Pietryk Edmund

Pietryk Edmund

Jerzy Beniam Zimny

 

Światła ubogiej nocy

…Być sobą czy szturmować małe pomniki konformizmu? czy można na własne oczy zobaczyć to Wielkie Późno? Gdy trzeba jeszcze tylko wstawać żyć, gdy trzeba… Wstawać żyć. Wstawać do walki. W obronie własnej przed czymś i przed kimś. Nierzadko przed samym sobą.
Są wśród nas ludzie urodzeni do wiecznych zwycięstw. Nawet ich klęski po pewnym czasie przekuwają się w zwycięstwa. Ale nie ma „zwycięzców” Niekiedy „trzeba zabić uśmiech – znak miłości i śmierci, żeby ocalić siebie od szaleństwa” Jest wreszcie wygodny azyl: „Planeta mamucia” i najprostsza ku niej droga, którą też iść nie warto, bowiem jest to „ślepy odwet” – jak wyznaje jeden z bohaterów E. Pietryka – za wszelkie niedostatki, jakie niesie nam rzeczywistość.

Takich wyznań znajdujemy w „Planecie mamuciej” więcej. Muszą one bulwersować czytelnika. Ale na krótko. Bo oto jak w zwierciadle dostrzega on patologie własnego oblicza. Na nic zdają się etykiety. Prawdziwy sens życia (poza biologicznym) jest nieuchwytny. O tym zdają się mówić wielcy i mali bohaterowie opowiadań E. Pietryka.
Czy istnieją wartości, dla których warto poświęcać życie? Po lekturze opowiadań zaczynamy wątpić w ich istnienie. Prowincja życia, swoisty rezerwat, w którym role są podzielone, lecz można się nimi zamieniać, ale nie można stąd wyjść – gdzie trzeba mieć „serce z żelaza, aby wytrzymać taką miłość i taką nienawiść” Konsekwencja, z jaką autor rozwiewa wszelkie złudzenia, co do celowości sławy, zaszczytów i bogactwa – każe mi poprzestać na tym, kim jestem i co posiadam. Ale nie zrobię tego. Choćby, dlatego, że z lektury jego opowiadań wynoszę wskazówki, które (jak sądzę) pozwolą mi uniknąć losu bohaterów „Planety mamuciej”.

 

Bohaterowie Pietryka to w większości ludzie słabi zagubieni. Przytłacza ich nawet sława. Nie są oni reprezentantami (w szerokim pojęciu) naszej społeczności. Pochodzą z różnych warstw społeczno-zawodowych, ich losy nie są jednak typowe, ale unaoczniają przecież patologie, które zataczają coraz większy krąg.
Nie po raz pierwszy autor informuje nas o tym. I trzeba przyznać – robi to przekonywująco, oddając głos swoim bohaterom - szczery i otwarty, który brzmi jak przestroga. Autentyzm wypowiedzi bohaterów Pietryka, jest mocną stroną dla tej książki. Ciekawy styl – ni to relacja, ni zwierzenia z olbrzymim pierwiastkiem lirycznym, tkwiącym w aktorskiej narracji (jakby mówił ze sceny) bezbłędnie dykcyjny monolog – musi docierać do czytelnika, a przy tym (czuje się to) wyprowadzony z autopsji czyni bohaterów autentycznymi. Jakbyś ich znał, jakbyśmy nimi byli.

Po trzydziestu latach, po zmianach ustrojowych i reformach gospodarczych - bohaterowie Pietryka nabrali jeszcze większego znaczenia. Uniersalność o której wspominał Piotr Kuncewicz znajduje swój wyraz w szerszym znaczeniu. Z biegiem lat zatacza coraz szersze koło w społeczności obywatelskiej. Już nie wiadomo co jest w życiu najważniejsze, zatracają się najwyższe wartości moralne, do glosu dochodzi zrezygnowanie niezależnie od warunków egzystencji.

Pietryk z postaci scenicznych przenosi do swoich opowiadań ludzkie przymioty o znaczeniu ponadczasowym, Bezdomny z "Końca Europy" (jego rola) - jest tym samym bohaterem "Planety Mamuciej" Zagubionym człowiekiem, który przegrywa wszystkie batalie życiowe, nie z własnej winy, raczej z braku przystosowania do otoczenia. Na koniec osamotnienie, ostatni etap zmagań, wymagający największego wysiłku kiedy zaczyna szwankować zdrowie.




Edmund Pietryk, Planeta mamucia, Wydawnictwo Łódzkie, 1986, Nurt 267/1987

/-/ Jerzy Beniamin Zimny

Przedruk artykułu z  blogu autorskiego:


http://jerzybeniaminzimny.blogspot.com/

Zdjęcia okładek pobrano::

https://www.google.pl/search?q=Edmund+Pietryk,+%22Planeta+mamucia

db

Edmund Pietryk, PAMIĘĆ - wiersze, Projekt okładki i opracowanie typograficzne: Bogdan Hojdis, ISBN 978-83-61607-03-8, PRODRUK Drukarnia i Wydawnictwa, Poznań 2008.