TRZY ŁAWECZKI - RELACJA Z BOTANIKU

TRZY ŁAWECZKI - RELACJA Z BOTANIKU

TRZY ŁAWECZKI - RELACJA Z BOTANIKU

Co prawda, przygotowujemy już pierwsze spotkanie poetycko-przyrodnicze w nowym, 2015 roku, ale do tej pory nie omówiłam jeszcze trzech zaległych; a ponieważ się odbyły – pozwolę sobie utrwalić ich ślad.

Październikowa Ławeczka Literacka (19.10.2014) miała miejsce w sali wykładowej Ogrodu Botanicznego UAM. Jej tematem była muzyka, toteż obecni na spotkaniu poeci dzielili się wierszami a także własnymi o niej przemyśleniami. O muzyce wypowiadali się już dawno wielcy tego świata, począwszy od Arystotelesa, autora popularnego do dziś aforyzmu: „Muzyka łagodzi obyczaje”.

Jak podaje Wikipedia, jeden z najsłynniejszych muzyków wszechczasów, Ludwig van Beethoven miał wyrazić myśl następującą: „Muzyka powinna zapalać płomień w sercu mężczyzny, i napełniać łzami oczy kobiety.”

 

Piękną frazę utkał też francuski poeta i dramaturg, symbolista, Paul Claudel, brat słynnej rzeźbiarki: Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza”. Z kolei filozof naszych czasów, Tadeusz Kotarbiński sprecyzował taką sentencję: Muzyka to sztuka cieszenia się i smucenia bez powodu”. Wielu uznanych poetów w swej twórczości również zgłębiało motywy muzyczne, że zacytuję zaprezentowanego na spotkaniu K. I. Gałczyńskiego - w wierszu  Do mowy polskiej” : /O, mowo polska, zakręt weź/ pianinkiem jesteś, nie organem/ (…) /skrzypeczko śliczna, dudko dudkówdziecinko się skarżąca mamie/ nieutulonych wdowo smutków/ ty muskasz rzeczy, a nie łamiesz/ (…) /Szczęście, że płyniesz ulicami/ nie tylko w książkach, i jak rzeka/ szumisz nowymi akcentami/ gdy człowiek mówi do człowieka//

A oto cytaty z wierszy autorskich, prezentowanych na spotkaniu. Zygmunt Dekiert: Jesteś muzyką/zaplątaną w matni włosów/W dłoniachzłożonych do modlitwy/chowam cię ulotną(…) Elżbieta Gałęzewska – Krasińska: Śnieżyca (…)jeszcze wczoraj śmiałaś się do okien/i z Mozartem szalałaś/symfonią g-mol między kominami/ lekka wolna uciekająca/z dźwiękiem klarnetu łapałaś oddech/ na gzymsie (…)Agnieszka Mąkinia: (…) muzyka w krew wpulsowana nauczycielką entuzjazmu”.   Ewa Moskalik: „I wtedy z gęsią skórką na sercu, zastygam, by nie spłoszyć ptaka na pięciolinii, melodii w locie, dotyku pizzicato.”

Andrzej Sikorski uraczył nas anegdotą o babci, która otrzymawszy w prezencie muszlę, całe życie marzyła o tym, by pojechać nad morze. Kiedy będąc u schyłku swych lat miała wreszcie okazję ziścić swe marzenie, ostatecznie zrezygnowała, twierdząc, że wystarczy jej ta muszla, która wszeptuje do ucha najpiękniejszą muzykę morza. A więc czasem siła wyobraźni jest o wiele większa niż rzeczywiste doświadczenie. I cytat z wiersza A. Sikorskiego:  „Zanuć melodię dźwiękiem szklanym a potem słuchaj zdrapując z szybki nutę po nucie”.

Zaprzyjaźniony z nami prof. Nguyen Chi Thuat, opowiedział o swoim wietnamskim przyjacielu, który podczas pobytu w Żelazowej Woli, tak zauroczył się tym miejscem, że niejako „in blanco” pokochał muzykę Fryderyka Chopina i do dziś go ona fascynuje. A ponieważ Chopin to również ulubiony kompozytor naszej nestorki, Heleny Gordziej, pozwoliłam sobie przeczytać kilka jej wierszy o Fryderyku, z książki „Naznaczeni piętnem.” Oto dwa fragmenty: Mistrzu/ jak ty potrafisz bez pomocy klucza/ otworzyć pordzewiałą furtkę duszy/używając klawiszy fortepianu/odmykasz zakamarki podświadomości/czarujesz dźwiękami tak skutecznie/że znika sprzed oczu/krwiożerczy światI drugi fragment: „Polonez ożywia głuche/ ściany/zasłuchana w muzykę/myślami błądzę daleko od bloku/w który wtłoczono moje życie

Dzisiejsza Ławeczka komponowała się nam w sposób szczególny, bowiem przybyli na nią muzycy. Gromkimi oklaskami powitaliśmy Katarzynę i Wojciecha Wietrzyńskich z Orkiestry Flażoletowej ze Swarzędza. Grą na instrumencie klawiszowym oraz fleciku polskim wyczarowali urokliwy klimat, wypełniony ptasią nutą, szumem strumyka, wiatrem buszującym w trawie. Nasi goście, rozgrzani słonecznymi dźwiękami długo jeszcze oklaskiwali muzyczny duet. A za ścianą opustoszały ogród pogrążał się w ciemnościach i późnojesiennych chłodach…

Listopadowa Ławeczka Literacka (16.11.2014r.)

Obawiałam się, że w tak dżdżystą i pochmurną niedzielę nasza Ławeczka będzie świecić pustkami. Jednak stali bywalcy nie zawiedli, choć tym razem zabrakło poetów z naszego oddziału. Na prośbę uczestników, pozostaliśmy w kawiarence Pawilonu Dydaktycznego, skąd można było popatrzeć na zasypiający u progu zimy ogród botaniczny. „O chmurach…poetycko” – taki temat wybrałam do naszych rozważań i literackich refleksji. Rozpoczęliśmy od aforyzmów,  z których zacytuję ten: Marzenia są jak chmury, wystarczy lekki podmuch, by zaczęły się oddalać”.

Ale nie zabrakło też pierwiastka naukowego, jakim jest choćby klasyfikacja chmur. Pięknie brzmią łacińskie nazwy tej przybierającej rozmaite kształty i formy – pary wodnej: cirrusy, stratusy, cumulusy, cumulonimbusy etc. Z kolei przeszliśmy do chmur, występujących w poezji; tu za sprawą Andrzeja Sikorskiego pojawiła się dygresja, dotycząca różnicy w brzmieniu wyrazów „chmura” i „obłok”. Większość z nas przyznała, że „obłok” ma oddziaływanie daleko mniej pejoratywne niż „chmura”. Ta bywa zwiastunem czegoś niepokojącego, zgoła groźnego. Maria Pawlikowska Jasnorzewska pisała jednak tak:

Chmura

W turkusowej sadzawce

wśród chmur

jestem piękną, foremną

wodnicą

- lecz tak zmienną,

jak samo niebo:

twórczym wiatrem

rzeźbiona nicość…(…)

W innym z wierszy zapyta poetka: „Kto pogubił te pióra różowe na niebie? Aniołowie kochania, kochania, kochania.- Popłynęli daleko- nie do mnie i ciebie, lecz tam, gdzie szyby płoną snem oczekiwania”(…)

Zupełnie inną poetykę i sposób opisywania chmur znajdziemy u Wisławy Szymborskiej:

(…)Nie obciążone pamięcią o niczym,

unoszą się bez trudu nad faktami.

(…)W porównaniu z chmurami

życie wydaje się ugruntowane,

omal że trwałe i prawie że wieczne.

(…)Niech sobie ludzie będą, jeśli chcą,

a potem po kolei każde z nich umiera,

im, chmurom nic do tego wszystkiego

bardzo dziwnego.

(…) Nie mają obowiązku razem z nami ginąć.

Nie muszą być widziane, żeby płynąć.

Wielu autorów próbowało stworzyć własny wizerunek tych pierzastych, czy też skłębionych, unoszących się w powietrzu tworów. Eliseo Diego, kubański poeta, prozaik, eseista określił je nieomal w sposób wizyjny:

„Chmury – to niewinni mędrcy.

Gdy przemierzają wielkie powietrzne rozłogi, gestykulując swymi subtelnymi dłońmi, ich obszerne koszule bez przerwy strzępi wiatr.

Lecz jakieś nieskończone miłosierdzie przywraca nowość ich szatom, tak że nawet niczego nie mogą zauważyć i, jak dobroduszny krawiec, tka im płótna pełne wspaniałych polowań tudzież scen magicznych.”

O chmurach i obłokach rozmawialiśmy nie tylko poetycko, często wracając do wspomnień z dzieciństwa. Takie słowne pływanie w przestworzach dla niejednego z nas miało wartość terapeutyczną. Bo sztuką jest unieść się, choćby na parę chwil ponad to, co przyziemne, oczywiste. Za oknami świat niknął w ciemnościach, a przed nami otwierały się kolejne akweny nieba, do przepłynięcia, przeżeglowania na ulotnych wehikułach naszej wyobraźni, czy poetyckich metafor.  W drugiej odsłonie Ławeczki dzięki Ewie Kazimierczak – Grygiel zapoznaliśmy się z kolekcją kaktusów. One stanowiły główny temat jej opowieści. Mieliśmy też okazję zobaczyć je w pełnej krasie w jednej z oranżerii. Było to prawdziwe kaktusowe miasto, zaskakujące bogactwem form i niepospolitych kształtów.


Aby krótko opisać Ławeczkę Grudniową, pozwolę sobie przytoczyć opinię jednej z uczestniczek, która w mailu napisała tak: „było poetycko, biblijnie, pokazowo, harfowo, śpiewnie. A tak bardziej czytelnie – podobało mi się bardzo!” Rozwijając te lapidarne określenia, zacznę od tematu spotkania, które odbyło się w zimne, grudniowe popołudnie (14.12.): Rośliny biblijne w poezji Mariana Cezarego Abramowicza . I tym razem skorzystaliśmy z gościny w Sali Wykładowej, wyposażonej m.in. w ekran i sprzęt do prezentacji zdjęć. A z racji świetnej akustyki, mogła wybrzmieć na Ławeczce harfa, bowiem odpowiedział na nasze zaproszenie pan Michał Zator, śpiewak i muzyk, grający na harfie celtyckiej.

Spotkanie rozpoczęło się prezentacją wierszy Mariana Cezarego Abramowicza z tomiku, zatytułowanego „W kantyku ziemi”, wydanego w 199 1 roku w Białej Serii Poetyckiej pod redakcją Nikosa Chadzinikolau. Czytałyśmy je na przemian: Alina Galas i ja, a w tle delikatnie pobrzmiewała harfa. Wszystkie wiersze nawiązywały do roślin biblijnych, że wymienię tytuły: Cedr, Figa, Gorczyca, Hizop, Kąkol, Lilie, Oliwka, Palmy, Sykomora, Trzcina, Winorośl. A oto fragment jednego z wierszy: (…) Bo każdą lilię /jedynie podziwiać można i milczeć,/czy to będzie swojska podhalańska leluja,/czyli lilia złotogłów-Lilium martagon-/o zwisających plamiastych kwiatach/koloru dojrzałej pomarańczy,/ czy to będzie/wonna lilia biała-Lilium candida-/jakby wsłuchana wciąż w daleki szum/Śródziemnego morza,/sponad którego ona wywodzi swój ród,/czy to będzie z Pieśni Nad Pieśniami/królewska Lilia Dolin-Lilium regale-/pachnąca najbardziej/emigrantka z zachodnichChin,/delikatna jak westchnienie anioła//

Muzyka podkreślała biblijny klimat utworów, sprzyjała kontemplacji tekstów, głębszej nad nimi refleksji... Po czym obejrzeliśmy na ekranie zdjęcia, obejmujące krajobrazy Jerozolimy, z uwzględnieniem naturalnych miejsc występowania roślin, o których mówiły czytane przed chwilą wiersze. Autorką fotografii była pani mgr inż. Małgorzata Kalinowska, która przyniosła nam do pokazania dwie osobliwości: olejek różany z Izraela oraz grudkę soli z Morza Martwego. Razem z p. Ewą w ciekawy, interesujący sposób komentowały pojawiające się na ekranie zdjęcia. I na koniec czekał nas muzyczny koncert w wykonaniu pana  Michała Zatora. Nie tylko grał na harfie znane utwory muzyczne, ale wykonał też kilka pieśni w języku angielskim, wtórując sobie na tym rzadkim i pięknym instrumencie.

Maria Magdalena Pocgaj

img_0311.jpg - 52.62 Kb