Maria Magdalena Pocgaj w Warszawie

Maria Magdalena Pocgaj w Warszawie


ANNA ANDRYCH
FOTOGRAFIE PEŁNE POEZJI

Kolekcjonuje myśli. Jedna z nich, z Dalekiego Wschodu: „Jeśli masz tylko dwa kawałki chleba, jeden oddaj biedakowi, drugi sprzedaj, kup sobie bukiet hiacyntów i nakarm swą duszę”. Z pewnością Maria Magdalena Pocgaj tak właśnie by uczyniła. Ale nie byłaby sobą, gdyby hiacyntów nie zatrzymała na dłużej – fotografią. Póżniej zapewne związałaby je dwiema linijkami poetyckiego wzruszenia, komentarza.

Maria Magdalena Pocgaj przyjęła zaproszenie - Stefana Jurkowskiego, na spotkanie w Warszawie, w „Bibeloty Cafe”. Dwudziestego lutego, przy niemal wiosennej temperaturze za oknami , opowiadała o śniegach Laponii. Nie była to żadna przewrotność z jej strony. Wiersze, które czytała, częściowo narodziły się inspiracją z dwukrotnego pobytu poetki w Laponii, na północy Szwecji. Ponadto zaprezentowała gościom, przybyłym na spotkanie, własne fotografie, które przybliżyły im krajobrazy tamtego skrawka świata.

Gościa z Poznania i wszystkich obecnych w kawiarni przywitała jej właścicielka, Pani Barbara Kaniewska. Stefan Jurkowski, pomysłodawca i organizator spotkań literackich na Willowej ( wiceprezes Oddziału Warszawskiego ZLP, członek Prezydium ZG ZLP) , przedstawił zaproszoną poetkę. Tytułem wstępu, dość obszernie wypowiedział się na temat jej twórczości. Podkreślił wielowymiarowość wierszy. Widoczną w nich fascynację pięknem, umiejętność odkrywania tego , co nie od razu i może nie dla każdego jest zauważalne. W krajobrazie, zdarzeniu Pocgaj odkrywa coś, co zastanawia i inspiruje.

x x x
Przyszedł nocą
oszklił wszystkie kałuże
gwiazdy uwięził pod lodem

Poprzez pisanie o szczególe poetka wchodzi w głąb - krajobrazu, zdarzenia, sytuacji i kończy wiersz uogólnieniem, wnioskiem, refleksją. Jej peregrynacje dążą od opisu do zaskakującej nieraz, niebanalnej pointy.

Kuzynka ptaków
Z oczami jak malachitowe jeziorka
z rozśpiewaną duszą na ramieniu
w sukni lżejszej od powietrza
zapiętej po ostatnie piórko
idzie
nie dotykając ziemi
i obmyśla swój wielki odlot
nie wie
że ma tylko
jedno skrzydło

Jurkowski uważa, że cała ta konstrukcja jest po to, by wiersz uczytelnić. Bywa, że poetka przekształca sam nastrój wiersza w stwierdzenie intelektualne.

x x x
jesteś
daleko czy blisko
tylko to się liczy
reszta
głęboko pod śniegiem

Stefan Jurkowski wskazuje w wierszu, który cytuję poniżej, zauważony przez poetkę fakt, że otacza nas tyle wszystkiego, co moglibyśmy posiąść, co wydaje się być w zasięgu ręki, a jednak nie jest to proste, często wręcz nieosiągalne. Samo pragnienie pozostaje poza tym, co realne.

Śnieg
po kolana brodzę w morzu
stokrotek
kwitną wszędzie
nawet tam
gdzie dla kwiatów
zbyt ponure zakątki
mam ich tyle
a nie udało mi się
zerwać
ani jednej

Maria Magdalena Pocgaj pełni funkcję skarbnika w poznańskim oddziale Związku Literatów Polskich. Jest członkiem Stowarzyszenia Marynistów Polskich i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego (oddziały wielkopolskie) oraz Stowarzyszenia im. Romana Brandstaettera. Wydała 12 książek. Otrzymała Nagrodę XXVII Międzynarodowego Listopada Poetyckiego za teksty do albumu fotograficznego Antoniego Ruta pt. „Wierzby wielkopolskie”.
Często pisze poetyckie komentarze do fotografii (własnych i zaprzyjaźnionych osób). Cała kompozycja zyskuje wówczas inny, niezwykły wyraz. Budzi zainteresowanie na wystawach fotografii. We wstępie do „Herbaty z gwiazdek”, krytyk sztuki Andrzej Haegenbarth zauważa, że komunikat językowy z fotografią tworzy całość wyższego rzędu.

Z wypowiedzi Marii Magdaleny Pocgaj na temat własnej pracy twórczej wynika, że nigdy nie pisze wiersza „w przelocie”, ad hoc. Musi być najpierw przemyślany, aby go sama przed sobą akceptowała i mogła dopiero wtedy utrwalić w odpowiednich słowach. Fascynuje ją człowiek, afirmacja codzienności, obcowanie z przyrodą, jej niezwykłość i piękno. Subtelność słowa i jego znaczenie. Nie może pomieścić w wierszach wszystkiego, co ją otacza, interesuje i inspiruje, ale chwyta choćby chwilę, zatrzymuje się nad frapującym szczegółem. W pamięci każdego człowieka budzi się czasem jakiś epizod z dzieciństwa czy młodości, a poetka na podstawie takiego epizodu i jego przemyślenia buduje wiersz, w którym czuje się nie tylko bardziej dojrzała, ale i lepsza.

W „Bibeloty Cafe” sięgnęła do wierszy z tomików: ”Zmierzchy koronkowe”, „ Na deszczu pękniętej strunie” i „Herbata z gwiazdek”. Ten ostatni to swoista wymiana smsów i wierszy, dzielenie się przemyśleniami, poglądami i wzruszeniami z przyjacielem, Andrzejem Szmalem, poetą i fotografikiem, mieszkającym w Laponii. W jej poezję i krótkie opowieści o genezie wierszy oraz okolicznościach, decydujących o takim, a nie innym zapisie zasłuchani byli nie tylko obecni w kawiarni. Otóż zaproszonego na spotkanie gościa czasem wyróżnia swoja bliskością i aprobatą . . . czarna kotka. Ta chwila nabrała magicznego wymiaru pośród czytanych strof, zapalonych świec, lamp, w niezwykłym klimacie wszechobecnych bibelotów i książek. Ale brakowało obecności i pięknej gry na pianinie Pani Jolanty Wandy Mórawskiej, która zawsze wprowadza dodatkowy, istotny element nastroju – komentarz muzyczny do poezji, własną jej interpretację.

Podobał mi się wiersz Magdaleny pt. „Wariatki”. Autobiograficzny, o sobie i córce, z którą jest w przyjażni. Forma kolejnych „odsłon” jednej i drugiej, kojarzyła mi się z tytułem filmu „Rozważna i romantyczna”. Inny wiersz, „Morze Ajwazowskiego”, poświęcony był rosyjskiemu maryniście. Jako komentarz do jego obrazu jest tak napisany, że czuje się nie tylko grozę żywiołu wody, ale nawet uderzające po twarzy, pojedyncze krople. Autorka lubi morze, o każdej porze roku, oprócz lata. Fascynujące są dla niej chmury i zmierzchy. Ale... wiele wierszy, zamieszczonych przede wszystkim w tomiku "Na deszczu pęknietej strunie", powstało w oparciu o przeżywaną traumę.  Poruszały trudne tematy, z którymi boryka się  wiele kobiet. 
Zainteresowanie poezją poznanianki, jej opowieściami o własnym życiu oraz ciekawych wyprawach do północnej Szwecji, wywołało interesującą dyskusję, ku satysfakcji poetki i organizatora spotkania.

Aparat fotograficzny Magdy Pocgaj uchwycił to, co wydaje się być nieuchwytne w scenerii lapońskich śniegów, ich zmienne kolory, bo nie jest to wyłącznie biel, niezwykłe, bajeczne, ale i surowe pejzaże, zachwycający świat przyrody pod wodą jeziora - w porze tamtejszego lata, zorzę polarną i renifery.

Dwa renifery
Po atłasach
i adamaszkach śniegu
jak biblijne wielbłądy
w stronę blasku
na wyostrzonej klindze świtu
z racicami bijącymi
w gładką ciszę
noga za nogą
tuz przed nami

Z pewnością wiele zatrzymanych w kadrze chwil i i pięknych krajobrazów, opatrzy – jak to ma w zwyczaju – specjalnie do nich napisanym, poetyckim komentarzem.


ANNA ANDRYCH

 

db