Nawrocki Lech

Nawrocki Lech

Lech Nawrocki „Moje trzy grosze”

Projekt okładki - Grzegorz Kalinowski

Zdjęcie na okładce - Magda Nawrocka

Opracowanie redakcyjne - Jerzy Dobrzański

Skład i łamanie – Coldcity ISBN 978-83-205-5544-8

Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 01-445 Warszawa, ul. E. Ciołka 15 lok.8

tel/fax: 22 620 57 18, e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. , www.lsw.pl

Książka wielotematyczna napisana raz żartem, raz serio o świecie, ludziach i obyczajach, szczególnie o damsko-męskich sprawach, o zwierzętach, zwłaszcza o psach, o sztuce, głównie o muzyce, talentach, sporcie, o ludzkich konsekwencjach i niekonsekwencjach. Obserwacje życia i być może kontrowersyjne niekiedy poglądy autora wyrażone są w większości formie krótkiego felietonu, artykułu popularno-naukowego, miniopowiadania, humoreski czy pastiszu. Książka ta jest - jakby powiedział Julio Cortazar - „spacerkiem kameleona po pstrokatym dywanie”. Ułożona na zasadzie mozaiki, bez rozdziałów, dzięki czemu co chwilę zaskakuje niespodziankami.

Różnorodne tematy przeplatają się - podobnie jak w życiu są tuż obok siebie na przykład sprawy dotyczące intymnych relacji między kobietą a mężczyzną, rozważania, dlaczego lepiej być optymistą, zachwyty nad solówkami gitarowymi czy głos oburzenia o „hodowcy”, który pyszni się psem o najdłuższym języku na świecie.

Książka zawiera wiele ciekawostek, anegnot, porównań i odnośników. Jest źródłem unikalnych informacji, zaskakujących i oryginalnych spostrzeżeń oraz komentarzy. To lektura dla czytelnika o wszechstronnych zainteresowaniach.

Posłowie

Książka Lecha Nawrockiego zatytułowana Moje trzy grosze jest dziełem sylwicznym. Łacińskie silva rerum oznacza dosłownie „las rzeczy”, współcześnie powiedzielibyśmy – ich zbiór. Sylwy w okresie staropolskim były tekstami różnorodnymi, w których komentowano sprawy codzienne, rejestrowano ważne wydarzenia dla poszczególnych rodów (w tym narodziny i śmierć) czy w krótkich formach odnoszono się do zagadnień o metafizyczym wymiarze, wykorzystując różnorodną stylistykę i zmienne nastroje liryczno-prozatorskie.
W literaturze staropolskiej chwytano w ten sposób nie tylko dzień, ale także myśl oraz emocje, dlatego ważne było pisanie „na gorąco”. Wagę i znaczenie przedstawianego problemu, zagadnienia, wyznaczały w dużej mierze emocje i ambicje sprytnie ukryte za często ozdobnym stylem i manierą autorską. Zapamiętajmy na razie kryterium „na gorąco”. Do tego jeszcze powrócimy.

We współczesnej literaturze mowa jest o tekstach sylwicznych charakteryzujących się dużą dowolnością oraz niekonsekwencją gatunkową (między innymi obok felietonu, pojawia się esej, obok pamiętnika – dziennik), zmienną poetyką, wielowątkowością, świadomą stylizacją, działaniami intertekstualnymi. Wszystkie te elementy układały się w różnorodne na pozór utwory, które prześwitywały wrażliwością autorską, zdradzaną zresztą przez wiele autobiograficznych nawiązań, przez silne nacechowanie ja narracyjnego i ukazywanie przedstawianego świata głównie w perspektywie ja, które pyta, polemizuje, wątpi, wie, twierdzi, osądza – ja, które przejawia się w każdym z tych aktów, a jednocześnie wymyka się jednoznacznej kategoryzacji.

Lech Nawrocki stosuje metodę uników. Pisze „na gorąco”, dlatego jego teksty raz bawią, niekiedy niepokoją, czasami irytują, ale też często zmuszają do refleksji. Lech Nawrocki po prostu rozmawia, przysiada się do nas, zagaduje. Jego książkę można czytać na wiele sposobów, alinearnie, płynnie przechodząc od jednego wątku do innego. Możemy się z nim zgadzać lub nie, ale nie możemy udawać, że nie słyszymy jego głosu, w którego barwie poznajemy wrażliwość, emocjonalność oraz liczne wymiary racjonalności.

Bogactwo tematyczne tekstów składających się na cały tom świadczy o zmienności nastrojów, kontekstów, okoliczności oraz przyczyn ich powstania. Lech Nawrocki nie układa traktatu logiczno-filozoficznego. Autor nie udaje, jakoby dla niego logika dwuwartościowa była bóstwem najważniejszym. Pisząc dzieło sylwiczne i będąc przy tym logikiem w powyższym rozumieniu ryzykowałby utratę naturalności wywodu. Lech Nawrocki przebiera się w odmienne style, konstruuje różnorodne wypowiedzi, by wciąż nam się wymykać, a jednocześnie pokazać wielowymiarowość i płynność codzienności widzianej jego oczyma i ucieleśnionej jego literami.

Tytuł całości wiele mówi o komunikacyjnej i kulturowej funkcji dzieła. Moje trzy grosze jest przecież niczym innym, jak poetyką „wtrącenia się” w nasze różne sprawy. Dla kogoś z nas ważne będzie parzenie kawy, dla kogoś z nas niezwykle istotny okaże się stosunek do zwierząt (Lech Nawrocki upomina się o godność zwierząt! Tak! Proszę zwrócić uwagę na tekst zatytułowany Ładne, małe i szkaradne), dla kogoś niezwykle ważna jest muzyka (i klasyczna, i współczesna, która dla wielu z nas jest już klasyką w nowym rozumieniu), a jeszcze dla kogoś innego ważne jest, by nie potykać się o mielizny stereotypów. Lech Nawrocki do tych – i innych spraw – dodaje swoje trzy grosze. Wie przy tym, czym ryzykuje.

Trzy grosze w różnych wariantach frazeologicznych mają konotacje nacechowane negatywnie. Często słyszymy, gdy powiemy coś albo nie tak, albo w nieodpowiednim momencie: „ty zawsze musisz dodać od siebie te trzy grosze”, itp. Lech Nawrocki nie jest mentorem, pewnie dlatego wybiera formę sylwiczną, jest raczej głodnym polemiki komentatorem, który dodaje od siebie te swoje „trzy grosze”, wiedząc, że może się to spotkać przynajmniej z niecierpliwym uderzeniem powiek czytelnika o blat stołu (a to jest tortura dla każdego autora zbyt bolesna). Lech Nawrocki dodaje grosze, ale nie udaje, że jest to jedyna na świecie wartość, dlatego niczego nie narzuca – i za to mu chwała.

Książka Moje trzy grosze pisana jest na gorąco, co oznacza, że zmienna jest jej stylistyka, płynne tempo narracji, ale i chwiejne okazują się nastroje samego autora. Nie wszystko mi się w tej książce podoba, z wieloma rzeczami (szczególnie dotyczącymi opisów relacji damsko-męskich oraz oceny różnych postaw ludzkich) z chęcią będę się spierał, a nawet kłócił. Nie zgadzam się, by autor kogokolwiek nazywał np. „gnojem”. Lech Nawrocki pisze „na gorąco”, narrator w tekście Nawóz historii zionie wściekłością do tych, którzy mówią nawet w przenośni o ofiarach historii używając metafory nawozu. Autor Moich trzech groszy, a widać to na przykładzie omawianego tekstu, docenia wpływ języka na nasz odbiór świata, a jednocześnie jakby w ogóle nie ufał językowi i jego złożonej naturze. Metafory nie płoną, choć mogą być zapalne, ale o ich znaczeniu w dużej mierze decyduje kontekst, o czym autor zapomina nie tylko w tym tekście. Można jedynie przypuszczać, że formuła sylwiczna książki Lecha Nawrockiego ułatwia mu takie „wybuchy”, a to pewnie dlatego, że piszący „na gorąco” autor chce pokazać, co odczuwał w danym momencie, dlaczego był tak retorycznie łatwopalny.

Moje ulubione teksty w omawianym dziele dotyczą przypowieści o roślinach, zwierzętach i poszukiwaniu analogii między światem zwierząt i ludzi. Moim zdaniem w tych fragmentach pokazana jest wielka wrażliwość autora, wiedza społeczno-biologiczna (nie śmiem jej oceniać), ale także najzwyczajniejsza mądrość.
Lech Nawrocki chciałby w niebie spotkać psa Muchę, który towarzyszył mu w dzieciństwie przy wypasaniu krów. Chciałbym być z Lechem Nawrockim w raju i zobaczyć, jak Mucha ucieszy się na jego widok. Jeśli chcemy zrozumieć, dlaczego tak, to przeczytajmy tekst zatytułowany Mucha.

Z tekstów o zwierzętach wynika bardzo krytyczny komentarz odnoszący się do człowieka współczesnego. Zapatrzenie. Tak chyba można nazwać tę nową chorobę naszej cywilizacji. Zapatrzenie oznacza, że nie szanujemy naszej własnej godności. Zapatrzenie jest czymś w rodzaju mechanizmu obronnego, boimy się, że znikniemy w momencie, w którym choćby na chwilę przestaniemy patrzeć na to nasze przewartościowane ja. Zapatrzenie w siebie wynika w dużej mierze z coraz mniej bezpośredniego kontaktu z naturą, ze światem istnień żywych, w tym odczuwających – to nic, że inaczej niż my, ważne, że odczuwających. Zapatrzenie rozpada się na wynaturzenia. Wynaturza się nas samych – coraz bardziej stajemy się symulacjami nas samych opracowanych w photo-shop'ie, wynaturza się świat zwierząt.

Zgadzam się z autorem tekstu Najdłuższy psi język – cywilizacyjnie jesteśmy niezwykli, naturalnie zaś martwi. Rzadko pozwalamy zwierzętom „mówić”, jeszcze rzadziej udaje się nam je usłyszeć. Dlatego, jak epilog brzmią ostatnie zdania z przywołanego tekstu: „A jakie jest zdanie jego psa na ten temat? Niestety, nie odpowie, tym bardziej, że nikt go o to nie zapyta”. Epilog pisany dla pewnej cywilizacji, która jest przekonana, że nie tylko „dzieci i ryby głosu nie mają”, ale także psy czy koty. To ciekawe, że w erze facebooka, youtube i twittera pozwalamy milczeć cierpieniu ludzi i zwierząt.

Gdyby Lech Nawrocki był fryzjerem na pewno nie układałby naszych włosów na lakier. Na pewno nawet z zaczeski wydobywałby niepokorną fryzurę. Sęk w tym, że niektórzy lubią zaczeski. Myślę więc, że teksty Lecha Nawrockiego na pewno nie uśpią naszej czujności. Czasami zezłościmy się na niego, czasami na otaczający nas świat, a niekiedy także na nas samych. W tym lesie rzeczy – silva rerum – słychać różne głosy, niektóre z nich mają wartość większą niż wartość trzech groszy.

/-/ 
Marek Kaźmierczak

Notka
Marek Kaźmierczak jest adiunktem w Instytucie Kultury Europejskiej UAM w Gnieźnie. Zajmuje się badaniem wpływu mediów komunikacji masowej oraz digitalnych nowych mediów na kulturę współczesną. Jest autorem ponad trzydziestu artykułów naukowych oraz autorem dwóch książek naukowych. Redaktor naczelny kwartalnika - publicystyka, literatura, technologie (informatyczne i nie tylko), sztuk i sztuka walki.

db

Lech Nawrocki

 

 

Wiersze

na boku

Poznań 2013

Projekt okładki:Paweł Młodkowski

Zdjęcie autora: Magda Nawrocka

© Copyright by Lech Nawrocki

Printed in Poland

www.lechnawrocki.pl

ISBN 978-83-61412-26-7

ZWIĄZEK LITERATÓW POLSKICH ODDZIAŁ W POZNANIU

Os. Powstańców Warszawy 6 L, 61-656 Poznań, tel. 61 852 99 31

Seria wydawnicza LIBRA Nr 57

Redakcja: Maria Magdalena Pocgaj

Druk: DRUKARNIA OŚWIATOWA 60-313 Poznań, ul. Grunwaldzka 149

Tel. 61 867-98-82

 

Z podziękowaniem dla Krzysztofa Galasa

Posłowie
Z zaciekawieniem przeczytałam wiersze Lecha Nawrockiego, z zamiłowania muzyka, który jest też uznanym aforystą, że nie wspomnę o jego osiągnięciach w literaturze naukowej z dziedziny zootechniki. Jest to debiut poetycki o zróżnicowanej tematyce, choć utwory niejednokrotnie naznaczone są „piętnem” aforyzmu. Inne emanują pewną nonszalancją, poczuciem humoru czy skłonnością do zabawy słowem. Ale odnajdziemy tu i próby filozofowania, i echa traumy, i obrazy silnie oddziałujące na wyobraźnię, a przyprawiające o gęsią skórkę. Na szczęście lapidarna forma wierszy sprawia, że nie przygniata nas ciężar przeżyć i doznań podmiotu lirycznego. A jeśliby zechciał ktoś strofy te smakować, odnajdzie w nich słodycz, sól, ale i szczyptę goryczy. Jak przystało na kompozytora, Nawrocki rozpoczyna tomik utworem o motywie muzycznym, pojawiającym się w książce jeszcze dwukrotnie. Zabiera też głos jako poeta patrzący krytycznie na sztukę słowopisania, uciekając się nawet do ironii i śmiałego dystansu. Pochyla się nad drobiazgami, nie zawsze efektownymi, tworząc wokół nich poetycką enklawę. A wszystko to na kanwie osobistego doświadczenia, przeżycia, ale też obserwacji ludzkich zachowań oraz tego, co nurt życia wyrzuca na brzeg. Najkrótszy wiersz z tego zbioru, brzmiący jednocześnie jak aforyzm: „Kiedy muzyka całuje ciszę, zamknij oczy” jest bardzo znamienny. Bo to wtedy przypływają myśli jakby z innej galaktyki, często niewyrażalne, ale czekające, by nadać im kształt słowa. Zrodzone z bólu istnienia czy z miłości do człowieka i świata będą posłańcami wrażliwości. A to ona pozwala pisać i odczytywać wiersze. I chociaż autor zastrzega sobie w tytule, że swoje wiersze traktuje niejako „na boku”, bo czuje się przede wszystkim muzykiem, mam nadzieję, że w duszy „zagrają mu” jeszcze kolejne poetyckie frazy, którymi zechce się z nami podzielić.
Maria Magdalena Pocgaj


***
Lech Nawrocki od wielu lat pisze aforyzmy i od tej strony poznaliśmy go najlepiej. Książka WIERSZE NA BOKU jest poetyckim debiutem autora. Sam tytuł sugeruje, że prezentowane wiersze zostały napisane mimochodem, przy okazji, stanowiąc wąski margines twórczości. Biorąc pod uwagę debiut poety, wiersze są przemyślane. Nawrocki używa mocnych, zdecydowanych środków wyrazu, wykazuje się oryginalną pomysłowością. Jest rzeczą oczywistą, że w książce pobrzmiewają sformułowania typowe dla satyryka i aforysty, ale w wielu wierszach widać prawdziwie poetyckie zacięcie, jak na przykład: „Trąbka Davisa” czy „Stół”. Książka jest bardzo różnorodna tematycznie, ciekawa i godna polecenia.
Krzysztof Galas

 

 

 

 

Opracowanie redaakcyjne: Zespół Wydawnictwa

Opracowanie techniczne: Elżbieta Bursztynowicz

Rysunki: Grażyna Hoinka

Prorjekt okładki: Anna Jankowska

Wydanie I

Wydawnictwo ASTRUM Sp. z o....o.

50-950 Wrocław 2, skr.poczt. 292

e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

tel.71 328 1992, fax 71 372 1834

ISBN 978-83-7277-350-0