Swędrowski Jan Józef

Swędrowski Jan Józef

Józef Swędrowski

 

 

kir2.jpg - 1.39 Kb

 

Ze smutkiem zawiadamiamy, że w czwartek, 30 kwietnia 2015 r.

odszedł od nas na zawsze nasz Kolega
śp. JÓZEF JAN SWĘDROWSKI
- filozof. poeta, prozaik, animator kultury, autor ponad 100 tekstów piosenek, reżyser sztuk teatralnych i happeningów kulturalnych

JEGO NAJBLIŻSZEJ RODZINIE NAJSERDECZNIEJSZE WYRAZY GŁĘBOKIEGO WSPÓŁCZUCIA

CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI

Pogrzeb odbędzie się we wtorek 5 maja 2015 r. o godz. 13:00 po mszy świętej w kościele parafialnym pw. św. Jana Chrzciciela w Szymanowicach, ul. Kościelna 5


_

ks.Piotr Rusin: Poeci nie umierają do końca

Siostry Bracia !

 

Śmierć zawsze przychodzi nie w porę. Niezależnie czy zabiera nam małe dziecko, człowieka dojrzałego, czy też tego, kto przeżył już na tym świecie lat sześćdziesiąt, siedemdziesiąt  czy osiemdziesiąt. Śmierć zawsze przychodzi nie w porę i zawsze jest dla tych, którzy zostają trudnym pytaniem. Po co bowiem żyć na tym świecie, po co się rodzić, dorastać, zakładać swoją rodzinę, pracować? Po co trudzić się na tym świecie, który ktoś nazwał „łez padołem”, skoro w jednej chwili trzeba to wszystko zostawić i odejść?

Gdy rodzą się pytania to człowiek szuka odpowiedzi. Pytanie o śmierć jest jednak zbyt trudne. Człowiek na to pytanie nie znajduje sam odpowiedzi i nie znajdzie też tej odpowiedzi u innego człowieka. To przerasta  Jego percepcję.

Chrześcijan jednak ma kogoś, kto może naprawdę  pomóc. Kogoś kto objawia prawdziwy sens życia i pokazuje czym jest śmierć. Ma Boga, który objawia się w swoim Słowie i ma Kościół, który z jednej strony strzeże tego Słowa a z drugiej tym Słowem buduje Mądrość i Wielkość  swojej modlitwy. Niech to Słowo uczy nas także dzisiaj, czym jest śmierć i w jaki sposób chrześcijanin powinien ją przeżywać.

W modlitwie za zmarłych odmawianej w trakcie Mszy Świętej zwanej Prefacją czytamy słowa : „nieunikniona jest konieczność śmierci”. To pierwsza prawda, którą powinniśmy przyjąć – człowiek umiera. Wcześniej czy później, spodziewanie lub nie, śmierć przyjdzie do każdego z nas. Można od niej uciekać, można ją odwlekać, ale tak czy inaczej każdy się z nią spotka. Przez to śmierć jest największą Demokratką i jest najbardziej sprawiedliwa – daje się każdemu raz.

Ta prawda jest niby oczywista, ale ilu chrześcijan, żyje tak jak gdyby Boga nie było, odsuwając od siebie  prawdę o śmierci, jakoby tu na ziemi  mieli  żyć wiecznie.

Prawda jest inna – człowieku… umrzesz.

Wspomniana Modlitwa mówi też, że owa konieczność śmierci „nas zasmuca”. To kolejna prawda. Rozstanie z kimś bliskim budzi smutek. Czasami mówimy komuś: „nie płacz”. Ale śmierć kogoś bliskiego trzeba zwyczajnie odżałować, opłakać. Czymś normalnym są zatem łzy płynące z ludzkiego serca. Mamy zresztą najlepszy przykład w samym Jezusie, który stając nad grobem swego przyjaciela Łazarza zwyczajnie, po ludzku zapłakał.

Gdyby jednak te prawdy o konieczności śmierci i o smutku były jedynymi, to skazani bylibyśmy na pewien fatalizm. Trzeba umierać i trzeba płakać. Czytajmy zatem dalej bo słowa modlitwy zapowiadają dobrą nowinę: „znajdujemy pociechę”.

Pociecha ta płynie zaś z „obietnicy przyszłej nieśmiertelności”, z tego, że „zabłysła dla nas nadzieja chwalebnego zmartwychwstania”.

Dla człowieka, który nie ma wiary śmierć jest klęską bez odwrotu, otchłanią bez dna, beznadzieją i bezsensem. Dla człowieka wierzącego śmierć jest trudnym i bolesnym doświadczeniem, ale w tym trudzie i cierpieniu jest światło, jest nadzieja.

Bóg bowiem mówi, że nasze życie nie kończy się na ziemskim życiu. Bóg mówi, że człowiek to nie tylko ciało, ale także nieśmiertelna dusza. Bóg mówi, że człowiek nawet gdy umiera to żyje – żyje w Bogu. Bóg mówi, że człowiek zmartwychwstanie w swoim ciele. Bóg mówi o nowej ziemi i o nowym niebie, gdzie wolni będziemy od chorób i cierpień, gdzie śmierć zostanie ostatecznie pokonana a On sam obetrze z naszych oczu wszelką łzę.

Stoimy dzisiaj w obliczu śmierci naszego brata Józefa – poety, świadka naszych ludzkich dramatów, o którym jak napisał Andrzej Zaniewski w recenzji do wydanego  tomiku poezji p.t. ,,Końca nie będzie”, artysty, który wyraźnie akcentował w swojej twórczości silne związki z religią, etyką chrześcijańską, z dekalogiem do którego wprost nawiązują niektóre pozostawione  dla nas wiersze.

Jego  ukryty, zamaskowany, nie jawny patriotyzm  skłania nas, którzy pozostaliśmy tu na tej ziemi do zastanowienia i subiektywnych interpretacji. Jak zechciał zaznaczyć Andrzej Zaniewski słowa ś.p. Józefa to jakby kolumny, obeliski, słupy graniczne, drogowskazy, nagrobki, latarnie, wieże ułożone ze słów i zadań jak z kamiennych bloków lub cegieł. W swoim słowie nasz brat zdecydowanie klarował swoje życiowe credo, z jednej strony świadomość obowiązków, celu, poczucie konieczności starań o bezpieczne jutro a z drugiej rozgoryczenie i rozczarowanie małością ludzi, którzy z daleka przeważnie wydają się większymi niż są w rzeczywistości.

Jesteśmy głęboko poruszeni tą śmiercią. Stoimy bardziej samotni niż kiedykolwiek i jeszcze bardziej zubożali. Dopiero w obliczu tej trumny widzimy, jakim bogactwem są nasi Przyjaciele - ci, dzięki którym lepiej rozumiemy Boga, świat i siebie.

Chcielibyśmy zatrzymać miniony czas. Chcielibyśmy coś dokończyć, coś sobie przyswoić, coś powiedzieć i jeszcze coś usłyszeć. Zamiast tego napotykamy wielkie milczenie śmierci. Gdy patrzymy  na tę trumnę, przypominają się słowa św. Pawła, skierowane kiedyś do przyjaciela Tymoteusza: "...chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego".

Jakże ważne To ,,Pawłowe”  stwierdzenie Wystąpić w dobrych zawodach... Potem choćby się nawet nie wygrało, choćby brakło sił i czasu, ma się świadomość że zawody były dobre. Jakież to były "dobre zawody", w których wystąpił nasz Brat Józef?

Posłużmy się słowami Ewangelii. Chrystus powiedział kiedyś: "Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemnościach, lecz będzie miał światło życia".

Zatrzymajmy się chwilę przy słowach: "światło życia". Słowa te doskonale przystają do osoby, dla której świat był przede wszystkim światem światła. Czym byłby świat bez światła? Nawet gdyby taki świat istniał, to jakby nie było świata. Nasz Brat Józef miał w sobie jakieś "światło życia". Światłem i cieniem wydobywał na jaw prawdy o człowieku. I trafne jest również to, że było to światło życia.

Nie śmierci, lecz właśnie życia.

Ś.p. Józef Swędrowki, człowiek, artysta i znawca ludzkich tajemnic, wpuszczał światło życia w środek ludzkich pęknięć i opowiadał o możliwości pojednania. Tym sposobem pośredniczył w drodze człowieka do samego siebie. Gdy inni pośredniczyli w drodze człowieka do świata, on starał się pośredniczyć w drodze człowieka do samego siebie. I były to "dobre zawody", w jakich wystąpił. Przemijanie…. Czas…. Przeobrażenia…Życie…  Śmierć… to był stały motyw Jego poezji i motto jego  krótkiego życia, które zaczęło się w 1954 roku w Gizałkach. Właśnie tutaj w piątej klasie szkoły podstawowej napisał swój pierwszy wiersz. W szkole średniej organizował imprezy kulturalne, spotkania teatralne, reżyserował sztuki. W 1978 roku w Poznaniu zadebiutował zbiorem wierszy ,,Człowiek”, zdobywając wyróżnienie w Turnieju o Zieloną Wazę. Przez  kilkadziesiąt lat pisał do szuflady. Dopiero w 2006 roku w ,,Tygodniku Pleszewskim” publikuje anonimowo swoje wiersze a w 10 roczn. śmierci swojego kolegi – poety Mariana Cezarego Abramowicza w Białobłotach ujawnia, że jest ich autorem. Jak zawsze  powtarzał znaczący wpływ na swoją postawę życiową i twórczość wywarły spotkania i długie rozmowy z bratem Jego mamy, jego wujkiem ks. Prof. Józefem Nowaczykiem prowadzone w Gnieźnie i w domu rodzinnym.

Jednak  najistotniejszą wagę przykładał nasz brat do rodziny.

27 marca  minęło 37 lat od Jego ślubu z ukochaną Gabrielą.  Urodziło im się 4 synów, byli szczęśliwą rodziną, towarzyszyli  swoim dzieciom w drodze ku dorosłości, bardzo cieszyli się i z narodzin wnucząt. Na bufecie w salonie w domu Państwa Swędrowskich zobaczyć można duże rodzinne zdjęcie zrobione w wigilię Bożego Narodzenia a pod zdjęciem napis: Rodzina jest w życiu oparciem, czymś co chroni, co daje siłę. Dlatego Byli razem w zdrowiu i w chorobie aż do końca dzielnie walcząc  z atakującym ciało rakiem, utratą pamięci, atakami,  po agonię i śmierć- razem wszyscy w ich domu rodzinnym ze święcą w dłoniach i modlitwą na ustach.

Pięknie ich wspólne życie oddaje znany nam wszystkim tekst wiersza ,,Ballada o lalce” - symbol marzeń, nadziei, tęsknoty, pragnienia, piękna, przywiązania i Miłości:

,, Żegnałem się z Tobą na długo,

na drogę ciężką i trudną,

Ty dałaś mi lalkę, laleczkę,

radość przeciwko smutkom,,,”

Przeżywajmy zatem ten pogrzeb jako chrześcijanie. Jako ci, którzy płaczą, ale także jako ci, którzy będą pocieszeni.

Pamiętajmy jeszcze o jednym. Na pogrzebie często  tak jak dzisiaj wspominamy zmarłego, jego życie, to co nas z nim łączyło. Kupujemy kwiaty, zapalamy lampki, modlimy się w jego intencji.

Dobrze czynimy, spełniamy chrześcijański obowiązek i ludzką powinność. W tym wszystkim nie zapominajmy jednak o sobie.

Nie zapominajmy o tym, że kiedyś my będziemy głównymi bohaterami podobnej uroczystości. Pamiętajmy, że każdego z nas czeka śmierć i każdego z nas powiodą do grobu w tej ostatniej drodze.

Dlatego warto się zastanowić, zwłaszcza w takim momencie, nad swoim życiem. Jakie to życie jest? Ile w tym życiu jest dobra, wiary i miłości?

Śmierć zamyka nasze życie. To co przeżyliśmy zanosimy na Boży sąd. Póki jednak żyjemy możemy się zmieniać siebie i świat. Wszyscy jesteśmy przecież poetami, możemy umacniać dobro i powstawać na nowo każdego dnia.  Możemy budować swoją wiarę

i otwierać swe serce na Boga bo :

Poeci nie umierają do końca, poeci do Ojca nie idą w całości, Ojciec wydał dekret, płacą dług za talent : książką, wierszem, rzeźbą, pięknym obrazem, cząstki ich dusz przetrwają przez wieki,

Po stuleciach zapomniane, odnowione narodzą się ponownie, przekazując mądrość następnym pokoleniom.

Powiesz tak przechodniu, są i będą z nami jak drogowskazy –

poeci nie umierają do końca,

poeci do Ojca nie idą w całości.

________________________________________________

 

 

Homilia wygłoszona przez ks. Piotra

na pogrzebie Śp. Józefa Swędrowskiego

5 maja 2015 roku w parafii p.w. św. Jana Chrzciciela w Szymanowicach

 

 

 

_____________

Danuta Bartosz:

Drogi Józku,

z kim teraz będę rozmawiać o filozofii,
miejscu i randze słowa?
o galaktyce, nieskończonej przestrzeni kosmosu
i gwiazdach nie zawsze życzliwie spoglądających
na siebie.
Zapisany na liście przyjaciół telefon w Gizałkach
pustką odpowie.
...
Wczorajszy dzień (30.04.2015r.) jest dniem podwójnej żałoby,
Nie ma już Ciebie - Twoje ciało ukołysze kołyska ziemi,  Twoje
słowa rozwieje wiatr, zapisze pamięć.
...
Po siedzibie poetów pozostały tylko zdjęcia Aresa, Jurka i Tomka
jak wynoszą meble i dokumentację 94 lat prosperity ZLP. Reszta
wyrzucona na śmietnik razem z uśmiechem Reymonta, Iłły i
Tadeusza Stirmera, machającego groźnie cegłą, którą zostawił
w ścianach wyremontowanej siedziby. Pozostały rachunki do spłacenia.
...
"Chudy literat" nie ma już swojej przystani. Zabrał ją brak wrażliwości
siedzących w pałacowych  fotelach (a propo's na nasz koszt).
Panie Prezydencie, co powie pan bezdomnym poetom
wychodząc z autokaru na trasie sloganów wyborczych,
pamiętając - poetów los zależy od jednej małej decyzji.
...
Wielkie słowa obronią się same, wszak są nieśmiertelne.
Za Norwidem powtórzę: tylko Dobro i Słowo po nas zostaje.
Norwid pochowany "NN" we wspólnym grobie.
Do nas nikt nie trafi, od wczoraj nie mamy swojego adresu.
...
Józiu, za wcześnie...  to była moja kolejka, a nie Twoja...
scan10002.jpg - 33.33 Kb

a.znicz.jpg - 9.83 Kb

Józef Jan Swędrowski urodził się w roku 1954 w Gizałkach koło Pleszewa i tu w piątej klasie szkoły podstawowej napisał swój pierwszy wiersz. W szkole średniej organizował imprezy kulturalne, spotkania teatralne, reżyserował sztuki. W 1978 r. w Poznaniu zadebiutował zbiorem wierszy „Człowiek”, zdobywając wyróżnienie w Turnieju o Zieloną Wazę.

W 2007 roku wydał drugi tom poezji pt."Końca nie będzie" (Wydawnictwo: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza", a w 2009 roku następne pt. "Droga do światła" (Wydawnictwo: FLOS CARMELI" i "Dzieci kosmosu" (Wydawnictwo FLOS CARMELI). W 2009 roku wydaje opowiadania "To nie bajki" (Wydawnictwo FLOS CARMELI).

W 2011 roku wydał tom wierszy "Człowiek" (Wydawca: FLOS CARMELI). Poeta, prozaik, animator kultury.
Józef Swędrowski pisał wiersze i prozę (powieści) przez kilkadziesiąt lat, nie ujawniając nawet przed przyjaciółmi swej twórczej pasji. Dopiero w roku 2006 w „Tygodniku Pleszewskim” publikując anonimowo swoje wiersze, w dziesiątą rocznicę śmierci swego kolegi – poety Mariana Cezarego Abramowicza w Białobłotach ujawnił, że jest ich autorem.
Znaczący wpływ na postawę życiową i twórczość pisarza wywarły częste spotkania i długie rozmowy z bratem matki, jego wujkiem – prof. teologii księdzem Józefem Nowaczykiem, prowadzone w Gnieźnie i Gizałkach, studiuje filozofię.
Józef Swędrowski autor ponad stu tekstów piosenek. Wydał kilkanaście płyt. W dniu promocji książki „Końca nie będzie” w obecności Eleni - (wykonała utwór „A słońce sobie lśni” trzymając „bukiet przebaczenia”) odbyła się prapremiera piosenki „Ballada o lalce” w wykonaniu i z muzyką Lecha Stawskiego do słów Józefa Jana Swędrowskiego.
Animator i reżyser widowisk teatralno - muzycznych oraz koncertów i happeningów kulturalnych . Jego wiersze czytane były cyklicznie w kilkudziesięciu audycjach radiowych radia Emaus.
Pomieszczony w kilkunastu antologiach i almanachach. Tłumaczony na kilka języków.
Uczestniczył w pracach Fundacji Literackiej w Poznaniu promując młode talenty pisarskie. Był szczęśliwym mężem i ojcem czterech synów. Hobby: myślistwo, podróże.
Poezja Józefa Swędrowskiego:
________________________
Taniec śmierci

Lud
chce rozbierać
pomniki
wcześniej
rękami ojców
i
dziadów stawiane
gruzami
usypać drogi
gruzami
zasypać
niewygodne
doły
czas chwili
królem
kroków
dzisiejszego człowieka
król tańczy na urwisku
razem z ludem
nie wiedząc
że otchłań ciemności
i nocy mrok
rozwarły ramiona
by z uśmiechem
szyderczym
przytulić ich
do swoich piersi
_______________________
Człowiek I


Poczęty w gwiazdach
w rozbłyskach
nowych
po drugiej
stronie
ciemnej mocy
Przywieziony
w gorącym
deszczu
na ziemię
ukształtowany
Chce wiedzieć
o słowie
słyszalnym
gdy gwiazd
jeszcze
nie było
a
człowiek
już istniał
Powrót
człowieka
do słowa
ogromną
tajemnicą
dwóch
światów
widzialnych
i
niewidzialnych z ziemi
________________________
ATOM I KOSMOS


Człowieka wzrok
sięga
w jedną
i w drugą stronę
Badanie malutkich
to badanie
ogromnych
Czas przyjdzie
kiedy
nieskończenie małe
stanie się
nieskończenie dużym
kosmos
zamieni się w atom
w atomie
człowiek
galaktyki zobaczy
poznamy
świat
poznamy przestrzenie
nowe istoty poznamy
nowe światy będziemy
budować
Zbliży się słońce
galaktyki podotykamy
Poznamy piękno
kosmosu
O Bogu
człowiek będzie
wiedział
zawsze
to samo
Na krok nie zbliży
się nigdy do
Boga
Józef Swędrowski urodził się w roku 1954 w Gizałkach koło Pleszewa i tu w piątej klasie szkoły podstawowej napisał swój pierwszy wiersz. W szkole średniej organizował imprezy kulturalne, spotkania teatralne, reżyserował sztuki. W 1978 r. w Poznaniu zadebiutował zbiorem wierszy „Człowiek”, zdobywając wyróżnienie w Turnieju o Zieloną Wazę.
W 2007 roku wydaje drugi tom poezji pt."Końca nie będzie" (Wydawnictwo: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza", a w 2009 roku następne pt. "Droga do światła" (Wydawnictwo: FLOS CARMELI" i "Dzieci kosmosu" (Wydawnictwo FLOS CARMELI). W 2009 roku wydaje opowiadania "To nie bajki" (Wydawnictwo FLOS CARMELI). W 2011 roku wydaje tom wierszy "Człowiek" (Wydawca: FLOS CARMELI). Poeta, prozaik, animator kultury.
Józef Swędrowski pisze wiersze i prozę (powieści) przez kilkadziesiąt lat, nie ujawniając jednak nawet przed przyjaciółmi swej twórczej pasji. Dopiero
w roku 2006 w „Tygodniku Pleszewskim” publikując anonimowo swoje wiersze, w dziesiątą rocznicę śmierci swego kolegi – poety Mariana Cezarego Abramowicza w Białobłotach ujawnia, że jest ich autorem.
Znaczący wpływ na postawę życiową i twórczość pisarza wywarły częste spotkania i długie rozmowy z bratem matki, jego wujkiem – prof. teologii księdzem Józefem Nowaczykiem, prowadzone w Gnieźnie i Gizałkach, studiuje filozofię.
Józef Swędrowski jest autorem ponad stu tekstów piosenek. Wydał kilkanaście płyt. W dniu promocji książki „Końca nie będzie” w obecności Eleni - (wykonała utwór „A słońce sobie lśni” trzymając „bukiet przebaczenia”) odbyła się prapremiera piosenki „Ballada o lalce” w wykonaniu i z muzyką Lecha Stawskiego do słów Józefa Jana Swędrowskiego.
Animator i reżyser widowisk teatralno - muzycznych oraz koncertów i happeningów kullturalnych . Jego wiersze czytane były cyklicznie w kilkudziesięciu audycjach radiowych radia Emaus.
Pomieszczony w kilkunastu antologiach i almanachach. Tłumaczony na kilka języków.
Uczestniczy w pracach Fundacji Literackiej w Poznaniu promując młode talenty pisarskie.
Obecnie Józef Swędrowski jest szczęśliwym mężem i ojcem czterech synów. Interesuje się myślistwem, podróżami.
"Droga do światła"

Droga do światła - J.Swędrowski

autor: Józef Jan Swędrowski
Rysunek na okładce: Andrzej Jaśkowiak
Rysunki:
Katarzyna Bednarek, Sławomir Kulza
Redaktor merytoryczny: Lidia Bołundź
Skład: Dariusz Wandziach
Wydawca:
FLOS CARMELI, Sp.z o.o.
ul.Działowa 25, 61-747 Poznań
tel.061 856 0834, fax: 061 856 0947
e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
www.floscarmeli.poznan.pl
Druk: Druk w Poznaniu
ISBN 978-83-61727-04-0
FLOS CARMELI 2009
Poszukiwanie Boga ( i człowieka)
/-/Marek Wawrzkiewicz

Metody są właściwie tylko dwie – reszta to warianty: wychodząc od detalu, od szczegółu szukać całości, lub odwrotnie, obejmując czy zakładając jakąś całość, dążyć do znalezienia szczegółu. W gruncie rzeczy to to samo: idzie o znalezienie prawdy lub o sam proces szukania. Proces twórczy, pozwalający – niekiedy! – poznać samego siebie.
Innymi słowy: można znaleźć cały świat w jednej kropli wody, a jej opis może się stać opisem całego świata, ale można też próbować zmierzyć się z całym wszechświatem, po to, aby w nim odnaleźć swoje miejsce i odpowiedź na pytania, z którymi każdy człowiek musi się zmierzyć, choćby po to, aby zasłużyć na miano istoty rozumnej, myślącej, zastanawiającej się nad swoją ludzka kondycją, swoim miejscem w czasie i historii, nad własnym przeznaczeniem i losem.
W tym poszukiwaniu – prawie zawsze bezskutecznym, lub skutecznym tylko częściowo – rzadko odnajdujemy odpowiedzi racjonalne i ostateczne. Jeszcze rzadziej odpowiedzi uniwersalne, dotyczące nas wszystkich bez wyjątku. Ale może ważniejsze od odpowiedzi jest postawienie właściwego pytania, takiego, które nie tylko nas zmusi do refleksji nad samym sobą?
Wiersze Józefa Swędrowskiego pełne są pytań, które sobie zapewne wszyscy stawiamy. Są to pytania zasadnicze, nie do uniknięcia – jeśli się traktuje swoje życie wśród ludzi i świata świadomie, jako jedyną i niepowtarzalną szansę istnienia znaczącego. A pytania zawsze towarzyszą poszukiwaniu. Więcej: poszukiwanie od nich się zaczyna.
Poezja wielkich kwantyfikatorów – to określenie musi paść skoro autor jak ognia unika dotykalnych, namacalnych konkretów. Nie ma w tych wierszach powszednich czynności ( chyba tylko jako zbioru składającego się na życie), nie ma namacalnych konkretów, nie ma przedmiotów, nie ma krajobrazu. Jest człowiek i Bóg – pisany z małej albo wielkiej litery. Bóg zawarty w każdym atomie, ale też w każdym człowieku – nie mówiąc już o wszechświecie. Bóg jako cel, przedmiot poszukiwań i dociekań, jako siła sprawcza, ale także jako tajemnica. Tajemnica dziwna, bo zarówno wszechobecna jak i powszednia. Jak rzecz, którą się widzi, ale której się nie dostrzega. Jak słowo, które było na Początku.
Ziarenko puka
Do różnych drzwi
powiada autor w wierszu pod znamiennym tytułem „Było słowo”. Ziarenko, jako coś stworzonego. Z początku wszystko jedno czy jest to ziarenko piasku, czy ziarno zboża. Nic nie jest nazwane, choć wiemy już, że chodzi o stworzenie – stworzenie jako czynność. Co dalej? Dalej nie sformułowane wprost pytanie o konsekwencje, które z tego wyciągnął człowiek. Jeśli jednak tego nie zrobił, to nie wszystko jest stracone, bo:
siewca
sieje i sieje
puka i puka.
Zawsze jest nadzieja i zawsze jest szansa. Albo: nadzieja jest szansą.
Nadziei musi towarzyszyć wiara. Niekoniecznie jest ona nam dana, czasem trzeba ja odszukać. Tak jak w wierszu „Rozsypany tron”, wierszu o istocie wiary, o dotknięciu Boga, który jest wszędzie, tylko
Trzeba czasu
By go dotknąć
Jak góry
I zobaczyć
Jak morze.
Zdaje się, że autorowi to właśnie wyjaśnia wszystko. Albo przynajmniej – łudzi się? wierzy? – że tak jest. Jest to potrzebne jemu, a może i nam wszystkim, bo przecież
Człowiek biegnie
By osiodłać
Przemijanie
i po to, aby przemijanie nie było daremne, nie pozostawiające śladu. Tak właśnie tłumaczę sobie inny wiersz o człowieczej kondycji zatytułowany może zbyt dosłownie „ Bieg do śmierci”. A po drodze są inni, którym zostawiamy wiersze – o matce, małżeństwie, wspomnieniu, zdradzie… O wszystkim, z czego składa się tak zwane powszednie życie.
Zapewne świadomie lub nieświadomie, z zamiarem przerastającym nas lub zgodnym z naszymi siłami i możliwościami, chcemy zostawić po sobie ślad. Nie tylko ten w postaci przedłużenia rodu (gatunku?), nie tylko ślad w sensie materialnego dorobku i nie tylko ten, który pozostaje w dobrej pamięci tych, którzy jeszcze ocaleli w procesie nieuchronności przemijania. Pewnie jesteśmy zbyt skromni na nadzieję, że zostawimy swój ślad w historii – ta możliwość dana jest tylko nielicznym. Może więc chodzi o nieśmiałą nadzieję, że zostawimy ślad niewidzialny, nierozpoznawalny, ale jednak istotny: że naszym życiem wpłynęliśmy w jakiś sposób na życie innych – choć oni mogą o tym nie wiedzieć, nie rozpoznać nadawcy… Tak, jest w tym jakiś sens.Choc trzeba spełnić pewne warunki. Pomyśleć o tym, co kreuje człowieka („Człowiek II”).
Wierszy Józefa Swędrowskiego nie czyta się dla rozrywki, nie są ani łatwe, ani błyskotliwe. Ale należą do tych, o których się myśli, może dlatego, że z myśli się wywodzą. W. Steevens, wielki Amerykanin, powiedział o wierszu, jako o akcie umysłu. Zapewne miał na myśli to, że wzruszenie intelektualne jest równie ważne jak wzruszenie serca.
Swędrowski nie wybrał łatwej poetyckiej drogi. Tym bardziej zasługuje na gratulacje.
Marek Wawrzkiewicz
Prezes Związku Literatów Polskich
FILOZOFIA I POEZJA
/-/Antoni Siemianowski.
Filozofia i poezja, wbrew pozorom, mają ze sobą wiele wspólnego. Pierwsze – i najważniejsze – to wspólne źródło, jakim jest zdziwienie. Filozofia i poezja rodzą się ze zdziwienia, żyją myśleniem pełnym dziwienia się, choć później ich drogi się rozchodzą. W filozofii bowiem do głosu dochodzi przede wszystkim ciekawość poznawcza i dociekliwość (te w poezji schodzą na dalszy plan, czasem milkną lub nawet zanikają). Filozofia rodzi się ze zdziwienia tym, co na naszych oczach staje-się-i-jest: na niebie i na ziemi; tym, co dzieje się w człowieku i z człowiekiem, między ludźmi, tym, co doczesne i tym, co wieczne. Jednak w filozoficznym myśleniu najważniejsze są ciekawość poznawcza i dociekliwość. Filozof spragniony jest źródłowego poznania i to poznania prawdziwego, poznania tego, co w bycie pierwsze i podstawowe. W swym dociekaniu Filozofia koncentruje się więc na tym, co stając się – w swym ogromnym zróżnicowaniu – ukazuje naszym oczom swój własny sens, jaki w sobie kryje, to, czym jest. Filozof ten sens pragnie wypatrzeć w rzeczach samych, określić go pojęciami, a potem wypowiedzieć w odpowiednim języku, w języku ścisłych i możliwie adekwatnych pojęć. Dla filozofa jest charakterystyczne, że gdy w mowie usiłuje wyrazić swoje pojęcia, to dobiera odpowiednie słowa do rzeczy i dokładnie wiąże sens słów z sensem, jaki dostrzega w rzeczach. W swych wypowiedziach pragnie przestawić to, co w rzeczach samych być musi, gdy one są (Arystoteles), gdyż tylko wtedy ich istnienie – ich stawanie się – stanie się zrozumiałe. Ponadto filozof same słowa wiąże ze sobą możliwie ściśle, aby wypowiedzi wzajemnie się uzasadniały i aby inni mogli, odczytując ich treść, sami zobaczyć, że jest dokładnie tak, jak wypowiedzi mówią. Filozof niczego innego nie pragnie jak tylko tego, żeby jego mowa była prawdziwa.
Choć poezja podobne jak filozofia rodzi się ze zdziwienia, to jednak poeta nie tylko dziwi się, ale przede wszystkim wzrusza się i zachwyca tym, że to, co istnieje, mieni się różnorodnością barw, jest piękne, przyciąga oczy, wzrusza. Poeta kocha i zachwyca się ową barwnością rzeczy, ich wyglądem, zadziwia się ich zmiennością, a także smuci się ich przemijaniem, zapadaniem w nicość i odsłanianiem się na nowo. To, co jednak zdecydowanie odróżnia poetę od filozofa, to jego wielka miłość do samych słów. Poeta kocha słowa i to, co słowa niosą ze sobą; pragnie zarówno mieniący się świat, jak własne uczucia wypowiedzieć, wyśpiewać. W mowie daje wyraz temu, co kocha, co go zachwyca, co go smuci. Co więcej, poeta kocha szczegóły, drobiazgi, owe mieniące się wyglądy rzeczy. Filozof zaś – zapatrzony w idee, czyli w to, co w rzeczach niezmiennie i co ciągle jako takie samo jest trwałe – pomija owe mieniące się i zmienne wyglądy jako mało ważne lub nawet zgoła nieważne, bo kruche, przemijające.
Choć zdziwienie filozofa i poety takie somo, to jednak ich zachwyt jest inny. Gdyż więc wypowiadają swoje myśli, każdy z nich mówi co innego. Filozof waży słowa, szuka w nich związków, a w wypowiedziach uzasadnień; analizuje, bada, dowodzi, pyta i często na nowo analizuje, aby wreszcie znaleźć odpowiedź. Poeta zaś zachwyca się samą mową, tworzeniem; ciągle mu coś w duszy gra, śpiewa, chciałby tańczyć. Albo płakać nad tym, co przemija. Chciałby w słowach wszystko wypowiedzieć: co widzi, co myśli, co czuje i w ten sposób ukazać samego siebie od wewnątrz. Chciałby cieszyć z cieszącymi, a płakać z płaczącymi, współczuć ludziom lub ich pocieszać.
Czy z tego można wyciągnąć wniosek, że poeta przebywa w sferze irracjonalnych uniesień? Absolutnie nie. Mowa poety nie należy do sfery irracjonalnej, lecz ją przekracza i dopełnia. Bez poety i jego mowy życie ducha byłoby bardzo ubogie, a właściwie niemożliwe.
+++
Józef Swędrowski dziwi się wszystkiemu; dziwi się rzeczom, ludziom, sprawom doczesnym i wiecznym. Dziwi się światem i człowiekiem, jego pragnieniami, jego postępowaniem:
Człowiek
w chwili ostatniej
chciałby
naprawić świat
człowiek
w chwili ostatniej
zabije
drugiego człowieka
-----------------------
człowiek umiera
a mówi
że żyje
człowiek umiera
a o śmierci
mówić nie potrafi
człowiek biegnie
by osiodłać
przemijanie
lecz dziś musi
poznać granicę
Swędrowki ma także swój ulubiony sposób wyrażania zdziwienia, zachwytu, swego smutku, podziwu, wdzięczności. Wdzięczności wobec Boga i ludzi. Swoje ulubione formy pisania (chciałoby się nawet powiedzieć, że swój ulubiony schemat pisania wiersza). Lecz przede wszystkim ciągle się czemuś dziwi, coś go zdumiewa, coś niepokoi, zachwyca.
Nie tylko bawi się słowami, lecz zmusza do myślenia.
Czerwiec 2009
ks. Antoni Siemianowski

"Dzieci Kosmosu"

autor: Józef Jan Swędrowski


Rysunek na okładce: Andrzej Jaśkowiak
Rysunki:
Katarzyna Bednarek, Sławomir Kulza
Obrazy: Tadeusz Teller
Redaktor merytoryczny: Lidia Bołundź
Skład: Dariusz Wandziach
Wydawca:
FLOS CARMELI, Sp.z o.o.
ul.Działowa 25, 61-747 Poznań
tel.061 856 0834, fax: 061 856 0947
e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
www.floscarmeli.poznan.pl
Druk: Druk w Poznaniu
ISBN 978-83-61727-08-8


KWANTY PIĘKNA POEZJI JÓZEFA SWĘDROWSKIEGO

Nauka, poezja, sztuka jednoczą się i potęgują w kanonie piękna
Człowiek jest obdarowany przez Stwórcę umysłem, którym się posługuje, gdy stara się zrozumieć przyczyny swojego istnienia. Gdy jest on poetą, dostrzega piękno otaczającej przyrody, próbuje zgłębić niezgłębione i wyrazić je słowami, tak jak artysta malarz wyraża to barwami, a muzyk kompozycją dźwięków. Wzbudzony natchnieniem poeta dostrzega, że każdy szczegół Wszechświata jest zharmonizowany z całością i że ta zasada obowiązuje również jego poetyckie działanie. Czytając poezję Swędrowskiego odnajdujemy ślady jego głębokich poszukiwań w przestrzeni, gdzie dusza człowieka łączy się ze Wszechświatem. 
Poszczególne zdania jego poezji stanowią kwanty piękna, które łączą się w głęboką, zharmonizowaną całość. W tym względzie wyprzedził on naukę:
Żmudna i długa była droga Nauki, która dopiero niedawno doprowadziła do odkrycia przyczyn powstawania piękna otaczającej nas przyrody. Odkryto, że każdy atom ma zakodowaną pierwotną informację nazwaną ingenezą, czynnik niematerialny, który stanowi prawa rozwoju. Odkryto też, że każdy foton (kwant energii) wyemitowany przez atom niesie kwant ingenezy- porcję praw rozwoju w kanonie piękna. Prawa ingenezy sprawiają, że przyroda jest pod każdym względem zharmonizowana. Piękno jest kwantowane.
Gdy Swędrowski przypadkowo spotkał się z wynikami naukowych poszukiwań w tej dziedzinie, bez trudu podjął temat, dodając mu poetyckiego piękna. Jego zasługą jest także wzbogacenie poezji przez kontakt z twórcami z innych dziedzin, którzy dopełniają jego dzieło swoimi talentami. Wspólnie dają oni nam możliwość obcowania z ich pięknem niematerialnym -duchowym, które poprzedza piękno materialne, jakie tworzą.
Niezwykle piękny, głęboki i przejmujący jest obraz miłości, którą Swędrowski opiewa w tomiku zatytułowanym „Końca nie będzie”. Oto kilka kwantów jego poezji z ostatniej strony:
Położysz mnie do snu ostatni raz / mój ból będzie trwał bez łez / będę na ciebie czekał aby najpiękniej od nowa znów zacząć wszystko. 
Jego poezja wzbogaca nasze dusze, stajemy się lepsi. Taka poezja jest nam potrzebna.

Oprac.: Tadeusz Teller

"Końca nie będzie"

autor: Józef Jan Swędrowski


Opracowanie graficzne: 
Amanda Zaniewska - ŻEJMIS

Opracowanie redakcyjne: 
Iwona Swędrowska, 
Sebastian Kuźmik

ISBN 978-83-205-4631-6

Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
ul. Ciołka 15 lokal 8
tel./fax 22 620 5718

Druk: SUPER PRINT, 63-300 Pleszew, ul. Kaliska 67
tel/fax: 062 742 2940 e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.  

Miary człowieka: oprac. Andrzej Zaniewski 

Miarą człowieka / są znaki / trudne / ich czytanie” – te słowa z wiersza zatytułowanego „Czas minął” otwierają przed nami różnorodny świat, czy raczej kosmos twórczości Józefa Swędrowskiego, autora dotychczas stojącego na uboczu, skromnego i nieujawniającego swych pisarskich dokonań. Na mapie krajowych wydarzeń literackich nieczęsto pojawiają się zjawiska nowe, zasługujące na dostrzeżenie i wnoszące autentyczne wartości do już ustalonych hierarchii. Dlatego też tak uważnie przyglądamy się autorom, którzy pojawiają się niespodziewanie, proponując inne niż znane nam rozwiązania formalne i przemawiając językiem odmiennym, odrębnym od tego, do którego przyzwyczaili się już czytelnicy nowoczesnej poezji. Już sam kształt wierszy opublikowanych w tomie o jakże przekornym tytule „Końca nie będzie” skłania do zastanowienia i subiektywnych interpretacji. Te jakby kolumny, obeliski, słupy graniczne, drogowskazy, nagrobki, latarnie, wieże ułożone ze słów i zdań jak z kamiennych bloków lub cegieł zmuszają czytelnika do stałego wyczulenia, bowiem poszczególne wersy w tych zawierszowanych konstrukcjach można różnie interpretować, w zależności od przypisania do wersu powyżej lub poniżej, co świadczy o bogatej wyobraźni i wektorach estetycznych poszukiwań poety. Nie ma to więc być poezja łatwa w odbiorze, uproszczona i dostosowana do upodobań czytelników, a odwrotnie, twórczość organizująca nowe przestrzenie wyobraźni, odzwierciedlająca własne, indywidualne zasady estetyki, wraz z oporami i buntami przeciw klasycznym rygorom i formom poetyckim. Kompozycja-budowa wiersza przypomina zapis na taśmie filmowej, przemyślenia-notatki następują po sobie jak kadry, układając się w sekwencje i prowadzą wprost do końcowego obrazu-wniosku-pointy.
Dzięki tym zabiegom wiersze stają się nam bliższe, a ich dramaturgia wewnętrzna wiąże się z prywatną filozofią autora, którą jakże często uznajemy za własną, bo przecież treść utworów wiąże się z naszą obecnością tu i teraz w Polsce pierwszej dekady XXI wieku. Czy są to zatem utwory patriotyczne? Zapewne tak, lecz patriotyzm został tu ukryty, zamaskowany, nie jawny. Obraz ojczyzny w tych utworach oparty jest na zestawieniach przeciwieństw, przepołowiony-rozdarty jak symboliczna sosna z ostatnich stron „Ludzi Bezdomnych” Stefana Żeromskiego. Toczy się walka Dobra ze Złem, Piękna z Ohydą, Jasności z Mrokiem i nie zawsze lepszy wygrywa. Z jednej strony świadomość obowiązków i celu oraz poczucie konieczności starań o bezpieczne jutro, a z drugiej rozgoryczenie i rozczarowanie małością ludzi, którzy z daleka przeważnie wydają się większymi niż są w rzeczywistości. To zderzenie kontrapunktów opanował autor bezbłędnie i niemal w każdym wierszu czytelnik może odnaleźć te właśnie głęboko moralne wątki.
Wyraźnie też akcentuje autor swe związki z religią, z etyką chrześcijańską, z dekalogiem, do którego wprost nawiązują niektóre wiersze: „Są duże / malutkie / i proporcjonalne / kary / na ziemi / i tam / miej / to co masz / myśl / o tym co masz / i bądź / z tym co masz” – wyjaśnia poeta swe życiowe credo i czyni to poważnie, bez uwikłania w groteskowe uśmiechy i mrużenie oka. Ta powaga, surowy szacunek dla siebie i czytelników, dla zasad moralnych i przekonań, też wyróżnia Swędrowskiego spośród innych współczesnych twórców. Sądzę, że to dobry znak, jeżeli wśród prześmiewców i kalamburzystów pojawia się człowiek myślący serio i gotowy bronić swych przekonań, rozstrzygając spory jednoznacznie. Do głębi poruszył mnie piękny wiersz „Szczęście czy kamień”, w którym poeta podejmuje próbę określenia celu życia artysty, ukazania dwoistości jego wyjątkowego bytu, zawieszenia między szczęściem a piekłem, prawdą a fałszem, dobrem a niejasnością, co owo „dobro” oznacza. 
„Artyści / tańczą na linie / artyści / w życiu / są nieobliczalni ...” W zakończeniu odnajdujemy przypomnienie-glosę do słynnego wiersza Wisławy Szymborskiej, a poprzez celowe gramatyczne zachwianie efekt jest wyjątkowy: „chcesz mieć / artystę / musisz mieć / szczęście / żyjesz / z tym / co mówi / że jest artystą / to kamień ...” Kamień, w którym wciąż poszukujemy drzwi. Z utworem tym koresponduje jeden z najpiękniejszych znanych mi wierszy Swędrowskiego „Poeci umierają w połowie”. Wiadomo powszechnie, że poeci często piszą sami o sobie, odczuwając nieustającą potrzebę uzasadniania swej tożsamości, a często usprawiedliwienia swej kontestacji i odmienności. Tym większa zasługa poety, który w tym trudnym temacie potrafił odkryć nowe, oryginalne motywy i zbudować poetyckie przesłanie o kształcie wyjątkowo pięknym i szlachetnym.
„Poeci / nie umierają / do końca / poeci do ojca / nie idą w całości / ojciec wydał / dekret / płacą dług / za talent / książką / wierszem / rzeźbą / pięknym obrazem ...” Inwokacja do stwórcy, subtelnie wpleciona w tekst, pogłębia jeszcze uczucie ważności tych strof dla wszystkich, którym jest w podtekście zadedykowana. To jeden z tych wierszy, do których czytelnicy potrafią wracać i odczytywać je w ważnych i trudnych dla siebie chwilach. Dotyczy to również piszącego te słowa. 
Przemijanie ... Czas ... Przeobrażenia ... Życie ... Śmierć ... to stały motyw tej poezji. Pisarz zmaga się sam ze sobą, usiłując zrozumieć zjawiska wynikające z przemian naturalnych i biologicznych, przeciwstawnych naszej, człowieczej woli. Poddawanie się sile przemijania nie oznacza jednak zgody na rzeczywistość, nad którą staramy się mniej lub bardziej, a ostatecznie, chociaż szczątkowo zapanować. Przypomniałem sobie „Rozważania o śmierci” Karola Wojtyły, a szczególnie fragment „Bojaźń, która leży u początku ...”. W tym kręgu etyczno-estetycznym widzę również twórczość Józefa Swędrowskiego, bardziej definiującą życie w kategoriach filozoficznych i moralnych niż opisową, bardziej obywatelską i zatroskaną niż czysto liryczną, chwilami może i dydaktyczną, lecz bez natrętnego pouczania i przypominania o obowiązkach. 
Kilkakrotnie przeczytałem „Balladę o lalce”, którą narrator-autor (być może wiersz zawiera elementy autobiograficzne) najpierw ukrywa przed ciekawskimi kolegami, chroni przed wojenną zawieruchą, obdarzając uczuciem szacunku i miłości, a następnie, już przeobrażoną, zaślubia. W dobie wojującego feminizmu utwór wywiera szczególne wrażenie, a lalka staje się symbolem marzeń, nadziei, tęsknoty, pragnienia, piękna, przywiązania, miłości. 
„Żegnałem się z Tobą na długo,
na drogę ciężką i trudną,
Ty dałaś mi lalkę, laleczkę,
radość przeciwko smutkom ...” 
Piękny wiersz przeznaczony do śpiewania lub melorecytacji, zamknięty w trudnej formie lirycznej ballady, ukazuje rozległe możliwości warsztatowe poety, który być może sam nie wie jeszcze o sobie tego, co już dostrzegli w nim uważni czytelnicy. Znajdujemy w tych wierszach cechy typowe dla monologu wewnętrznego, wycinki strumienia świadomości, rozmowy z samym sobą, dialogi jakby bezosobowe, a przecież można by je chyba rozpisać na sceny, dyskusje z duszą, z jaźnią, z wątpliwościami, z osobistym Aniołem Stróżem ... I liczne wątki autobiograficzne. Te wiersze, a na pewno niektóre z nich, są więc wydarzeniami z życia poety, ojca, męża, syna, obywatela i są odbiciem sytuacji istniejących realnie, autentycznym, chociaż wzbogaconym przez wyobraźnię.
Wspominałem już, że niektóre z wierszy sprawiają wrażenie zanotowanych pospiesznie rozmów, jednak bez określania-nazywania rozmówców. W tytułowym wierszu „Końca nie będzie” dominuje obraz, a właściwie obrazy umierania, odchodzenia, pożegnań, straty ... subtelne i wzruszające sceny układania „do snu / ostatni raz / w czerni ze światłem” zamyka przejmująca autorefleksja z zakończenia: „będę na ciebie czekał / aby najpiękniej od nowa / znów zacząć wszystko”.
Miary człowieka, znaki, świat, czy raczej kosmos poznawany poprzez doświadczenie własnego życia i doświadczanie codziennie ... a wiersze-wnioski jakże różnorodne i przemyślane, zapisywane są szybko, skrótowo, w formie błyskawicznych olśnień – i to stale, od wielu lat, przez poetę Józefa Swędrowskiego. Oczekujemy następnych książek Panie Józefie.

Oprac. Andrzej Zaniewski


* * *
"To nie bajki"
To nie bajki - J.Swędrowski
autor: Józef Jan Swędrowski
Rysunek na okładce: Andrzej Jaśkowiak
Rysunki:
Andrzej Jaśkowiak
Redaktor merytoryczny: Lidia Bołundź
Skład: Dariusz Wandziach
Wydawca:
FLOS CARMELI, Sp.z o.o.
ul.Działowa 25, 61-747 Poznań
tel.061 856 0834, fax: 061 856 0947
e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
www.floscarmeli.poznan.pl
Druk: Druk w Poznaniu
ISBN 978-83-61727-84-2
FLOS CARMELI 2009
Fragmenty książki Jana Swędrowskiego pt. "To nie bajki"
(wg wyboru Danuty Bartosz): 

Opowiadanie "Kozioł":
"Kiedy spojrzałem w wielkie, czarne oczy, nie było w nich strachu, tylko przeświadczenie o nieuchronności losu. Pomyślałem wówczas, że ta
sama siła, która wprawnemu myśliwemu nie pozwoliła na pozbawienie życia niewinnego stworzenia, kazała mu pokonać wszystkie przeszkody i na koniec paść na progu mego domu. - To nieprawdopodobne. Nawet nie zdążyłeś wystrzelić, choć sztucer był już wyczyszczony…."
"Ta historia kazała mi innym okiem spojrzeć na wartość życia i sens śmierci. Wtedy, stojąc nad martwym kozłem, poczułem, że wcale nie jestem Cezarem. Raczej jak Jan Sobieski, po zwycięskiej bitwie pod Wiedniem mogłem rzec: "Vent, vidi, Deus vicit" ("Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył".
Od tego czasu, choć jeżdżę na polowania, nie zabiłem żadnego zwierzęcia".
Opowiadanie "Podkowa":
" - Wierzysz w prorocze sny?
-Jedni mówią o proroczych snach, inni o deja vu.
To zjawisko znane już w starożytności. Nie wymyśliła go nauka, choć nadała mu nazwę. Ze zjawiskiem proroczych snów spotykamy się w Biblii.
I nie trzeba być świętym, aby przyśnił  nam się fragment rzeczywistości. Masz wtedy wrażenie, że odwiedzane miejsce jest ci dobrze znane.
W metafizyce deja vu traktowane jest jako kontakt ducha człowieka z istotą ponad materialną posiadającą wszechwiedzę wszechistnienia."
"Tak. Jednak jestem pewien: Wiem, że jadąc z Mazur trzymałem bardzo realną podkowę ze snu w rękach i byłem przekonany, że wszystko się poukłada…".

Wiersze Józefa Swędrowskiego:
Myśli I i II :
"Litość na pokaz
przynosi okrucieństwo"
"Wiersze pisze serce
rozumem pisane
są kiczem"
Przekora dwóch bliskich ludzi
może sięgać nieznanych galaktyk"
Fragment wiersza "Spotkanie po latach":
"Codzienność
uwiązała kamień
u szyi
horyzont twój
na wyciągnięcie ręki
czas śmieje się
ironicznie
na huraganie pędzi
malarz przemalował
ci twarz
dożywocie
powinien dostać…. "
db
CIEŃ
Cień chodzi
upada
wstaje
macha rękoma
cień widać
każdy człowiek
ma swój cień
czy on żyje
cienia ziemią
nie przysypiesz
umiera razem
z człowiekiem
cienia
nie można  zabić
jak wytłumaczyć
co jest cieniem
ślepcowi
Z almanachu XXXIV MLP „SŁOŃCE WSCHODZI JESZCZE RAZ”

Taniec śmierci
Lud
chce rozbierać
pomniki
wcześniej
rękami ojców
i
dziadów stawiane
gruzami
usypać drogi
gruzami
zasypać
niewygodne
doły
czas chwili
królem
kroków
dzisiejszego człowieka
król tańczy
na urwisku
razem z ludem
nie wiedząc
że
otchłań ciemności
i
nocy mrok
rozwarły ramiona
by z uśmiechem
szyderczym
przytulić
ich
do swoich piersi
Maria Magdalena
Gdzie koniec
legendy
gdzie prawdy
początek
Mario Magdaleno
O Tobie
byłaś najbliżej
pierwsza
zobaczyłaś
Chrystusa
po
odrzuceniu całunu
czy byłaś
poczęta
z krwi królewskiej
a
nosiłaś łachman
czy
łachmany i oddanie
było
życiem Twoim
święty łotr
święta grzesznica
głębokie
są Boga studnie
wypełnione miłosierdziem
Leonardo Da  Vinci
to szachraj
o złotych
rękach
czy
więcej wiedzący
skromny
człowiek
System wartości

Mówisz
że ciężko
płaczesz
tylu
zginęło
załamujesz ręce
woda zalewa
dachy domów
pytasz
dlaczego
przytulam
i mówię
że to
zabawa dzieci
w piaskownicy
uśmiechnij się
przystań na chwilę
posłuchaj
matki
ojcowie
dzieci
stłoczone
zamknięte
razem
z
głodnymi lwami
patrzyły
na rozszarpywane
ciała
na łamane kości
potężnymi
kłami
najbliższych
jaki strach
jaki ból
pomoc
była szybszą śmiercią
i ucieczką
mieli szczęście
my odszukajmy  wartości
bo nie możemy uciekać
Powracająca fala
Tak trudno
dziś
uwierzyć
że pochodnie
nerona
były tylko
smrodem
spalonych ciał
człowieka
trudno uwierzyć
że rozrywane
zębami lwów
i
ostrych pazurów
ciała
były jękiem
bólu
który dawno
przeminął
te zdarzenia
to
powracająca fala
uderza w łódź
dzisiejszego
człowieka
trzeba
tak sterować
by
nie oglądać
ciemności
w głębinach
CIEŃ KATYNIA 

Spokorniały serca   
słyszę krzyk
dzwonu
on
krzyczy na trwogę
naród podniósł powieki
pytam Boga
jaki znak
jaki cel
jaki sens
pytam siebie
o
krzyk
wiara cichutko
szepcze
w krzyżu nadzieja
schylam głowę
uginam kolana
czekam na obudzenie

 

 

CIEŃ

Cień chodzi
upada
wstaje
macha rękoma
cień widać
każdy człowiek
ma swój cień
czy on żyje
cienia ziemią
nie przysypiesz
umiera razem
z człowiekiem
cienia
nie można  zabić
jak wytłumaczyć
co jest cieniem
ślepcowi
Człowiek I


Poczęty w gwiazdach
w rozbłyskach
nowych
po drugiej
stronie
ciemnej mocy
przywieziony
w gorącym
deszczu
na ziemię
ukształtowany
chce wiedzieć
o słowie
słyszalnym
gdy gwiazd
jeszcze
nie było
a
człowiek
już istniał
powrót
człowieka
do słowa
ogromną
tajemnicą
dwóch
światów
widzialnych
i
niewidzialnych
z ziemi
Kod  Leonardo Da Vinci


Poszukiwanie
Świętego Graala
to
szukanie
swojej głowy
czy trudno
odszukać
swoją głowę
królewskie rodowody
różne naczynia
połączone krwią
spotkasz
na całej ziemi
poszukiwanie
Świętego Graala
jest potrzebne
człowiekowi
jak głowa
która
mieszka w sercu
a
człowiek jej pilnie
wypatruje
Kod całunu
Człowiekowi
potrzebny
czas
by Chrystus
zszedł
z całunu
usiadł
na tronie
etimasia
dziś
możemy
zobaczyć
jak leży
nauka
odsłoniła
ciało i twarz
po dwudziestu
wiekach
ile czasu
potrzeba
by Chrystus
opuścił całun
i
ludzkim głosem
przemówił
ATOM I KOSMOS


Człowieka wzrok
sięga
w jedną
i w drugą stronę
badanie malutkich
to badanie
ogromnych
czas przyjdzie
kiedy
nieskończenie małe
stanie się
nieskończenie dużym
kosmos
zamieni się w atom
w atomie
człowiek
galaktyki zobaczy
poznamy
świat
poznamy przestrzenie
nowe istoty poznamy
nowe światy będziemy
budować
zbliży się słońce
galaktyki podotykamy
poznamy piękno
kosmosu
o Bogu
człowiek będzie
wiedział
zawsze
to samo
na krok nie zbliży
się nigdy do Boga
BIAŁE ORŁY
Dziś
białe orły
mają
zniszczone skrzydła
by szybować
nie mogły
dziś
białe orły
mają
mało skał
na gniazd
budowanie
orły białe
budują gniazda
tam
gdzie inne ptaki
inne ptaki
białych orłów
się boją
tylko
orły białe
tak pięknie
szybują
po niebie
tylko
orły białe
w zagrożeniu
jednym orłem
się stają
tylko
orły białe
kochają
bez pamięci
białe orły
i tylko
białe orły
tak mocno
się ranią
białe orły
łopoczą
na wietrze
po  białych skrzydłach
krew
spływała często
białym orłom do nóg
łańcuchy
przykuto
białe orły
tak pięknie
szybować będą
nad Wisłą
BYŁO SŁOWO
Początek
wielkim wydarzeniem
dane
było nam
widzieć i słyszeć
ziarenko puka
do różnych drzwi
różnie
drzwi człowiek
otwiera
nie wszyscy
słyszą pukanie
inni podepczą
ziarenko
nie wiedzą
a ci co wiedzą
położą je
w najlepszym
dla niego miejscu
wydarzenie
dało oczy i uszy
człowiek
tak mało widzi
i słyszy
a siewca
sieje i sieje
puka i puka
do drzwi
CZŁOWIEK V
Człowiek
może przenosić
góry
jeśli chce
człowiek
może stworzyć
przestworza
jeżeli chce
może ujarzmić
i zdobyć głębiny
tak dużo może
a tak mało chce
EUROPA
Dokąd
Europo
bez człowieka
dokąd pędzisz
z prawami
do zabijania
przy zagrożeniu
praw swoich
nie zabijaj
rozpłakało się
niebo
potężny grzmot
wyrzuciłaś wiarę
to
co przynosi
nadzieję
najlepszy rozum
ludzi nie połączy
tysiące waszych
tajemnic
ludzi nie zjednoczy
jedno
małe serduszko
wyrzuci gniew
Europo
człowiek jest
zjednoczeniem
człowiek jest
przyszłością
zamykanie
drzwi na klucz
droga donikąd
KRZYŻ I ŁOTR
Otwarło się
serce łotra
dziś będziesz
w raju
i został świętym
miłosierdzie
w sekundzie ostatniej
poznajesz ryzyko
spóźnienia
raz tylko
człowiek z Bogiem
umiera na krzyżu
miliony ludzi
odchodzą samotnie
czy trzeba być
łotrem by mieć tyle
szczęścia
marnotrawny syn
powrócił
brat nie był zadowolony
pracowali w winnicy
po równo im
zapłacono
ten co pracował
najdłużej
czy był zadowolony
a ten
co za życia był
święty
przytuli
łotra jak brata
STÓŁ SERC
Zaproście mnie
do stołu
gdzie pić
jeść
i dużo rozmawiać
można
zaproście mnie
do stołu
przy którym
zrozumienie
drugi stół
niewidzialny
nad tym
stołem stoi
gdzie wygodnie
na krzesłach
ludzkie serca
siedzą
zaproście mnie
do stołu serc
trzeba razem siadać
przy stołach
by kiedyś
stoły serc ludzkich
zobaczyć
ŚMIERĆ GŁUPCA
Jesteś szczęśliwy
nie poznałeś bólu
nie poznałeś
starych lat
nie poznałeś myśli
o drodze ostatniej
jesteś młody
chciałbym
byśmy byli młodzi
podnosisz powieki
widzisz
tylu starszych
ból fizyczny
wytrzymam
stare lata
się zniesie
ale ostatnia podróż
te myśli
te  myśli
są ciężkie
nie można
ich unieść
myślę że nieraz
lepiej być głupcem
do końca
WSZECHŚWIAT PŁACZE
Płacz wielki
gwiazdy
opuszczają orbity
księżyce poleciały
w przestrzeń
planety jak ziemia
w drugą stronę
się kręcą
bo serce matki
pęka z bólu
bo serce matki
w rozpaczy
bo serca matki
już nie ma
jest ból
który cały
po brzegi
wypełnił jej syn
nie umarł
na krzyżu
jej syn
wybrał drogę
mordercy
została modlitwa
swoje życie
poświęci
by syna zawrócić
z drogi
by zrozumiał
choć trochę
płacz wielki
ABORCJA

Świadomie
po kawałku
wyrywa małego
człowieka
z wnętrza jego
domu
dom to symbol
spokoju
odpoczynku
pewności
do domu
normalnego człowieka
nikt siłą
nie wchodzi
trzeba pukać
tylko mordercę
trzeba napadać
skuwać w kajdany
w domu jego
czy ten malutki
człowiek
ten człowiek
jest bandytą
że takie męczarnie
mu każesz
zadawać
db