Pamięć jak drzewo (Pożegnanie Tadeusza Stirmera)

Pamięć jak drzewo (Pożegnanie Tadeusza Stirmera)

Pamięć jak drzewo

Trudno ugłaskać ten żal... Pustka po Tadeuszu Stirmerze to jakby wyrwa w murze. Nie prędko da się ją wypełnić… Poetą był nieprzeciętnym, człowiekiem wyrazistym, nie tylko z powodu słusznej postury. Jego wielkość (o którą nie zabiegał) wynikała z osobowości, charakteru i żywej reakcji na wszystko, co Go dotknęło. Mógł budzić respekt, ze względu na swą powierzchowność, w istocie jednak nie skrzywdziłby muchy. Człowiek – niedźwiedź o wrażliwym sercu, twardziel uczulony na niesprawiedliwość i krzywdę, pochylający się nad losem ptaków i zwierząt, nieprzejednany w piętnowaniu bezsensu, mierności i głupoty. Był dobrym kolegą, z gatunku tych spod znaku Zawiszy. Nie szafował słowem, nie trwonił go, na wiatr nie rzucał. Nie da się określić Go w sposób banalny, przypisując takie a takie cechy… Stirmer po prostu był Stirmerem. Był…Trudno zaakceptować to, że już go nie zobaczymy w nieśmiertelnej sztruksowej marynarce i nie spojrzy na nas zza okularów trochę łobuzersko a przy tym tak ciepło….


Każda śmierć dotyka, bardziej lub mniej. Ta uderzyła. Znienacka…Może warto jednak porzucić wszelką ckliwość i sentymenty, spojrzeć w głąb siebie i wydobyć na światło to, co dobre w nas a zarazem mocne. Tadeusz wiersze pisał życiem, a życie wierszami. Dlatego tak wiele z Niego pozostało w utworach, jakże wiarygodnych, prawdziwych, mocno osadzonych w rzeczywistości, zostawionych nam niejako w testamencie.

Odszedł dokładnie tydzień temu, dziś przyszło nam Go pożegnać…Maleńka urna, cisza w oczekiwaniu na ceremoniał ostatniej posługi, i w przejmującym chłodzie bicie tylu serc, naszych serc, musiały budzić szczególne myśli, refleksje. A potem długi kondukt, płynący oblodzonymi alejkami, mowy pożegnalne, kilka głośno odczytanych Jego wierszy i czarny kot, kręcący się pośród kwiatów i zniczy…

Wychodząc poza cmentarną bramę, nieśliśmy w sobie te obrazy osieroceni, świadomi, że bez Tadeusza nic już nie będzie takie samo. Za to, że spotkaliśmy Go na swej drodze, bądźmy wdzięczni Bogu, losowi, przeznaczeniu…I pamiętajmy pamięcią, która nie będzie jak kruchy, tańczący na wietrze płomyk, ale jak sędziwe, rozłożyste drzewo, mocno wrośnięte w podłoże, z silnymi konarami, obronne, opiekuńcze, śmiało sięgające najjaśniejszych gwiazd.

 

Maria Magdalena Pocgaj 21 stycznia 2014 roku