Dekiert Zygmunt

Dekiert Zygmunt

Kobieta przed lustrem


Książka poetycka Barbary Tylman „Niepewność chwil” jest zbiorem wierszy, poświęconych w znacznej części człowiekowi, który przychodzi na świat po to, aby przeżyć go w aurze różnorakich zdarzeń, w scenerii przeróżnych sytuacji nacechowanych dynamiką, bądź bezruchem, po to by w końcu ten ziemski padół opuścić.
Poetka w swych wierszach opisuje życie człowieka, używając nie zagęszczonych liter liryki. Okiem bacznego i wrażliwego obserwatora kreśli obrazy realne, otwiera przed czytelnikiem swój własny świat, świat zdarzeń, pragnień, nadziei. Mimo sugestywnych ocen, pouczeń płynących z wierszy, pozwala czytelnikowi nieść swój własny bagaż przeżywania, ciężar osobistych doznań, refleksji.
W wierszu „Spostrzeżenie”, dotykamy portretu dojrzałej kobiety, malowanego bogactwem życiowych doświadczeń, nie zawsze zbieżnych z jej pragnieniami w pierwszej samotnej zimnej nocy,/dzisiaj kiedy moją twarz przekreślają linie zmarszczek – po to, aby wyeksponować ciągłe umiłowanie kobiecej egzystencji – nadal jestem kobietą zakochaną w życiu.
Dziecko, dziewczyna, niewiasta dojrzała, zachowująca optymizm, wiarę, nadzieję, malowaną bogactwem przeżyć przecedzonych przez sito poezji. Poetka zamyka kobietę w swoim wierszu. Ten poetycki areszt nie jest rozdzieraniem szat, zagubieniem, beznadziejnością, nawet w sytuacjach, gdy zaistniałe życiowe zdarzenia rozminęły się z przeżyciami pisanymi marzeniem, nadzieją na spełnienie: może byśmy się wtedy spotkali / gdyby nie czas który nie zechciał być naszym swatem.(wiersz „Nie nasz czas”).
Bohaterka tekstów, częsty podmiot literacki w wierszach Barbary Tylman, nie gustuje w rozżaleniu, ubolewaniu. Dramaturgia wiersza „Kobieta przed lustrem” rozgrywa się na płaszczyźnie przemijania – Spinam klamrą przerzedzone włosy posrebrzone jakby obsypał je śnieg – upływu czasu, jakże często w samotność. Poetka nie rości o to pretensji: zagubiony uśmiech rozpalił źrenice – jeżeli utyskuje, to dwuznacznością metafory podkreślając tylko nieuchronność tego zjawiska – dzień stał się krótki jak przysłowiowe palto. To nie my, to życie wyrosło z tamtego płaszcza. Jeszcze przed chwilą był dla nas za długi. Poszczególne wersy niosą subtelny, osobisty stosunek do materii przeżyć, w aspekcie poszukiwania najprostszych rozwiązań, w trosce o losy bliźniego.
Autorka chętnie operuje wierszem pisanym na sposób reporterskiego przekazu. Tutaj byłam, przeżywałam określone emocje, teraz daję to pod osąd waszej wrażliwości. Tak dzieje się np. w wierszu „Noc w klasztorze”, w którym znajdujemy poetycką relację z pokonkursowej gali poezji ekologicznej w Mogilnie.
Barbara Tylman ignoruje świat hipokryzji, obłudy, zdrady. Dotyka konkretnych, życiowych zdarzeń. Dramaturgia utworów często dotyka tego, co nieuchronne – śmierci. Bez traumatycznych wykrzykników, w utworze „Rozstanie” wędrujemy po krainie pożegnań. Pożegnań na zawsze. Za sprawą poetki – również niespodziewanych powitań. Często śnią mi się w nocy, w tonacji sympatycznej tajemniczości  nie chcą zdradzić gdzie znaleźli przystań. W wierszu „Ostatnia wędrówka”, poświęconym Jerzemu Bogdanowskiemu – Kiedy zmęczony stanąłeś na szczycie z którego nie ma powrotu – w ostatnim uśmiechu pozwoliłeś zatrzymać Siebie – w traumatycznej aurze dostrzegamy przebłysk optymizmu, przetrwania, dalszego marszu w przyszłość siłą dokonań, mocą dobra, które pozostało w nas – tu na Ziemi.
Niepewność chwil, to niepewność dzisiejszego dnia. To również niepewność o to, co nastąpi jutro. Wahanie zapisane na kartach książki słowem zrozumiałym, bez uciekania w metafizykę, zanurzania się w karkołomnych, psychologicznych rozważaniach i wizjach. Dotyczy to również utworów dotykających obaw o człowieka, jego środowiska – więcej, obaw o losy świata. Ten świat, który budzi się każdej wiosny, aby wśród rozbuchanej zieleni znów mogły powstać nowe gniazda, jak w wierszu „Przebudzenie” – drzewa w negliżu dopiero gdy posmakują soków matki Ziemi / w gęstwinie listowia zbudują raj ptakom, by znów zakwitły uczucia, zakochanym stworzą azyl dla miłości. Przeżywamy powtarzalność zjawisk, które w swoim przemijaniu pozostają niezniszczalne. Jeżeli przeminęły – to powrócą, być może z jeszcze większą siłą.
W poezji Barbary Tylman pojawiają się tematy, które zaistniały wczoraj, funkcjonują dzisiaj i pojawią się w literaturze jutro. Poetka należy do twórców odwiedzających ludzi. Mówi im zwyczajne "dzień dobry", żegna się ciepłym "do widzenia". Jeżeli w wierszu czytelnik doszuka się cierpienia, to jest ono gdzieś w oddali, za parawanem przyswajalnego smutku, za horyzontem powrotu słońca. Strofy wierszy, akcentujące ten temat, świadczą o ogromnej więzi autorki ze światem natury i obawie o jego dalsze losy. Pełna / obawy o dalsze trwanie coraz częściej drżysz – Ziemio matko moja (wiersz „Niespokojna”).
Wędrując po drogach i ścieżkach współczesnej poezji tak łatwo zbłądzić, przepaść na semantycznych rozstajach, złamać nogę na kocich łbach symboliki, często kalekiego słowotwórstwa, urastającego (co zdarza się czasem) w oczach krytyków do miana „oryginalności języka”. Barbara Tylman nie buduje na siłę nowych piramid wiersza. Paradoksalnie, w jej poezji zaklinanie novum polega na zasiedlaniu zrozumiałym słowem tych obszarów naszej wrażliwości, których doświadczyły już pokolenia…
Pochylenie się nad wierszami Barbary Tylman pragnę zakończyć własnym poetyckim podsumowaniem, inspirowanym przez klimat książki. „Przychodzisz nagi / Bosy / Sięgasz po dojrzałość / Rozmarzony młodością po siwych włosów zamęt płoniesz chwili dotykaniem / Odejdź blaskiem w doskonałość diamentu /… Popiołem”.

Zygmunt Dekiert

Barbara  Tylman – „ Niepewność chwil ”

Z  L  P – Wydawnictwo Libra - 2010