Czerniawska Elżbieta

Czerniawska Elżbieta

Elżbieta Czerniawska

Urodziła się 3 lipca 1994 roku w Wilnie na Litwie. Mieszkała w Wilnie aż do ukończenia nauki w gimnazjum im. Jana Pawła II. Obecnie mieszka w Gdańsku, gdzie studiuje filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim.

W 2012 roku została laureatką konkursu trzech wierszy organizowanego w Wilnie z okazji Światowych Dni Poezji UNESCO. W 2013 roku zdobyła drugie miejsce, a także nagrodę „Poetycki Exlibris” w IX Ogólnopolskim i Polonijnym Turnieju Poetyckim o „Srebrne Pióro” w kategorii polonia. Była uczestniczką V Festiwalu Poezji Słowiańskiej i XX Międzynarodowego Festiwalu Poetyckiego „Maj nad Wilią i Wisłą”. Jej wiersze były publikowane w „Poezji Dzisiaj” i „Znad Wilii”. W 2014 roku przy pomocy Fundacji OKO-LICE Kultury debiutowała tomikiem wierszy pt. „Moje”.

Elżbieta interesuje się literaturą, szczególnie poezją. Wśród jej ulubionych poetów są tacy jak Federico Garcia Lorca, Antanas A. Jonynas, Wisława Szymborska, Halina Poświatowska i in.

Moje

Mam wszystko ułożone:

W komodzie marzenia

Z jedwabiu i satyny,

W szafie wspomnienia

Na wieszakach powieszone.

I życie, i serce ułożyłam sobie

Jak układankę z dzieciństwa,

Z tysiąca drobnych części.

Żadnej nie zgubiłam... na szczęście.

Nikt tego nie dotknie,

Nikomu nic nie pożyczę.

Sama kurz z tego zetrę,

Sama rozrzucę po kątach.

Ale na razie... niech zostanie

Wszystko ułożone, niewinne, czyste...

Uwięzieni

Uwięziłam ciebie przy sobie

Bez możliwości ucieczki.

Nawet gdy byłeś niepotrzebny,

Gdy nie wiedziałam po co cię trzymam.

Przewijałam na nowo płytę

Z grą, którą sobie wymyśliliśmy:

Uwięziłam ciebie przy sobie,

Uwięziłam siebie przy tobie,

Uwięziłam bez możliwości ucieczki.

Twoja cukiernia

Bardzo prosiłeś,

Więc mam ci dać

Przepis na ten uśmiech

Tak pyszny i chwalony.

Przepisałam go na kartkę

Dokładnie, krok po kroku,

Włożyłam do pudełka

Obwiązałam wstążką.

Ale wiesz...

Każdy cukiernik ma

Swój tajemniczy składnik.

Zakochanie

Uciekłam w najsamotniejsze miejsce świata

By wyleczyć się z ciebie:

Nie kaszleć twoimi słowami,

Nie przełykać gorzkich mikstur na tęsknotę,

Nie gorączkować wściekłością,

Nie nacierać się twoim zapachem...

Zbyt dużo pomyłek w receptach,

Nie uzwględnionych przeciwwskazań

Nieefektywnych proszków i maści.

Zawładnąłeś mną, moim zdrowiem, apteczką...

Uciekłam na obowiązkową kurację.

Leczę się od przewlekłego przeziębienia -

Ciebie.

***

Skręcasz mnie

Jak papieros,

Sprawiasz, że płonę,

Wciągasz do płuc.

Pozwalasz sobie odurzyć się mną.

Wyrzucasz.

Jestem petem twego życia.

Strach

Gdy długo patrzysz na gwiazdę

Staje się ona jaśniejsza.

Jeśli w twe oczy patrzeć

Przez minutę, godzinę, dwie...

Czy twe myśli ujrzę jaśniej?

Bo gdybym potrafiła

Czytać cię jak książkę,

Wejść w twe wnętrze

Poznać tych, którzy tam są

To zamknęłabym oczy

Odłożyłabym książkę

Zamurowałabym wszystkie wejścia

Odeszłabym od ciebie

Nie chcę widzieć cię tak jasno

W gwiazdach mnie nic nie straszy

Lecz w tobie...

Przy ulicy Zamkowej

W Wielką Niedźwiedzicę układam latarnie

I noce są zawsze gwiaździste.

Już pochowały się malowane koty,

Ulica zmieniła kolory na czerń i złoto.

Gitara schyliwszy głowę opiewa jej piękno.

Tylko tyle słyszy miasto -

Stary rosyjski przebój

I brzęk monet wypadających z mojego portfela.

Może zapamięta, gdy wrócę przywita

Ze łzami szczęścia w oknach.

W blasku gwiazd lśnią jak diamenty.

Maski

W czerwonej jestem pożądana,

W tej kwiecistej - kwitnę,

W długiej jestem boginią.

Tę, co się rozpina ubieram

Do czerwonej szminki,

Gdy idę na polowanie.

W tej dżinsowej idzie zdyscyplinowana

Dziewczynka z pensjonatu.

W tej złocistej odbieram nagrody,

W pomarańczowej - zawsze uśmiechnięta.

Tę koloru ciała, którą dałeś mi,

Zakładam tylko przy tobie...

I wtedy staję... przed tobą... naga.

Obecność

Aby nie zabić smaku

Ciebie spożywam bez dodatków.

Delektuję się każdym kęsem,

Dokładnie przeżuwam i połykam,

Wybuchasz smakami w moich ustach.

Po każdym kęsie – przerwa

By wydłużyć przyjemność.

Jesteś daniem z najlepszej restauracji,

Z najszlachetniejszych produktów,

Najdroższym...

Dla mnie – nawet przy codziennym spożywaniu –

Wciąż jesteś wyjątkowy.

Płacę nie narzekając,

Płacę ci sobą.

Okradziona

Skradł ktoś mi motyle,

Skrzydła podciął,

Przeniósł w inny świat -

Świat zabronionych uśmiechów,

Gdzie wśród szarości szarość

I powietrze takie nieżywe...

W tym świecie ja,

Taka, jak i każdy inny obywatel:

Szara, bez blasku w oczach,

Zmęczona udawaniem.

Skradł mi ktoś radość życia.

Za zatrzymanie przestępcy

I zwrot skradzionych rzeczy -

Bezcenność.

Przyjaciołom

Oswoiłam was,

Bez pozwolenia, podpisów, pieczęci i prawnika.

Przepraszam,

Że nie zebrałam was by wyczytać

Obowiązków, które na was już spadły.

Nie zapytałam jak dziecko:

„Będziecie się ze mną bawili?”

Jeśli macie coś przeciw temu, macie?

Wszystko załatwimy!

Nie, nie trzeba sądu, odszkodowań...

A może dla was, jak i dla mnie, wystarczyły

Zawsze gotowe do otwarcia się objęcia

I bluzka, nie bojąca się plam pudru i tuszu do rzęs.

Krok po kroku

Przekroczyłam granice -

Przeniosłam siebie

Nie ukrywając się

Nie uciekając

Przekroczyłam swoje granice

Szukając gleby

By wpuścić korzenie

Spragnione...

Przebrnęłam na drugi brzeg

Uwolniłam się z zimnych objęć

By z ulgą wejść do raju.

Po dwóch miesiącach piszę ci

Na listy nie odpisuję.

Zapomnijcie.

Jak zapomina się imiona

Tych na zdjęciach.

Wychodzę cicho zamykając drzwi

Okruchy bułki rzucając za sobą.

Cicho wejdę...

Na klawiaturze napiszę:

„Przepraszam. To ja.”

Śniadanie

Masz większą wartość odżywczą niż ja.

Karmisz mnie sobą łyżeczką.

Na niej węglowodany

(inaczej miłość),

Białka

(lub namiętność),

Tłuszcze

(znane jako szczęście).

Nie zabieraj talerza!

Nigdy.

Jeszcze jestem głodna Ciebie.

Zamiana

Przepaliła się żarówka -

Świat ogarnął mrok.

Oślepłam?

Wróciłam kilka wieków wstecz?

Przepaliła się żarówka -

Nie oświeca nocy

Nie rozjaśnia dni.

Pogrzebię z szacunkiem

Pudełko – trumna,

Wykopany dół – grób.

Będzie miała wieczny pokój.

W obłędzie, pogrążona w smutku

Zapomniałam o pogrzebie

I wkręciłam nową.

Znowu świat płonie jasnością.

Zużytą wyrzuciłam do śmietnika.

Żegnaj

Świat się zawalił

Nie uprzedził nawet

A byliśmy przyjaciółmi

Od pierwszej łzy

Pierwszego wdechu

Zawsze byliśmy obecni

Gdy nikogo nie było

Tyle łez przelaliśmy

Ile razy śmiechem wybuchaliśmy

Tacy podobni byliśmy

A teraz

Próbuję krążyć ulicami

Których już nie ma

Próbuję wdychać powietrze

Ale dławię się nim

Próbuję stanąć na ziemi

A pod nogami pustka

Gdzie moje drogi

Moje ciche kawiarenki

Nic nie zostało

Tylko ruiny płaczące

Których też bez ciebie

Nie jestem w stanie dostrzec.

Kochającemu

Nie patrz tak na mnie!

Przedmiot zachwytu twoich oczu

Pakuje do walizki uczucia

I odchodzi w tułaczkę.

Ostrzegałam – nie patrz tak głęboko.

Pogubisz się w moich twarzach,

Utoniesz w moim spojrzeniu.

Nie śledź mnie oczyma.

Będę ci kłamać aż uwierzysz, że

Nie czuję twojego wzroku na sobie.

Gdy czynisz mnie centrum wszechświata

Odwracam się plecami i uciekam.

Autobiografia

Oglądam wspomnienia

Jak oglądasz mecz,

Czytam te grube książki -

Słowniki przeżytych chwil,

Układam w archiwum

Według coraz innego porządku.

Nie słucham, gdy mówicie:

„Nic nowego tam nie zobaczysz, miła.”

Mam może zbyt dużo chwil, a wciąż

Zbyt mało materiału do biografii.

Bohater

Ucieka,

Walczy,

Korzysta,

Kocha,

Kłamie i ratuje,

Co się zmienia...

gdy główny bohater umiera?

Cała jego historia.

Na brzegu jeziora W.

Zamknęłam oczy i utonęłam

W porannym śpiewie ptaków,

Wietrze głaskającym moją twarz.

Zanurzyłam się po koniuszki palców

W głuchej ciszy jeziora.

Tuliła mnie do siebie jak matka,

Która odnalazła utracone dziecko.

Ogarnął mnie ciepły spokój

Całował moje dłonie,

Postanowiłam zostać w tym świecie,

Tu odnalazłam swój dom

Świeżo wymalowany czułością.

Nie wrócę, nie będę już patrzeć za siebie,

Jak kiedyś.

 

Kalina Izabela Zioła

Jak kamerton...

Młoda, pochodząca z Wilna poetka Elżbieta Czerniawska znana jest już polskim czytelnikom. Wiersze jej publikowane były w „Poezji dzisiaj” i „Znad Wilii”, a także prezentowała je osobiście w Warszawie, na Festiwalu Poezji Słowiańskiej.

Elżbieta należy do koła młodych poetów Nowa Awangarda Wileńska, działającego przy Republikańskim Stowarzyszeniu Literatów Polskich.

Miałam okazję spotykać się z nią i jej twórczością w Wilnie, podczas Międzynarodowych Festiwali „Maj nad Wilią”. Już wtedy zwróciła moją uwagę swymi lirycznymi wierszami. Poetka ukazuje w nich swój wewnętrzny świat, pełen emocji, wahań i różnorodnych wzruszeń. Ten jej świat pokazany jest na tle przyrody:

Zamknęłam oczy i utonęłam

W porannym śpiewie ptaków

Wietrze głaskającym moją twarz.

Zanurzyłam się po koniuszki palców

W głuchej ciszy jeziora.

lub:

Biegiem przez deszcz

Pod czarnym niebem

albo też na tle miasta czy ulicy:

W Wielką Niedźwiedzicę układam latarnie

I noce są zawsze gwiaździste.

Już pochowały się malowane koty,

Ulica zmieniła kolory na czerń i złoto.

Elżbieta Czerniawska pisze językiem prostym, zrozumiałym, nie używa zbyt wielu metafor.

Forma wiersza jest zwarta, nie stosuje zapisu sylabotonicznego ani rymów.

Utwory jej są jakby zewnętrznym opisem przeżyć i zdarzeń. Tematem większości wierszy jest miłość. Nic w tym dziwnego. To przecież miłość jest siłą, która sprawia, że chce się żyć, tworzyć. Tematyka miłosna bliska jest wielu twórcom, szczególnie kobietom, które z racji swojej płci głębiej odbierają wszelkie odmiany uczuć. Są jak kamerton, nastawiony na każde drgnienie serca. Elżbieta słucha więc swego serca, i wtedy, gdy drży ono ze szczęścia, jak i wtedy, gdy pulsuje smutkiem lub rozpaczą. Zapisuje potem te drgania w pięknej, lirycznej formie. Prowadzi czytelnika poprzez swoje własne, zaczarowane przestrzenie, do których nikt wcześniej nie miał dostępu. Odsłania najskrytsze tajemnice, pozostawiając jednak ich cząstkę tylko dla siebie:

Mam wszystko ułożone:

W komodzie marzenia

Z jedwabiu i satyny,

W szafie wspomnienia

Na wieszakach powieszone.

I życie, i serce ułożyłam sobie

Jak układankę z dzieciństwa,

Z tysiąca drobnych części.

Żadnej nie zgubiłam... na szczęście.

Nikt tego nie dotknie,

Nikomu nic nie pożyczę.

Sama kurz z tego zetrę.

Można odnieść wrażenie, że poetka lubi, by w jej własnej przestrzeni wszystko miało swoje miejsce i czas, lubi ład i porządek. Wyraża to w kilku swych wierszach, jak w cytowanym powyżej, a także w tym:

Porządkujesz swój strych.

Otwierasz zakurzone pudła,

W jednym jestem ja -

Puszka Pandory,

Z której uwalniasz

Mój zapach

Elżbieta, choć pozornie grzeczna i uporządkowana, tęskni do światła, do kolorów, do wolności, do miejsc, gdzie mogłaby oddychać pełną piersią i spełniać swe poetyckie fantazje. Dusi się w szarej codzienności, w jarzmie obowiązków i rutyny. Chciałaby frunąć jak ptak, jak motyl, bujać w chmurach, a zmuszona jest dostosować się do ogólnie przyjętych norm, ograniczających jej artystyczny rozwój:

Skradł ktoś mi motyle,

Skrzydła podciął,

Przeniósł w inny świat -

Świat zabronionych uśmiechów,

Gdzie wśród szarości szarość

I powietrze takie martwe...

W tym świecie ja,

Taka, jak każdy inny obywatel:

Szara, bez blasku w oczach,

Zmęczona udawaniem.

Uwięziona w szarej rzeczywistości wraca myślą do wszystkich szczęśliwych chwil, które minęły. Wspomina miłość, która ją uskrzydlała, i mężczyzn, których kochała. Te wszystkie chwile są zapisane w strofach wierszy. Niejedna kobieta wraca w przeszłość słowami „czy pamiętasz?”, Elżbieta robi to również:

Mój zapach,

Pamiętasz jak go spijałeś,

Moje bose stopy,

Za którymi krok w krok podążałeś...

albo:

-Pamiętasz naszą ścieżkę?

Wzdłuż rzędu bloków,

Alejką, na której wieczne kałuże,

Jeszcze kilka kroków przy sobie

Obok pomarańczowego domu

I małych sklepów alkoholowych,

Przez ulicę, potem prosto,

Za chwilę w lewo i dwa przyciski -

Jeden i dziewięć...

Chociaż poetka pamięta o wszystkim,co było, potrafi spokojnie patrzeć w przyszłość. Wierzy w to, że znajdzie swoje miejsce na świecie, że nadejdzie jej czas, Na razie przeczekuje w sobie tylko znanym zaciszu, aż miną burze i targające nią emocje:

Ogarnął mnie ciepły spokój

Całował moje dłonie,

Postanowiłam zostać w tym świecie

Tu odnalazłam swój dom

Świeżo wymalowany czułością

Nie wrócę, nie będę już patrzeć za siebie

W poezji Czerniawskiej dostrzec można wspaniałe poczucie humoru. Sprawia to, że jej liryczne wiersze skrzą się czasami delikatną ironią, jak w „Twojej cukierni”. Bardzo mi się ten wiersz podoba:

... dam ci

Przepis na ten uśmiech

. . .

Przepisałam go na kartkę

Dokładnie, krok po kroku,

Włożyłam do pudełka

Obwiązałam wstążką.

Ale wiesz...

Każdy cukiernik ma

Swój tajemniczy składnik.

Wsłuchana w siebie poetka potrafi też jednak dostrzegać świat zewnętrzny, w którym jest wiele krzywd i zła. Stara się dociec przyczyny zła i chce zrozumieć prawa rządzące życiem:

Zasypiając zapytałam jeszcze raz –

W jakim celu wymyślano sen?

. . .

Aby nikt nie siedział na parapetach

Obserwując ukrywających się przechodniów,

Powracających samotnych podróżników.

Żeby nie widział znudzonej latarni,

Co dla zróżnicowania zgasła.

. . .

A także by kochankowie nacieszyli się sobą

I policzyli wszystkie widoczne gwiazdy...

. . .

Zasnęłam porwana przez marzenia,

W których nie ma rozwodów...

Nie ma przykrych niespodzianek...

Choć nie wszystkie utwory Czerniawskiej są doskonałe, choć niektóre z nich wymagają jeszcze trochę szlifu, już widać w nich tę „iskrę”, która sprawia, że wiersz staje się zauważalny. To dopiero pierwszy tomik młodziutkiej poetki, i z pewnością każdy następny będzie coraz lepszy. Obserwuję twórczość Elżbiety od dwóch lat i widzę, że jej poetycki talent rozkwita coraz piękniej. Z pewnością nieraz usłyszymy o jej poetyckich sukcesach.

Elżbieta Czerniawska „Moje”, Fundacja OKO-LICE KULTURY, Zblewo, 2014 r.