Danecki Leliwa Tomasz
Danecki Leliwa Tomasz
Czarny portfel
W poniedziałkowe rano obudziło mnie szarpanie za ramię.
- Coś ty zrobił z portfelem? Szukam wszędzie i go nie ma! - krzyczała, stojąc nade mną piękna Żaneta z domu Staniszewska, teraz, rozwścieczona, wyglądająca jak wiedźma.
- Skąd mam wiedzieć?
- Bo ty go miałeś ostatni!
- Kiedy?
- W piątek! W portfelu mam miesięczny bilet tramwajowy...
- Uspokój się, przypomniarem sobie, gdzie jest! - przeciągałem się.
- To dawaj go, szybko, bo jestem już spóźniona!
Zerwałem się i pobiegłem nago do kuchni. Wyszukałem dużą torbę płócienną i powracając do sypialni zacząłem wysypywać na nasze łoże górę jabłek. W końcu także wypadł poszukiwany, czarny portfel, miękki i ciepły jak ludzka skóra.
Porwała go i z hukiem zatrzasnęła za sobą drzwi mieszkania. Unosząc kołdrę, przeturlałem większość jabłek z mojej strony łóżka na część Żanety.
Jabłka rzeczywiście kupowałem w piątek, na kiermaszu warzywno - owocowym, gdzie wszystko o wiele tańsze, niż w sklepach. Gdy miałem już płacić, zorientowałem się, że portfel został na samym dnie torby. W kieszeniach kurtki znalazłem bilety PKP i ostatnie moje zaskórniaki. Chciałem potem odciągnąć ten wydatek zaraz po przyjściu do domu, wyjąć tę sumę z porfela Żanety, lecz zapomniałem. A nie mogłem zrobić tego później przy niej, żeby nie ujawnić, że mam jeszcze jakieś swoje pieniądze. Była to mizerna końcówka z odprawy, jaką otrzymałem po likwidacji mojego etatu architekta w biurze projektowym.
Z biura najpierw odważyli się odejść, bez wypowiedzenia, sami, ci najbardziej przedsiębiorczy i niezależni od rodzin. Trwał boom budownictwa sakralnego. Projekty kościołów zrobione prywatnie były bardziej dochodowe, niż przygotowane przez zespół. Potem powracający z emigracji Polacy wznosili drogie wille. Jeden taki polonus wybrał wizję domu, narysowaną przeze mnie. Biuro przekształciło się już z państwowego w prywatną spółkę. Była to ostatnia duża rzecz, firmowana przeze mnie: olbrzymi budynek w stylu okrętowym...
(Fragment opowiadania ze zbioru "Syberyjskie tulipany" - str.128)
db