Prywer Mirosława

Prywer Mirosława

Mirosława Prywer, ŚWIATŁO PAMIĘCI, Na okładce: "Panna świetlista" - fot. Maria Magdalena Pocgaj, Zdjęcie autorki: Grzegorz Dutkiewicz, Zdjęcia w tomiku: Marian Prywer, Okładka i łamanie: Zbigniew Olesiński, Związek Literatów Polskich Oddział w Poznaniu, Seria Wydawnicza LIBRA nr 37, Redakcja: Maria Magdalena Pocgaj, ISBN: 978-83-61412-45-8, Poznań 2011

-----------------

„Nic dwa razy się nie zdarza” – cytat z wiersza Wisławy Szymborskiej wpleciony w strofę, otwierającą kolejny tomik Mirosławy Prywer stanowi jej motyw przewodni. Autorka, po stracie bliskiej, ukochanej osoby, podejmuje  uczuciowy rozrachunek. Miejsca, które do dziś pozostają ważne na mapie jej serca, ludzie, zdarzenia, sytuacje – cały szczególny dla niej bagaż, utrwala jak na kliszy w poetyckich frazach. Z czułością, nieomal pietyzmem „zasusza” płatki kwiatów z ogrodu, do którego bramę już zamknięto. Czasu nie da się zatrzymać, każda chwila jest niepowtarzalna. Poetka dokonuje swoistego podsumowania w bilansie własnych przeżyć. Szczególną dramaturgią, wyrażoną w sposób subtelny i delikatny odznaczają się wiersze, poświęcone pamięci jej męża, wspaniałego wychowawcy młodzieży, pasjonata górskich wędrówek. Poetka próbuje uwolnić się od bolesnych wspomnień, oddając je nurtowi Warty, unoszącej zimowe wianki kry, na którą spogląda z okna swego domu. I to jej się udaje, bo w wierszu o wiośnie, zamykającym ten zbiór pisze: „jestem wolna”. Oznacza to, że otwiera się przed nią nowa perspektywa twórczych poszukiwań, co jest tożsame z odkrywaniem innych barw i światłocieni w sposobie wyrażania siebie i świata.

Maria Magdalena Pocgaj

 

Na okładce: ZACHÓD SŁOŃCA  fot. Marian Prywer

Wydawca: Związek Literatów Polskich

ZLP - Poznan 2000

Sfinansowana z budżetu Miasta i Gminy Ostroróg

Biała i Kolorowa Seria Poetycka

pod red. Nikosa Chadzinikolau

Nr 156

ISBN: 83-88143-85-9

Druk: Zakład Poligraficzny w Mosinie

Anna Zabacka - recenzja

Życiodajne przestrzenie

„Podróż liryczna” – piąty tomik poetycki Mirosławy Prywer. Dotychczas wyszły następujące zbiory: „Bursztynowy rozsypaniec” (1990), „Ptaki nadziei”(1993),  „Spóźniony sen’ (1995), „Dotyk szarości” (1998).
Poetka wyprowadza czytelnika z codziennej „rzeki pośpiechu” na „szeroko otwarte oczy przestrzeni”, ukazując godne uwagi krajobrazy ojczyste i zagraniczne. Maluje bieszczadzkie połoniny, tatrzańskie granie, chochołowski  skansen, stuletnie domy Zalipia, Potok Złoty wśród skał jurajskich, umiłowane przez Żeromskiego Góry Świętokrzyskie, dubiecki park z pomnikiem Krasickiego, Jacki ratusz w Siedlcach. Jest też wiersz o Czerwińsku, skąd Jagiełło wyruszył na Grunwald.
Sentymentem szczególnym darzy autorka Wielkopolskę. Pochyla się nad Kaliszem – grodem Ptolemeusza, gdzie nawy kościołów pamiętają  o Asnyku i Dąbrowskiej, a  „błogosławiona Jolanta w srebrnym mauzoleum patronuje miłości”. Wspomina pałac w Gołuchowie, gdzie greckie wazy „jakby skupiły w sobie wszystkie promienie słońca znad Egejskiego Morza”. Pisze o Gostyniu, Kościanie z 600 – letnią metryką, w  Szamotulskiej impresji  przywołuje muzykę Wacława i tragedię Halszki z Czarnej Baszty. Specyficzny wydźwięk mają teksty o mieście rodzinnym Ostrorogu: „Żałobny marsz na ostatniej drodze Ojca” przypominają poetce dźwięki dzwonów kościelnych  (Wspomnienie z Ostroroga – pamięci Ojca, Stanisława Sibilskiego).
W drugiej części odtwarza poetka utrwaloną w pamięci wizję krajobrazów zagranicznych. Mamy tu alpejski tunel, Apeniny, Lazurowe Wybrzeże, Paryż, Normandię,  Katalonię,  Wilno z Ostrą Bramą, gdzie zaniosła swój ból po śmierci matki(Wspomnienie z Wilna). Wiersz chorwacki Opustoszałe domy ma mocną wymowę: „W bałkańskich górach / wyrosło kainowe ziarno / Porażeni trwogą bracia / wybrali tułaczkę / żeby uniknąć losu Abla”.
Autorka w sposób subtelny nasyca wyobraźnię czytelnika swoją wrażliwością, ukazując piękno natury, a również ucząc narodowej godności poprzez uwypuklenie znaczących wydarzeń historycznych: „Słynny memoriał Rzeczypospolitej nie naprawił” (Pamięci Jana Ostroroga); „Wyrósł jak dąb krzepki / nawet dziejowy huragan / nie zmiótł jego wozu / z polskiej ziemi” (Kolebka Drzymały); „Do dziś na murach widnieje hasło / Bogu i Ojczyźnie Odrodzonej” (Alma Mater).
Tomik zamyka wiersz Pytanie do Pytii, w którym czytamy: „Nie zapytałam Wyroczni Delfickiej / o dalszą drogę / i mój czas na Ziemi / czy zdążę przed zmierzchem”.
„Liryczna podróż” ukazała tuż przed XXIII Międzynarodowym Listopadem Poetyckim. Patronowały wydaniu władze Ostroroga, którym dedykowany jest tomik. Okładkę projektował Marian Prywer.
________________________________________________________________Mirosława Prywer, Podróż liryczna”, „Poeticon” ZLP, Poznań 2000.
Paweł Kuszczyński:

Potrzeba podróży


Z drogi jesteśmy, najbardziej do niej należymy. Mirosława Prywer w swoim piątym tomiku poezji „Podróż liryczna” wypowiada to przesłanie.
Czas człowieka – od chwili urodzin aż po śmierć – jest czasem biegnącym linearnie, zataczając koła o zmieniających się promieniach, które znaczą poszczególne lata, a w nich ważne święta, wydarzenia, przejścia oraz intensywność przeżywania. To właśnie w podróży linearność czasu uwidacznia się najwyraźniej. Jest bowiem początek i koniec podróży, którymi najczęściej bywa nasz dom, i dobrze się dzieje, że do niego z radością wracamy, często z zamysłem … następnej podróży. Podróż zaspokaja potrzebę zmian w naszym życiu i dlatego najbardziej lubimy wracać „inną” drogą.
Gdyby próbować nazwać geometryczny obraz podróży, jest to – w swojej istocie – odcinek widziany oczami naszej wyobraźni. W rzeczywistości jest to suma wielu różnych odcinków, które wyznaczają miejsca warte zauważenia, postoje zaplanowane bądź spowodowane zauroczeniem, a nawet niespodziewanym zdarzeniem.
Wiersz Odnaleźć siebie, będący nie tylko prologiem tomiku, co uzasadnieniem ucieczki od nużącej rzeczywistości, w której …płynie rzeka pośpiechu/ często nowoczesnością usprawiedliwionego – P.K./ rozlewa się krzykliwie / między ścianami domów i wpada do szkół i fabryk / nawet na sumę do kościoła…/ - przywołuje potrzebę podróży.
Odnaleźć siebie, to odwieczne pragnienie myślącego i wrażliwego człowieka.
A odnaleźć można siebie, mówiąc słowami autorki, w podróży – by …przemierzać bieszczadzkie połoniny / albo na tatrzańskiej grani / chmurom powierzać marzenia.
Prywer nie byłaby poetką, gdyby nie pozostawała na miarę marzeń, które stają się nie odgadnione, jako tajemnica dzielona jedynie z chmurami. Autorka w swojej peregrynacji po różnych miastach, miejscowościach Polski i nie tylko, należałoby powiedzieć po różnych miejscach Europy – widzianej osobnymi oczami – pozostaje ciągle ta sama: otwarta na dobro i piękno, pełna świeżości  w zobaczeniu ludzi i krajobrazów. Przyroda pozostaje dla niej najprawdziwszym światłem. Wdzięczność za dar istnienia, za wszystko co ono niesie, a więc za radość, ból, szczęście i cierpienie – wyraża swoim zachwytem , a jest to zachwyt czystością intencji naznaczony.
Mirosława Prywer wiele wie o miejscach swoich podróży , ich walorach turystyczno – krajoznawczych, zabytkach kultury materialnej i duchowej oraz historii. Stąd wartości poznawcze tomiku są niebagatelne. Jakby mimochodem przypomina prawdę: najpierw poznać, by móc polubić i pokochać. Ale przede wszystkim jest w nim wiele dobrej mądrości, wysokiej kultury emocjonalnej, tak niezmiernie potrzebnych w dzisiejszych czasach wytrzebionych z tajemnicy.
Jest to zatem – w swej istocie – podróż liryczna, co zresztą podpowiada tytuł tomu. Prywer nie tylko kocha tę swoją małą ojczyznę, a może lepiej: małe ojczyzny, którymi stają się kolejno: Ostroróg, Szamotuły, Poznań, ale w jej wrażliwej duszy jest wiele miejsca i serca dla innych okolic, które ją wzruszyły, zostawiły swoje piętno, żyją w niej.
Autorka wręcz woła o mądrość życia, jak w wierszu opowiadającym o pięknie Splitu, które dla wszystkich winno być zachowane, także dla dzisiejszych i następnych pokoleń.
W wierszach tomiku jest wiele zamyślenia (jeszcze nie spóźnionego ostatecznie), niepokoju, trudnego trwania, poszukiwania własnej tożsamości we współczesnym świecie. Prywer bardzo bliskie są losy ludzi żyjących w miejscach jej podróży. Zauważa cierpienie Chorwatów, cenę jaką płaci człowiek za każdy przeżyty dzień w czasie wojny, pozostającej najbardziej niechlubną kartą w dziejach ludzkości, niweczącą wszelką wartość.
Jest także w tej poezji wiara w Boga, która przynosi spokój, piękno i ocala, jak w wierszu Noc w Apeninach. Ta podróż w gruncie rzeczy odbywa się w teraźniejszości, sycona pamięcią chwil, spotkań, widoków, woni i dźwięków, które warto zauważyć. Jest to także podróż czasu przeszłego, czasu dokonań. Są w niej opisy miejsc, którymi autorka została zauroczona. Jest w tym dopełnieniu swoista dynamika i wdzięk. Nakładają się, przenikają te dwie podróże, uzupełniając się  komplementarnie. Równie ważny dla autorki, i dla nas, czytelników. Czas teraźniejszy i przeszły wzbogacają się nawzajem. I do końca  nie wiemy co ważniejsze: przypomnienie miejsca podróży, czy refleksja którą ono przynosi? Przecież nikt naprawdę nie wie, kiedy kończy się przeszłość a zaczyna teraźniejszość.
Tę prawdę o otwartości życia ludzkiego przekazuje nam poetka. Jest to zarazem lekcja pięknej pokory. Z wielu powodów warto przeczytać Podróż liryczną Mirosławy Prywer.

Mirosława Prywer, Podróż liryczna. Fotografia na okładce Marian Prywer.
Biała i Kolorowa Seria Poetycka pod red. Nikosa Chadzinikolau, Związek Literatów Polskich w Poznaniu. Wydawnictwo „Poetikon” 2000. str 52.

Teresa Januchta:

POEZJA  NA  SZLAKU

Czterdzieści sześć wierszy osnutych na wspomnieniach z podróży można znaleźć w wydanym niedawno tomiku poetyckim poznańskiej poetki Mirosławy Prywer pt. „Podróż liryczna”. Jest to piąty z kolei zbiorek wierszy tej niezwykle aktywnej i uzdolnionej nie tylko literacko (z zawodu fizyk, prowadziła m.in. Koło Młodych Poetów, reżyserowała spektakle poetycko – muzyczne) autorki (Debiut w 1990r. – „Bursztynowy rozsypaniec”,  1993 – „Ptaki nadziei”, 1995 – „Spóźniony sen”,  1998 – „Dotyk szarości” ).
„Wspomnienia – pisze w posłowiu N. Chadzinikolau, redaktor tomiku – są podporą życia, czułością lśniącą jak szczyty gór, tafle jezior i okna domów otwarte na oścież. Bez nich trudno żyć”. Dodam, że dla artysty są szczególnym źródłem twórczych inspiracji, kopalnią, z której można czerpać natchnienie nawet wtedy, gdy bezpośrednie doświadczanie z różnych względów staje się niemożliwe. W przypadku autorki „Podróży lirycznej” wspomnienia te dotyczą obszaru ludzkiej aktywności uwarunkowanej dobrą kondycją fizyczną, zwłaszcza gdy chodzi o turystykę wysokogórską, oraz zasobami finansowymi – w przypadku turystyki zagranicznej. Dysponując jednak tymi warunkami, można podróżować i nie dostrzegać tych wszystkich korzyści, jakie płyną z obcowania z naturą czy dziedzictwem kulturowym ludzkości. W wierszu otwierającym tomik „Odnaleźć siebie” poetka określa, czym są dla niej podróże: pomagają wyrwać się z tej matni (jaką jest codzienny pośpiech), odnaleźć drogę zadumy i spokoju.
Proponuję zatem zanurzyć się w lekturze tomiku, jak w zieleni bieszczadzkich połonin, jak w gąszczu świętokrzyskiej puszczy, przemierzyć wraz z autorką tatrzańskie szczyty, pomieszkać w podhalańskiej chacie, przyklęknąć w modrzewiowym kościółku w Dębnie, pokłonić Świętemu Józefowi w Kaliskiej Bazylice, przejrzeć w Złotym Potoku, pogwarzyć z cieniami Jana z Ostroroga czy legendarnej Halszki. A potem przez alpejski tunel z brezentowym hotelem na plecach wyruszyć w Apeniny, na Lazurowe Wybrzeże, na Monmartre, a nawet na niespokojne wciąż Bałkany.
Będzie to podróż niezwykła, bo dzięki niezwykłej wrażliwości poetki na przyrodę, dostrzeżemy rzeczy, być może, mało istotne z czysto poznawczego punktu widzenia, które wzruszą nas i pozwolą odkryć piękno rozłożystych lip, co złocą się / lipcowym kwiatostanem / miodem wabią pszczoły / szeptem liści zaklinają wiatr, zauważyć, że w misternie zdobionej nawie / nad tęczową belką / króluje Chrystus / przybity do krzyża / Błogosławi sęki / przytulone do posowy.
Autorka, rozmiłowana szczególnie w górskich pejzażach, pokusiła się nawet o żartobliwy erotyk, personifikując obnażone połoniny i stada huculskich ogierów, na których pożądliwe wargi czekają kępy traw. Gdy się dobrze wsłuchamy w tę liryczną gawędę, to przez stukot kół pociągu dosłyszymy jak puszcza śpiewa dawną kołysankę, jak kur pieje na powitanie dnia albo echo pojękuje tęsknotą. Można też usłyszeć jak „Bogurodzica” / echem się niesie / przez knieje.
Wszak prócz krajoznawczych fascynacji, prócz pochylenia się nad losem braci z Chorwacji, ciężką pracą wieśniaków czy wielkością dawnych mistrzów, których dzieła sycą nasze oczy i serca, z wierszy Mirosławy Prywer przebija wielki patriotyzm. To, jakby nieco wstydliwe uczucie wobec dążeń do integracji z Europą, powinno nam uświadamiać nasze korzenie, naszą tożsamość narodową, zachęcać do zgłębiania tajemnic przeszłości swojego narodu. Jakże wiele w tych strofach dowodów takiej właśnie postawy autorki, począwszy od znajomości owianych legendą dziejów rodzinnego Ostroroga czy pobliskich Szamotuł aż po historię Grodziska, Kościana czy Czerwińska nad Wisłą.
Poetka ma świadomość ograniczenia swych możliwości poznawczych, kiedy mówi: z uporem niosę tobół ciała, gdy uświadamia sobie, że nie dotarła do wielu miejsc na Ziemi wartych obejrzenia. Najbardziej niepokoi ją jednak to, że nie zdążyła zapytać wyroczni delfickiej o dalszą drogę / i mój czas na Ziemi. Chciałaby, żeby historyczne pamiątki / nasyciły mądrością / spadkobierców / nowego tysiąclecia. Przytoczony cytat stanowi pointę przedostatniego wiersza w zbiorku ( „W Splicie”) oraz swoiste przesłanie „Lirycznej podróży”
Książka, ładnie wydana, z artystyczną fotografią zatytułowaną „Zachód słońca” (autorstwa Mariana Prywera) na okładce, zachęca do lektury nie tylko miłośników poezji ale i turystów prawdziwie miłujących przyrodę. Gdyby każdy wiersz zilustrować, podobnymi jak na okładce fotografiami, powstałby piękny album poetycko – krajoznawczy. Nie jest to wszak wcale konieczne, gdyż poezję najbarwniej i najbardziej różnorodnie ilustruje własna wyobraźnia odbiorcy.
_______________________________________________________________
Mirosława Prywer, Podróż liryczna, Biała i Kolorowa Seria Poetycka pod red. Nikosa Chadzinikplau, Poetikon, ZLP – Poznań 2000.

Dariusz Tomasz Lebioda:

Poezja Mirosławy Prywer jest utrwalaniem w słowie miejsc i zdarzeń szczególnych, jest nieustającym powracaniem do chwil szczęścia. Jak na rozsypanych widokówkach pojawiają się tutaj liczne pejzaże, zamki, dwory, miejsca inicjacyjne i uświęcone wspomnieniem dobrego czasu. Często też w tych przestrzeniach pojawiają się postaci historyczne albo bohaterowie literaccy, znani pisarze, poeci, ale też i ludzie, których poetka spotkała. Jak pisze wydawca, Nikos Chadzinikolau: Najnowszy tom poezji Mirosławy Prywer jest lampką oliwną złożoną przeszłości, echem miejsc drogich i nostalgicznych, które nieraz wzruszały kołataniem serca. Godnie broni się przed czasem, zdzierającym uparcie z lustra pamięci wspomnienia. One są przecież podporą życia, czułością lśniącą jak szczyty gór, tafle jezior i okna domów otwarte na oścież. Bez nich trudno żyć. I rzeczywiście, poetka realizuje w swoich wierszach ten pozytywny program – pragnie roztoczyć przed czytelnikiem całą urodę świata, której tylekroć zaznała i która stała się jakby jej krajobrazem wewnętrznym. Tak przygotowana do konfrontacji z człowiekiem i upływem czasu, idzie Prywer na spotkanie z nowymi dniami. Otwiera się przed czytelnikiem i chce go obdarzyć dobrymi uczuciami. Nie przestaje zastanawiać się: Jak wyrwać się z tej matni / odnaleźć drogę zadumy i spokoju / Z zielonym biletem wyruszyć w podróż / przemierzać bieszczadzkie połoniny / albo na tatrzańskiej grani / chmurom powierzać marzenia. To jest szlachetna zaduma nad sobą i nad światem, a za razem próba uchwycenia w refleksji poetyckiej tego, co w życiu najistotniejsze, to jest próba odnalezienia samego siebie… Szczególnie wiele pojawia się w tym zbiorze wierszy związanych z Wielkopolską, co jest zrozumiałe, gdyż Prywer urodziła się w Ostrorogu, a potem ukończyła fizykę na UAM i jest od wielu lat nauczycielką. Zasłynęła też jako animatorka kultury i reżyser spektakli poetyckich podczas Międzynarodowych Listopadów Poetyckich. Jeśli do tego dorzucimy jeszcze cztery  wcześniej wydane zbiory wierszy, to dorobek tej autorki jawi się imponująco. Warto sięgnąć po tę spokojną, opisową poezję, gdyż odbija się w niej świat ludzi dobrych i szlachetnych, przestrzeni usakralnionych liryczną liturgią, a nade wszystko – przyjaźni do człowieka.
______________________________________________________________
Mirosława Prywer, Podróż liryczna, Poeticon, Poznań 2000, s.52.

 

Na okładce "Zachód słońca w Dolomitach"

fot.Elżbieta Kmieciak

Biała i Kolorowa Seria Poetycksa

pod. red. Nikosa Chadzinikolau

Nr 183

ISBN 83-88143-37-9

Drukarnia Oświatowa s.c.- Mosina, ul. Wybickiego 27

POETICON

ZLP Poznań 2002

Recenzja Anny Zabackiej

W pulsie czasu

Nieubłagany czas
podcina pędy
rosnących cywilizacji
zachowuje nikłe ślady
ludzkich zmagań
Powyższy cytat pochodzi z wiersza Piętno czasu zamieszczonego w najnowszym, szóstym z kolei tomiku poetyckim Mirosławy Prywer „Rytm ziemi”. Refleksja najprawdziwsza, bo widoczny dzisiaj w całym świecie i w każdej dziedzinie bezsens działań może zbić z nóg nawet najbardziej odpornych psychicznie, tym bardziej, gdy dochodzi jeszcze niepokój o los najbliższych.
Tomik nie jest podzielony tematycznie, ale czytelne są w nim trzy części odmienne. Początkowe wiersze obracają się w dość pesymistycznym kręgu troski o najbliższych: „niemoc dławi serce / krępuje zmysły / duszę się z bezsilności” (Jak Atlas), „Obojętny księżyc / przygląda się nocom / wypełnionym lękiem” (Pytania), „rezygnacja z pełni życia / ugodziła we mnie” (Zły sen), „Kto mi pomoże / rozproszyć mrok” (Rozproszyć mrok).
Słowa są wyraziste, wiele mówiące, Autorka nie bawi się we frazesy, szuka oparcia w sile własnej osobowości „Czy moja miłość wystarczy / żeby przywrócić ci radość życia” (Przywrócić radość). Szuka również azylu w otaczającym pięknie przyrody: „Otwórz drzwi / promieniom słońc” (Otwórz drzwi), „Przywrócić pamięć  / zielonego raju” (Kilimy), zaprasza do wiosennego lasu, do cienia przydrożnej wierzby, nad nocne jezioro, wtajemnicza w magię życiodajnych ziół. To jest lekarstwem na złe chwile. Jednakże raz po raz niespodziewanie daje znać o sobie „piekąca rzeczywistość”. Toteż pytanie: „Jakie zioło przyłożyć / do obolałej pamięci” (Moc ziół).
Przy lekturze tomiku wyczuwa się, że szczególnie bliska jest Poetce pora jesienna, być może dlatego, że każe zastanawiać się nad przemijaniem. Takie myśli przygnębiają, ale w poincie wiersza Jesienią czytamy „ciepło jest w nas”.
Tekst greckie zauroczenie rozpoczyna ciąg wierszy pełnych słońca. Zachwyt sięga zenitu. Ziemia Homera dodaje skrzydeł, wszystko tu kwitnie, pachnie, śpiewa. Ożywają w wyobraźni Poetki mitologiczne postaci. „Adonis szepcze słowa miłości pięknej bogini Wenus, Artemida warzy eliksir życia dla zbłąkanych wędrowców” (Na ziemi Homera),  źródło muz ma wywróżyć dni  „z kopułą słońca” (Katharsis w Delfach).
W pełni rozumiem fascynacje Autorki, przed kilkoma laty spędziłam wakacje w ojczyźnie Homera. Zazdroszczę tylko, że nie słyszałam „niebiańskiego śpiewu” Libora Martinka nad wyrocznią delficką, nie dotknęłam również kamieni w świątyni Artemidy w Aulidzie. Cykl grecki napisany został przez Mirosławę po majowym pobycie na Festiwalu Poetyckim w Chalkidzie, zorganizowanym na wzór naszych międzynarodowych „Listopadów Poetyckich” dzięki zabiegom Marii Mistrioti.
Końcowe teksty pogłębione są refleksją egzystencjalną i filozoficzną. Pojawia się tu mądrość życiowa, szczerość, fascynacja pierwiastkiem dobra i prawości oraz bunt przeciw złu, zawiści i głupocie. Zacytuję w tym miejscu Piaseckiego: „Nienawiść zła jest równą cnotą jak miłość dobra”. Ponieważ szala zła zdecydowanie góruje nad szalą dobra, ludzi fałszywych należy traktować jak powietrze, aby nie dać się zdeptać, poniżyć. W wierszu Pancerz mamy sugestię: „Osłoń serce / pancerzem obojętności / ostre kamienie słów / rzucone ukradkiem / utracą moc”. Szczególną wymowę mają teksty: Prawda, Wawrzyn, Requiem.

Rozważania nad zawartością tomiku podsumuję wierszem Droga:

„Od Wielkiego Wybuchu
upłynęły wieki
pełne okrucieństw
i ludzkiego cierpienia

Nadzieją kolejnych dni
walka o miłość

Nauka miłości jest trudna, ale warto o tę najwyższą z cnót zabiegać, by w szaleńczym, bezmyślnym biegu donikąd zachować twarz. Prawdziwa „wielkość żąda wysokiej ceny” (Wielkość).
______________________________________________________________ Mirosława Prywer, Rytm ziemi, Wydawnictwo „Poeticon”, Poznań 2002.

Mirosława Prywer, DOTYK SZAROŚCI, Rysunek: Luiza Montesantu, Biała i Kolorowa Seria Poetycka pod red. Nikosa Chadzonikolau Nr 122, ISBN 83-8613-19-7, Związek Literatów Polskich, Poznań 1998

Anna Zabacka

Dotyk szarości

„Dotyk szarości” – to czwarty tomik poetycki Mirosławy Prywer, nauczycielki fizyki, absolwentki UAM w Poznaniu. W latach 1989 – 1992 prowadziła Koło Młodych Poetów, od r. 1994 jest opiekunką Koła Literacko – Teatralnego „Otwarty Krąg” przy II LO w Poznaniu, którego plonem były dwa almanachy poetyckie młodzieży. Reżyserowała kilka spektakli poetycko – muzycznych m.in. w czasie MLP organizowanych przez Niosa Chadzinikilau, Wydała tomiki poezji: „Bursztynowy rozsypaniec”(1990), „Ptaki nadziei” (1993), „Spóźniony sen” (1995).
Autorka stara się docierać do prawdy w naszym trudnym, skomplikowanym  życiu, a wiadomo, że prawdę odkrywa się jedynie samodzielnie i wbrew łatwym schematom. Dlatego ukazuje żywe obrazy przeżyć, które mówią więcej niż suche moralizowanie.

„Trudno rozwinąć skrzydła
gdy oko bazyliszka
i przyklejone do ściany uszy
śledzą każdy krok”        (Smak wolności)
Bohater wierszy Prywer poszukuje w sobie i wokół siebie punktu oparcia. Świadomość jego jest udręczona codziennymi zwątpieniami i nieubłagana w odsłanianiu najbardziej uwierających przeczuć i załamań.
„Łowisz okruchy szczęścia
sycisz się nimi
a gdy już prawie jesteś pewna
że wygrałaś najwyższą stawkę
nieprzewidziane wstrząsy
rozsypują misterną piramidę” (Scenariusz)
Poezja jest bezradna wobec sił niszczących człowieka, dehumanizację cywilizacji, stąd w wierszach często zdania rozbite, pełne ciągłego rozdarcia i niespełnień: „puste gaże artystów”, „pochyleni starcy”, „młodzi z kamieniem Syzyfa”.
Pointa wiersza Bezwzględny żywioł brzmi:
„Rozszalałe nurty
na polach i łąkach
odcisnęły pieczęć Posejdona.
Popłynęły z odpadkami
cmentarne szczątki” 
Obok tekstów społecznych i refleksyjnych mamy w tomiku wiersze o tematyce rodzinnej [Matka, ***Uczyłaś mnie)], cykl o fascynacji pięknem przyrody oraz kilka liryków miłosnych. Miłość nie szczędzi niepokojów, smutków, przelotnych czy długich depresji.
„Oddzieleni zasobnym stołem
dniami pełnymi milczenia
kielichem nocnego piołunu
zapomnieli co ich łączyło”  (Samotność)
Oto tytuły liryków: Obok siebie, Nie odbieraj, Magnolie, Wspólna droga, Jak ocalić, Podaruj uśmiech. Cytuję fragment ostatniego:

„Podaruj mi tylko uśmiech
na powitanie każdego poranka.
Dom będzie pełen
Kwiatów i słońca”
Specyficzny wydźwięk ma wiersz Jastrzębia miłość, napisany – jak stwierdza autorka – pod wpływem naukowego reportażu telewizyjnego: „Kiedy umiera jeden z ptaków / drugiemu pęka serce”.
Teksty o przyrodzie (Z mojego okna, Nadwarciańska łąka, Ptasia biesiada, Tatry) są pełne świeżości i ciepła, to subtelna relacja subiektywnych odczuć i fascynacji otaczającym światem. Oto cytat z wiersza Z mojego okna:
Kolorowy pejzaż –
łąka ubrana w tęczę
błękitna wstęga Warty
i szmaragdowa dębina

Zamykam obraz pod powieką
A może w sercu
na radość”

Przyroda przynosi ukojenie, „oazę spokoju”, tak dzisiaj potrzebną, To pozwala żyć i kochać, szukać szczęścia i znajdować je na wyboistych ścieżkach naszej drogi. Cytuję optymistyczny fragment  Pragnienia:
„Zanim jesień zmarszczy moje czoło
(…) jeszcze raz zaplotę  warkocz
i z szalonym wiatrem
na łące pełnej stokrotek
zatańczę pawanę miłości.

Później pleść będę
wieniec wspomnień
i ozdobię nim kolejny wiersz”

Mirosława Prywer pisze wierszem wolnym, niektóre teksty są maksymalnie skrótowe, co kojarzy się z formą haiku. Jej poezja nie jest egotyczna, towarzyszy jej troska i niepokój o drugiego człowieka. Widać to chociażby w konstrukcji gramatycznej, częste są zaimki: ty, my wy, oni, stosowane w różnych przypadkach. Estetykę tomiku podnosi szata graficzna z projektem okładki doskonale harmonizującym z tytułem zbiorku i zawartością, w wykonaniu zaprzyjaźnionej poetki i plastyczki greckiej, Luizy Montesantu. Tomik nosi numer 122 Białej i Kolorowej Serii Poetyckiej pod redakcją Nikosa Chadzinikolau.
____________________________________________________________      
Mirosława Prywer, Dotyk szarości, Związek Literatów Polskich 1998, s. 42

Paweł Kuszczyński

„Dotyk szarości”

Taki tytuł nosi czwarty tom wierszy Mirosławy Prywer. Dotyk to ten najbardziej subtelny, delikatny zmysł. Zmysł, który o paradoksie pięknie napotkany, jest o najszczerszym, najpełniejszym zakresie czucia – mówimy bowiem: dotyk ust, ręki, stopy, ale i dotyk szaty, i dotknięcie sukni, kokardki.

Dotyk to także zmysł, który sprawdza poznanie innych zmysłów, szczególnie wzroku: chcemy sprawdzić porowatość kamienia, gładkość rzeźby, stołu, aksamitnej kanapy (kotary): mamy wielką chęć, choć nie wolno, przejechać opuszkami palców po fakturze olejnego obrazu. Żeby sprawdzić, czy zanurzony w wodzie ołówek jest prosty, przesuwamy po nim palcem.

Dotyk szarości, jaka to piękna metafora, pełna pokory. Chodzi tu o szarość szlachetną, którą zamierzają ukazać naszym oczom malarze. Szarość to szczególne połączenie czerni i bieli, które kolorami nie są, ale stanowią materię rysunku Luizy Montesantu, choćby tak wyjątkowego, jak ten na obwolucie tomiku.
Szarość to także połączenie czerni z kolorem (kolorami), które przyjmuje takie np. nazwy: szarozielony, szaroniebieski, szarobrązowy czy szaroczerwony. Tak naprawdę to nie ma absolutnie czystych kolorów, bo albo czerń, albo biel dotyka, mniej czy bardziej. Nasze oko, mimo najlepszych chęci, nie zawsze potrafi uchwycić różnice, przekonuje jednak o wielorakich progach naszej wrażliwości.
W wierszu Scenariusz, rozpoczynającym tomik, widzę odwieczną walkę o szczęście. Los Syzyfa to przemożne pragnienie wygranej. Jesteśmy na miarę naszych marzeń, nadziei. To nic innego jak Nietzcheńskie zawołanie: Kocham tych, którzy płyną ku drugiemu brzegowi (wiersz Sen i plony). Piękne jest przesłanie Myśli i słów. Człowiek wolny jest w myślach, do których dorastają słowa.
Mirosława Prywer pragnie zwyczajnego dobra i odróżnia je od odświętnej doskonałości. Przyroda staje się powiernikiem poetki: Wychodzę na moją łąkę / by trawom powierzyć marzenia. Niezniszczalnym trawom, chciałoby się dopowiedzieć. Twórczość przynosi wolność: Jednak gdy wzniesiesz się / ponad wszystkie ziemskie sprawy / otulisz się wierszem / poczujesz smak wolności. Okazuje się potrzebne zrozumienie kwiatów i kamieni.

W Równaniu serca poetka mówi, że odzyska spokój, gdy zamieszka w niej muzyka, gdy równanie serca obejmie wszystkich bezdomnych., których coraz więcej, a którzy pojawili się na ulicach i dworcach bez żadnego jej udziału i przyzwolenia. By ogrzać bezdomnych chce ukraść Panu Bogu Worek Węgla (termin używany w astronomii jakże staje się użyteczny) . Coś więcej trzeba niż zastawionego stołu, by nie czuć się samotnym, mówi Prywer.
Mirosława Prywer przekonuje, że warto jednak i dziś pisać wiersze, by niepokojem oczyszczać ludzkie serca.
____________________________________________________________ 
Mirosława Prywer, Dotyk szarości, Związek Literatów Polskich, Poznań 1998, Biała i Kolorowa Seria Poetycka pod redakcją Nikosa Chadzinikolau, rysunek Luiza Montesantu.

Mirosława Prywer, SPÓŹNIONY SEN, Rysunki: Józef Petruk, Biała Seria Biblioteki Poetyckiej pod red. Nikosa Chadzinikolau Nr 81, ISBN 83-86113-12-X, Związek Literatów Polskich, Poznań 1995

Anna Zabacka

XVIII  LISTOPAD  i „Spóźniony sen”

W dniach 15 – 18 listopada 1995r. odbyły się w Poznaniu uroczystości XVIII  Międzynarodowego Listopada Poetyckiego. Inauguracja miała miejsce w II LO , gdzie nauczycielka i poetka, Mirosława Prywer – przygotowała montaż poezji  Tadeusza Śliwiaka,  który corocznie bywał gościem imprezy. Montaż p t. Requiem” był wykonany na profesjonalnym poziomie. Znakomicie zainicjował tradycyjną już uroczystość, w której uczestniczy około sześćdziesięciu poetów. Oprócz poetów polskich przyjeżdżają tu poeci z różnych krajów świata: Grecji, USA, dawnej i nowej Jugosławii, z Litwy, Ukrainy i in. Niektórzy zadomowili się już w Polsce, jak Irena Conti z Włoch, Hatif al.- Dżanabi z Iraku, Aarne Puu z Estonii. Odbyły się setki tzw. lekcji poetyckich w szkołach Poznania i Wielkopolski, gdzie poeci podejmowani byli bardzo serdecznie.

Z okazji Listopada wydana została w Białej Serii Biblioteki Poetyckiej pod red. Nikosa Chadzinikolau antologia „Trochę wiosny jesienią” oraz aż pięć tomików autorskich, m. in. tomik wspomnianej już Mirosławy Prywer pt. „Spóźniony sen”. Jej uczniowie skupieni w kole „Otwarty Krąg” wydali tomik własnych wierszy.
Co ciekawe, Mirosława Prywer jest fizykiem, poezja to jej hobby. „Spóźniony sen” to już trzeci tomik poetycki autorki. Warto do niego zajrzeć, a można tu znaleźć prawdziwy obraz zagmatwanego losu człowieka, gorycz i bunt przeciwko złu, łatwo tu dostrzec własne niepokoje i rozterki.
„Jak trudno przywrócić / sens życiu –/ gdy wokół kłębią się / wrogie spojrzenia / a tępe języki poszczekują / jak zgłodniałe psy”- czytamy w wierszu Jak trudno.  W otaczającej nas rzeczywistości życzliwość i wielkoduszność należą raczej do haseł przebrzmiałych. Człowiek w pogoni za pieniądzem depcze często wszystkich i wszystko dokoła, a powinien przecież kierować się nie własnym interesem, tylko interesem społecznym. „Ziemio/zmięta twoja szata / …krew spływa / z twego łona / Oszalałe ptaki / w poszarpanych gniazdach / śpiewają requiem”.   ( Requiem).
Życie mamy tylko jedno i należałoby przeżyć je godnie, kierując się cnotą najwyższą, miłością. „Gdy zatrzaśnie się brama / nie będzie odwrotu”.( Bilet). Droga do mądrości prowadzi „przez serce”. W zbliżonej tonacji są wiersze Uchwycić los, W Sudetach, Nie pozwól, Zapis.
Warto zwrócić uwagę na erotyki, które mają specyficzną, ciepłą wymowę. Uczucia współgrają z przyrodą. „Roztańczone trawy / jak dotyk skóry / …błogosławię żar twoich ust / poświatę w rozchwianych drzewach”. (Erotyk wiosenny). Z tego cyklu są teksty: Sen i jawa, Zmiany, ***(Usiądź przy mnie).

Jest  w zbiorku kilka wierszy dotyczących procesu twórczego, który nie jest łatwy. „W tabernakulum / chowam opłatek słowa / chronię go przed / Apatie córką nocy / by dojrzewał w ciszy”. (Egida).

Zbliżone skojarzenia mieszczą wiersze: Do źródeł, Posiej ciszę, Zaplątanie. W Słowie czytamy: „to kamień / w którym rzeźbię / mozolnie / bez dłuta”.
Rozważania powyższe zakończę pointą wiersza ***(Nocą):  „To wielki dar losu / dostrzec piękno chwili / i zamknąć w słowo / każde drgnienie serca”.

Anna Zabacka
_______________________________________________________________
Mirosława Prywer, Spóźniony sen”, Biała Seria Biblioteki Poetyckiej; ZLP,  Poznań 1995.

Mirosława Prywer, PTAKI NADZIEI, Opracowanie graficzne: Mirosława Prywer, Druk: Drukarnia "KAZIMIERZ" Nowy Tomyśl, Poznań 1993

„Żyć nadzieją”

W marcu br. wydała swój drugi tomik poetycki „Ptaki nadziei” Mirosława Prywer, nauczycielka fizyki, członek Nauczycielskiego Klubu Literackiego w Poznaniu. Pierwszy zbiorek wierszy „Bursztynowy rozsypaniec” wyszedł w 1990r.
Tomik mieści dwadzieścia pięć wierszy, kilka udanych grafik w wykonaniu autorki utalentowanej plastycznie oraz jej zdjęcie na odwrocie karty tytułowej.
Wiersze wyrastają z głębokiej refleksji nad życiem i dociekliwości w poznawaniu świata. Poetka niejako zwiedza samą siebie co bogaci ją wewnętrznie. Widząc wokół niedoskonałości nie poddaje się, szukając wyjścia z trudnych sytuacji. Podstawą ku temu  jest optymizm. Udaje się jej znaleźć „wyspę szczęścia”, na której wystarczy „jeden promień słońca / uśmiech losu /twoje spojrzenie / i wierszy zaklęta melodia”. Dlatego nie załamuje jej zgubne działanie cywilizacji („zroszone kwaśnymi deszczami / obumarłe kikuty drzew / jak wykrzykniki przerażenia”) bo „Po każdym zmierzchu musi przyjść świt” – ***( W rytmie i płynności ). Mrok i świt pojawiają się w tekstach wielokrotnie. W wierszu  Wyjdź z mroku mamy wyzwanie:  „Wyjdź z mroku / i wykrzycz  / czego szukasz  / na Ziemi”. Celem jest czerpanie „soków z łona Ziemi” i rozpraszanie cudzej rozpaczy „ciepłym słowem”.
Poetka jest wrażliwa na piękno natury, czego przykładem są wiersze: Nad jeziorem , Jesienny spacer, Włoska impresja, Noc w Apeninach, ***(Pokłoń się brzozie). Teksty, jak Siła wyobraźni, *** ( Z łona ziemi) w sposób bardzo subtelny mówią o wszechmocy Stwórcy.
Liryki miłosne – świeże, mocno stonowane:  Oczekiwanie,  ***( W zachwycie źrenic ) i inne.
Tomik zamyka Cicha rozmowa z poezją, która dla autorki jest wybawieniem z pustki i chaosu.
Podsumowując, stwierdzić należy, że zarówno w warstwie znaczeniowej jak i językowej tekstów widać czystość i prostotę. Poetka, pogodzona z życiem, umie odnajdywać w nim radość i pogodę ducha, a to nie każdemu się dzisiaj udaje.
Anna Zabacka

___________________________
Mirosława Prywer, Ptaki nadziei, Poznań 1994, egz. 1 000.

Mirosława Prywer, BURSZTYNOWY ROZSYPANIEC, Poznań 1990

Anna Zabacka

„Bursztynowy rozsypaniec”


„Czytelnik w poezji szuka nie sztuczności, lecz wiedzy o człowieku i żywej, prawdziwej osobistej mowy”
/ B. Żurakowski /
„Długo szukałam melodii
w literach
a ona przewrotna
tkwiła w samym środku serca”
-  pisze Mirosława Prywer, nauczycielka fizyki w II LO w Poznaniu ( prowadzi tam kółko poetyckie ) w wierszu „Spóźniona muza”, który otwiera debiutancki tomik poezji, „Bursztynowy rozsypaniec” wydany w 1990r. Wiersze w nim zebrane eksponują chłodno wyważone treści psychiczne i filozoficzne o tematyce różnorodnej. Są teksty o przyrodzie, liryki miłosne, refleksje związane z przemijaniem i zagrożeniem, jakie niesie cywilizacja. Poetka jest świadoma, że trudno jej bratać się ze światem, który dąży ku zagładzie. W wierszu Miejsce po ziemi – czytamy: „Czy zdumiony absurdem / geniuszy człowiek / w nuklearnym błysku / dostrzeże wrak / planety Ziemi”.
Autorka wierzy w siłę słowa, które uzbraja nas przeciw cierpieniom. „Myśl głęboka potrzebuje niewielu słów” ale koniecznie trzeba „wyjść z mroku” i wiedzieć czego szuka się na ziemi. Jednostki sensu zawarte w treści wierszy na pewno są większe niż u słowiarzy, akt poetycki czysty. Oto przykład „Utkane  w strofy słowa / wsączą w gorzki kielich / kroplę uśmiechu / i kroplę nadziei”  (Nim zakwitnie kamień).
Punktem odniesienia i jedynym kręgiem wartości jest to, co przeżyte i przemyślane. „Skąd we mnie tyle smutku” – czytamy w wierszu ***(Zapytam słońca o drogę). Teksty mówią o sposobie reagowania na świat, odkrywania rzeczywistości. Wielka tu różnorodność nastrojów, tonacji stanów wewnętrznych, goryczy obok radości, jak choćby w liryku  „Jestem pamięcią zachwytu” a dalej „Nawet powietrze pękło między nami”. W innych lirykach (Mój dom, Jesienny spacer, Oczekiwanie) widoczne jest pogodzenie się ze światem i czerpanie radości z każdej przemijającej chwili.
Przesłaniem tej poezji jest samoobrona przed złośliwością losu. Cytuję: „Naucz się uśmiechać / gdy smutek i podłość / wciąż chwytasz garściami”.
Wiersze opisujące przyrodę są malownicze, ale należą zdecydowanie do słabszych.
Podsumowując, podkreślić należy subtelną szatę graficzną wykonaną przez poetkę. Koleżanka  Prywer weszła do Poznańskiego Klubu Nauczycieli Piszących z dojrzałą poezją.
Szkoda, że zbiorek wykonany jest techniką ksero, a zasługuje na normalne wydanie.