ESPERANTO – „ARKONES” – POZNAŃ 2015

ESPERANTO – „ARKONES” – POZNAŃ 2015

Zygmunt Dekiert

ESPERANTO – POEZJĄ ZAKLĘTE

W dniach 25 – 27 IX 2015, gród Przemysła stał się areną Międzynarodowego Zjazdu Esperantystów.

W Artystycznych Konfrontacjach –  ”ARKONES” uczestniczyło ok. 200 osób, miłośników języka esperanto z Europy i dalszych zakątków świata. To doniosłe wydarzenie w ruchu esperantystów stanowi kontynuację imprez odbywających się cykliczne, pod auspicjami Światowej Organizacji Młodzieży Esperanckiej i Światowego Związku Esperantystów. Tradycyjnie tematyka imprezy nakreślana jest przez uczestników, jak również przez zaproszonych gości. Na przebogaty  program ARKONES – składają się występy artystyczne, bloki naukowe i wachlarz zagadnień dot. ruchu esperanckiego na świecie.

Z inicjatywy Uniwersytetu Adama Mickiewicza-/ tu ukłony, uznanie i podziękowania dla prof. Ilony Koutny/ i Związku Literatów Polskich Oddz. Poznań – /ukłony i podziękowanie dla poetki Danuty Bartosz /, w sobotnie popołudnie Sala lustrzana Domu Kultury Kolejarza gościła poetów, którzy przybywając na spotkanie mieli okazję osobiście promować wydaną antologię polsko – esperancką pt. „JAK PODANIE RĘKI”, co w przekładzie na język esperanto brzmi - „KIEL DONO DE LA MANO”. Redakcja tego tomu, to czwarta już dwujęzyczna antologia serii wydawniczej LIBRA.

Poeci zrzeszeni w ZLP Poznań -/ i nie tylko /, których wiersze zaistniały w antologii, recytowali swoje utwory, natomiast ich przekłady na język esperanto, prezentowali uczestnicy Konfrontacji biegle władający tym  międzynarodowym językiem. Czytano także wiersze poetów, którzy z różnych ważnych powodów nie mogli uczestniczyć w spotkaniu, np. Heleny Gordziej,  Lecha Konopińskiego i Jolanty Nowak-Węklerowej…

Należy podkreślić, iż wiersze 65 poetów jakie znalazły się w antologii, zostały przetłumaczone przez Lidię Ligenzę. Promocyjne spotkanie prowadziła prof. Ilona Kounty wspólnie z poetką Urszulą Zyburą i prof. Zbigniewem Galorem.

Na szczególną uwagę zasługuje również występ wokalistki Zuzanny Kornickiej. Artystka przy własnym gitarowym akompaniamencie zaprezentowała szereg pięknych pieśni w języku esperanto, które stanowiły przerywnik między wygłaszanymi wierszami, tamę na wzburzonej poetyckiej rzece.

Jestem przekonany, że twórca esperanto - Ludwik Zamenhof, z wielką dumą i satysfakcją spoglądał zza światów na efekty swego dzieła, tak wspaniale prezentowane w stolicy Wielkopolski.

Związek Literatów Polskich Oddział Poznań, planuje wydanie kolejnych antologii dwujęzycznych, które jak wynika z dotychczasowych doświadczeń  w sposób zasadniczy przyczyniają się do propagowania poezji w świecie i zacieśniania więzi z poetami na arenie międzynarodowej.

WIĘCEJ:http://poezjazygmuntdekiert.pl/?m=201509

ANNA ANDRYCH

Autoportret z kobietą w tle

to nie takie proste
stanąć przed sobą

włożyć kapelusz
kupiony na specjalną okazję

zbierać popękane
myśli

i patrzeć
prosto w oczy

- nie jest mi do twarzy
w żałobie

 

ANNA ANDRYCH

Memportreto kun virino enfone

ne estas simple

ekstari antaŭ si

surmeti ĉapelon

aĉetitan por la speciala okazo

kolekti krevitajn

pensojn

kaj rigardi

rekte al okuloj

– ne estas al mi konvene

en funebro

 

KRZYSZTOF GALAS

Przy tobie

szukam drogi do starości

między pokrojonym chlebem

a filiżanką gorącej kawy

od smaku i zapachu

późnowiosennych truskawek

do jesiennych  żołędzi

rozsypanych u stóp dębu

zbliżam się ku gorzkiej nocy

ziemia kręci się coraz prędzej

tylko przy tobie mój świat się przeobraża

dzięki tobie zmienia się

na podobieństwo uśmiechu

pachnące róże ranią ostrymi kolcami

żeby nie było zbyt prosto

byśmy pamiętali że to nie raj

KRZYSZTOF GALAS

Ĉe vi

mi serĉas vojon al oldeco

inter distranĉita pano

kaj taso da varma kafo

de gusto

kaj malfruprintempa fraga aromo

ĝis aŭtunaj glanoj

disŝutitaj ĉe piedoj de kverko

mi alproksimiĝas al amara nokto

tero turnas sin pli kaj pli rapide

nur ĉe vi mia mondo transformiĝas

dank' al vi ŝanĝiĝas

simile kiel la rideto

odorantaj rozoj vundas per akraj dornoj

por ke ne estu tro simple

 

por ke ni memoru malesti en paradizo

 

HELENA GORDZIEJ

Mazurek

podsłuchany przed wiejską chatą

w rozchełstanej koszuli

biegnie wierzbinową równiną

Tęsknica popuściła cugle

pozwala swobodnie doganiać wiatr

podkradać muzyczne frazy

On swobodny

nie zważający na deszcz

z mokrą nutą żywiołu

nawiedza topolowe dziuple

Wpada w leśne wykroty

żeby znienacka

broszę wesołej melodii

wczepić w kolorową suknię

urodziwej dziewczyny

 

HELENA GORDZIEJ

Mazurko

kaŝaŭskultita de vilaĝa kabano

en aperta ĉemizo

kuras ĝi tra salika ebenaĵo

Sopiro malstreĉis bridaĵon

permesas libere alkuri venton

ŝteleti muzikajn frazojn

Ĝi libera

neglektanta pluvon

kun malseka noto de naturpotenco

vizitas poplajn arbotruojn

Ĝi enfalas en postarbajn kavojn

por neatendite

broĉon de la gaja malodio

enkroĉi en buntan robon

de la bela knabino

 

 

LECH KONOPIŃSKI

Miecz Damoklesa

Jak miecz Damoklesa

mieni się wszystkimi barwami

niecodzienności

mój czas

Na ścianie płaczu

na beczce śmiechu

zakreślam jak w kalendarzu

każdą odchodzącą chwilę

każdą odlatującą radość

każde mgnienie istnienia

Nie pytam miecza

kiedy przetnie nić

na której zawisł

nade mną

 

LECH KONOPIŃSKI

Glavo de Damoklo

Kiel glavo de Damoklo

flagras per ĉiuj koloroj

de malĉiutageco

mia tempo

Sur vando de l' ploro

sur barelo de l' rido

mi strekumas kiel en kalendaro

ĉiun forirantan momenton

ĉiun forflugantan ĝojon

ĉiun temperon de l' esto

Mi ne demandas glavon

kiam ĝi tratranĉos fadenon

sur kiu ĝi pendiĝis

 

super mi

 

 

 

JOLANTA NOWAK WĘKLAROWA

jestem bogatsza

 

jestem bogatsza

o nową twarz kobiety

wyżłobioną starannie przez sól

o wnuka zrodzonego wczorajszego poranka

o świat doświadczeń dźwigany pod powieką

jestem bogatsza

o kolejny metr materiału

srebrzyste kwiaty włosów

misternie przyczesywane na skroniach

o sto pacierzy niedomówionych

ostatnią wieczerzę

i miłosny zawrót głowy

— jeszcze spraszam echo z lasu pamięci

jestem bogatsza o to wszystko

co się jeszcze zacznie

co się już kończy

 

 

JOLANTA NOWAK WĘKLAROWA

Mi estas pli riĉa

 

mi estas pli riĉa

je nova vizaĝo de virino

kanelita akurate per salo

je la nepo naskita hieraŭ matene

je la mondo de spertoj portata sub la palpebro

mi estas pli riĉa

je laŭvica metro de materialo

arĝentaj floroj de la haroj

delikate rekombataj sur la tempiojn

je cent preĝoj nefindirtaj

la lasta manĝo

kaj la ama kapturno

– ankoraŭ mi invitas eĥon de la memora arbaro

mi estas pli riĉa je ĉio ĉi

kio ankoraŭ komencos

kio jam finiĝas

db