nie poczęty.

Kamień na kamieniu Wiesława Myśliwskiego.

 

Zdjęcie Stirmera http://www.photoblog.pl/savitri/163634174

PRZEDRUKI:

SALON LITERACKI:

http://salonliteracki.pl/blog/slawek/archives/tag/tadeusz-stirmer

Drapanie ciszy Tag: tadeusz stirmer

Zmarł Tadeusz Stirmer

autor: Sławomir Płatek dnia 15.sty, 2014, kategoria: Literatura

Jest mi bardzo przykro.

Dowiedziałem się o tym z facebooka. Parodia, to już lepiej gazeta, nekrolog na płocie, plotka, „wieść gminna”, radio, telefon. Ale wojna z patosem jest już dawno wygrana, śmierć nie tylko nas zabiera, ale trąbi o tym przez facebooka. I tak już chyba zostanie. Według najświeższych informacji z facebooka Tadeusz Stirmer nie żyje. Podobno zawał.

Był autorem kilku książek poetyckich. Lepszych i gorszych, ale lubiłem jego poezję. Ostatnia, o której wiem (Śpij dobrze, dziecko, napisałem nawet recenzję) była naprawdę dobra. Mieszkał w Poznaniu, o ile się orientuję – nie był związany z tamtejszym „Watykanem poetyckim”, bliżej mu było do ZLP, do którego należał od 2009 roku. Spotkałem go trzy razy. Raz w Głogowie, gdzie obaj byliśmy zaproszeni jako goście tamtejszych konfrontacji. Drugi raz w Turowie, gdzie przejazdem odwiedził nasze warsztaty. I trzeci raz nie pamiętam gdzie i kiedy, ale na pewno. Być może przy okazji festiwalu „Poznań poetów”. A może nie. Poza tym wymieniliśmy kilka maili. Niby niewiele. Są ludzie, których spotkałem ze dwadzieścia razy w życiu i są mi obcy. Tadka spotkałem trzy razy + kilka maili. I już był „swój”.

Ostatnio umarło paru znanych mi twórców. Bardziej lub mniej osobiście znanych. Po każdym zostawał mi żal, to byli ludzie których mogłem lubić i nie lubić. Niektórych nie cierpiałem. Ale to byli „nasi”. Jednak dopiero dziś, kiedy szło o Tadka, było mi po raz pierwszy naprawdę prywatnie, głęboko smutno. Nie było. Jest. To nie znaczy, że to jakaś „ważniejsza” śmierć. To znaczy tylko tyle, że tu i teraz jest mi cholernie przykro.

wreszcie uległem:

cholesterol

morfologia o.k.

cukier gorzki

jak czekolada lakulus

zapowiada się

długie nudne

pełzanie do mety

(Tadeusz Stirmer, Opad z tomu Śpij dobrze, dziecko)

 

PRZEDRUK:

Fabryka Tanich Butów - blog literacki Magdy Gałkowskiej:

http://fabrykatanichbutow.blogspot.com/2014/01/tadeusz-stirmer-nie-zyje.html

Poeta to Atlantyk i lew w jednym. Gdy ten pierwszy nas pochłania, drugi nas pożera.

Jeśli ujdziemy kłom, nie ujdziemy falom.

Człowiek, który potrafi druzgotać iluzje, jest zarazem bestią i powodzią. - Virginia Woolf

15.01.2014

Tadeusz Stirmer nie żyje

Dotarła do mnie wiadomość, że dziś zmarł Tadeusz Stirmer. Nie potrafię w to uwierzyć.

Tadeusz - nie zawsze się zgadzaliśmy, ale zawsze znajdowaliśmy płaszczyznę porozumienia, byłeś jedną z niewielu osób, która akceptowała mnie taką, jaką jestem. Byłeś trudnym rozmówcą i wymagającym czytelnikiem, ale zawsze liczyłam się z Twoim zdaniem, nawet, jesli pyskowałam po swojemu i psułam Ci nerwy. Nigdy mnie nie tłumaczyleś, ale prawie zawsze - rozumiałeś. Tak bardzo chciałam pokazać Ci projekt mojej trzeciej książki. Pamiętasz jak na Starym Rynku w ogólnopolskim dniu czytania poezji siedzielismy na ławce, czytając antologię poezji australijskiej, ktora chwilę wczesniej kupiłam w księgarni Arsenał? Pytałes czy sa jeszcze egzemplarze, okazalo się, ze kupiłam ostatni. Miałam Ci pożyczyć - nie zdążyłam, miałeś napisac o mojej najnowszej książce - nie zdążyłeś. Jestem zła i rozżalona, bo Cię nie ma,bo nie mogę z Tobą pogadac, posłuchac jak mówisz, czytasz i popatrzec na Ciebie. Jestem zła, ze nas zostawileś tak po prostu, bez uprzedzenia. Jestem zła, że nie poczytam Twojej kolejnej ksiązki, nie naucze się czegoś nowego od Ciebie, a Ty z pobłazliwym usmiechem nie pocisniesz mi, jak dam ciała.

Tadku - dziura po Tobie bedzie nie do zapelnienia. R.I.P

 

http://zeszytypoetyckie.pl/wydarzenia/1153-nie-zyja-marek-kosmider-i-tadeusz-stirmer

Nie żyją Marek Kośmider i Tadeusz Stirmer

Z wielkim bólem informujemy o śmierci Marka Kośmidra (zmarł 13 stycznia 2014 roku)

oraz Tadeusza Stirmera (zmarł 14 stycznia 2014 roku).

Byli to poeci, którzy w szczególny sposób wspierali młodych literatów, którym wielkopolska kultura wiele zawdzięcza.

Marek Kośmider – ur. 1944 r. w Lublinie. Był absolwentem polonistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Brał czynny udział w wydarzeniach marcowych w 1968 roku i jako prowodyr został zatrzymany i osadzony w areszcie w Śremie. Po opuszczeniu aresztu został relegowany z uczelni. Był wtedy na piątym roku. Pracę magisterską na temat „Dramaty poetyckie Zbigniewa Herberta” obronił dopiero w roku 1971 i w związku z tą pracą skontaktował się z Herbertem. Znajomość poetów przerodziła się w długoletnią przyjaźń. Pracował jako nauczyciel w Liceum Ogólnokształcącym im. Heleny Modrzejewskiej i w ZSZ nr 3 w Poznaniu. Inscenizował w szkołach spektakle teatralne i prowadził gazetki szkolne. Zawsze dużo pisał, ale aż do zmian politycznych w 1989 roku nie mógł publikować ze względu na zakaz cenzury. Znalazł więc inną metodę na prezentowanie swych wierszy – pod pseudonimem. Brał udział w przeróżnych konkursach literackich, wygrywał je i nagrodzone utwory umieszczane były w pokonkursowych almanachach. W ten sposób twórczość Marka Kośmidra znalazła się w siedemdziesięciu almanachach. Po zniesieniu zakazu wydał 12 książek poetyckich. Wiele jego utworów, zarówno poetyckich jak i prozatorskich, nie zostało jeszcze opublikowanych. W twórczości jego można znaleźć utwory bardzo zróżnicowane – są tam między innymi wiersze o tematyce społecznej, psalmy i erotyki. Od samego początku Marek Kośmider związany był z Klubem Literackim „Dąbrówka” (poprzednio CK Zamek), prowadzonym przez Jerzego Grupińskiego.

8 marca 2013 roku, Marek Kośmider został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, którym uhonorował go prezydent Bronisław Komorowski za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce oraz za aktywny udział w proteście studenckim w marcu 1968 roku w obronie praw człowieka. Mieszkał w Poznaniu i Wągrowcu.

Tadeusz Stirmer – ur. 1951 r. w Poznaniu, gdzie mieszkał. Od roku 1998 aktywnie uczestniczył w działalności Klubu Literackiego CK „Zamek”, a potem „Dąbrówka”, prowadzonym przez Jerzego Grupińskiego. Był członkiem wrocławskiej Grupy Literackiej „Dysonans.”

Autor czterech książek poetyckich: „Dla nikogo mnie nie ma” (Wydawnictwo Stowarzyszenie Artystyczne w Zmowie, Poznań 2002), „Na ścierwisku” (Salon Artystyczny im. Jackowskich, Pobiedziska 2007), „Łamana polszczyzna” Wydawnictwo ARTIS, Wrocław 2009, „Bwana Polanda”- Seria Wydawnicza Libra, Poznań 2011. Wiersze drukował w wielu czasopismach literackich np. Topos, Akant, Gazeta Kulturalna, Brek Art., Obrzeża oraz w licznych almanachach i antologiach.

Był laureatem ogólnopolskich konkursów literackich. Członek ZLP od 2009 r.

PRZEDRUK:

PhotoBlog

http://www.photoblog.pl/savitri/163670781

Zdjęcie Stirmera http://www.photoblog.pl/savitri/163634174

Dziś w Poznaniu zmarł Tadeusz Stirmer.

Widzieliśmy się kilka razy w życiu. Zawsze przy okazji spotkań kulturalnych. Miałam szesnaście lat i zaczynałam być kobietą. Weszłam cichutko, zestresowana w światek poetów, zjeżdżających na Konfrontacje Literackie. Fascynowało mnie wszystko. A ja fascynowałam niektórych z nich. Tadeusza Stirmera też. Patrzył mądrze i trafiał w sedno. Mówiłam, że jest nieco zbyt bezpośredni. Nie całował w policzek na pożegnanie, a w usta. Później wypisywał na kolanie dedykacje dla mnie. Na dwóch tomikach swoich wierszy. "Łamana polszczyzna" i "Na ścierwisku". Kazał mi chronić młode ciało przed komarami. A komary nie oznaczały tylko paskudnych owadów, dokuczających nam przy ognisku i piwie. Lubiliśmy się i to, że mogliśmy na siebie patrzeć. On, starszy mężczyzna, budowlaniec piszący piękne wiersze (najpiękniejszy napisał o matce) i ja, podlotek, co dopiero zaczyna używać słów, a wciąż nie wie jak, układa wiersze bez znaczenia. Jego wiersze mają znaczenie, wartość rysuje się w tych zagłębieniach, w których lubię dłubać wysiłkiem umysłu. Trzeba pomyśleć, żeby zrozumieć, dojrzeć, żeby doczytać do końca. Dzisiaj to on dotarł do końca, postawił kropkę. Szkoda, że nie popatrzy na mnie i nie powie, że mógłby być młodszy, nie znajdując w tym nic nieodpowiedniego. Szkoda, że nie napisze już wierszy. Tego żal najbardziej.

Zasnę dzisiaj z tomikiem poezji, na którego pierwszej stronie widnieje ładne, pochyłe pismo i czarny atrament.

"Marcie, która zawładnęła i złamała moją polszczyznę"

 

 

db