Leokadia Komaiszko -Jest w nas Polska wewnętrzna

listy.jpg - 11.17 Kb

LEOKADIA KOMAISZKO

Refleksje z XX Forum Mediów Polonijnych

– Po co tam jedziesz? – pytano mnie, gdy zadecydowałam, że część mego urlopu spędzę w tym roku w Polsce. – Kto tam na ciebie czeka? Co Polsce po tobie? – I rzeczywiście – myślałam w chwilach powątpiewania – czy w dobie Internetu, skype’u i coraz dostępniejszej międzynarodowej komunikacji telefonicznej, spotkania w realu, kontakty na żywo, mają większy sens? Organizatorzy tarnowscy ciepło, wręcz po domowemu, zapraszali w gościnne progi ich miasta, koledzy dziennikarze polonijni wołali: przyjedź, postaraj się przyjechać; no i serce się budziło, serce wołało: pamiętasz, Leokadio, jak kiedyś tęskniłaś, jak rodzice i dziadkowie tęsknili, lecz granica była twardo zamknięta… A teraz?

Teraz wszystko jest dość proste: kupujesz bilet, wsiadasz do samolotu i lecisz. Wieczór gęstniał ciemnością coraz większą, gdy po dwóch godzinach wylądowałam w Krakowie na lotnisku im. Jana Pawła II. Dzień tu kończył się szybciej niż w Belgii. Pomyślałam, że dobrze by było przed północą dotrzeć do Tarnowa. Nowoczesne pojazdy, słowa francuskie, angielskie, włoskie potęgowały wrażenie, iż więcej w Krakowie turystów niż tubylców. Słabe oświetlenie, zagęszczenie parków czy może i lasów…

Refleksje z XX Forum Mediów Polonijnych Ależ jestem w mieście-domu Naszego Papieża, mieście-domu pani Cecylii, pani Barbary, Wiktora, Janusza, Anny i innych osób z mojego Klubu «Listy z daleka», jestem więc niejako u… siebie! Kolejka, autobus, pociąg – jakoś wszystko jedno po drugim podpasowało. Kierowca busu usłużnie pomógł mi w zakupie elektronicznego biletu, a chwilę po tym to już ja tłumaczyłam mówiącej po rosyjsku turystce, co i jak.

W wagonie rozklekotanego pociągu nieznajomy podróżny kurtuazyjnie zaproponował mi, by umieścić na półce moją walizkę. A jednak nie tylko pociągi są tu z dawnych czasów, lecz i kultura zachowania się przetrwała – pomyślałam, ze szczęśliwością dotykając pamięcią moich odległych podróży po Małopolsce i Bieszczadach, o czym pisałam onegdaj w reportażu «Uśmiechy i maski» – książka «Nawet ptaki wracają». …Dokąd pójdziemy, Polsko? Dokąd pójdziemy?.. Opowiadaj, co słychać u Ciebie, co słychać – opowiadaj… Po dobrych paru godzinach zabłysnął mi przed oczyma uciekający napis «Hotel Cristal Park», zbliżaliśmy się do stacji Tarnów. Wyszłam w już prawdziwą noc.

Urzędniczka z biura informacji na dworcu nie miała pojęcia, gdzie ta ulica Traugutta, no ale taksówkarze, każdy na wyminki, podpowiadali, gdzie i za ile. Tarnów–Mościce! Przemysłowa dzielnica miasta oddalona o kilka kilometrów od centrum. To tu teraz zbiera się nasze Forum. Ledwo wysiadłam z taksówki, na ganku hotelu zobaczyłam koleżankę z Austrii. – Cześć Jadwigo – przywitałam się. – Jestem Leokadia. Leokadia Komaiszko z Belgii – uzupełniłam na jej zaskoczone spojrzenie. – A tak, no tak, znamy się! – usłyszałam. Wewnątrz budynku stał Janusz z Nowego Jorku, nasze spojrzenia spotkały się: – A, bohaterka przyjechała – podszedł i uścisnął ciepło. Zgadza się, przed paroma miesiącami Janusz Szlechta przeprowadził ze mną wywiad do gazety «Nowy Dziennik». – Pewnieś zmęczona z drogi, idź ulokuj się – dodał troskliwie. – Dzieli pani pokój z Ireną Waluś – orzekła recepcjonistka – zapisując mi numer pokoju i piętra. – Irena z Grodna!.. Setki lat się nie widziałyśmy. Kiedyś obcowałyśmy ze sobą raczej tylko oficjalnie, zawodowo, a teraz w dodatku spędzimy wspólnie kilka hotelowych noclegów. Kresowa, staranna polszczyzna, przyjazność, naturalna elegancja, wierność walorom przodków…

Patrzyłam na Irenę, słuchałam Ireny i jeden po drugim pojawiali się w mych wspomnieniach Polacy z Grodna. Jakbym od nowa przeżywała tamte lata, tamtych ludzi, ich tęsknoty i smutki, ich radości i nadzieje – upamiętnione dziś w tomie «Nawet ptaki wracają» poprzez liczne me stamtąd reportaże. «Chcemy mieć polskość», «Chcę dla syna lepszej doli», «Bez fałszu», «Ojczyzna – to wspólny, wielki obowiązek» i in. – …Moi drodzy, moi kochani! Jakże Was przywitać, jakim słowem przytulić Was do siebie?... – cytowałam w duchu pisarkę Barbarę Wachowicz, która onegdaj w tymże czasie co ja odwiedzała grodzieńskich rodaków.

Wschód i Zachód. Północ i Południe. Ziemia złączona znakiem krzyża i ojcowych tradycji. Polacy i Polonusi. Mówiący z akcentem takim czy też owakim. Dziś, po dwudziestu latach corocznych spotkań już nikt z nas o takie szczegóły swych kolegów nie pyta. Nauczyliśmy się siebie. W nas wszystkich jest to samo sedno: w pasażach serc naszych żyje Polska wewnętrzna; nie polityczna, nie geograficzna, lecz nieograniczona, absolutna, pełna. Dla takiej Polski tu przyjeżdżamy. Brałam gorący prysznic. Krople wody wbijały się w ciało, odprężały, energetyzowały.

więcej: http://kresy24.pl/wp-content/uploads/2012/12/Magazyn_Polski-10-2012.pdf

 

 

Radio Rzeszów - wywiad z Leokadią Komaiszko:

http://www.salonpoezji.pl/blogi/entry/wywiad-radio-rzeszow.html

 

Kontakt z Leokadią Komaiszko:  Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.