Związek Literatów Polskich Oddział w Poznaniu

Ryszard Ćwirlej nowy członek Wielkopolskiego Oddziału ZLP i jego literacko-kryminalne zainteresowania

Ryszard Ćwirlej
Ryszard Ćwirlej, rocznik 1964, pochodzi z Piły, mieszka na wsi niedaleko Poznania. Z wykształcenia malarz i socjolog, na co dzień zajmuje się dziennikarstwem telewizyjnym i gotowaniem obiadów dla całej rodziny.
Tuż po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Śląskim rozpoczął pracę reporterską w ośrodku TVP w Katowicach, a później w Poznańskiej TVP, w którym pracuje jako wydawca i reporter programu Telekurier. 
W 2007 roku zadebiutował pierwszą swoją powieścią kryminalną osadzona w realiach schyłkowego PRL-u „ Upiory spacerują nad Wartą”. W 2008 roku ukazała się jego kolejna powieść milicyjna „ Trzynasty dzień tygodnia”
„Ręczna Robota” jest trzecią powieścią autora, choć nie ostatnią. Trwają już prace nad kontynuacją przygód milicjantów z Poznania.
 
 

Read more

 

Zaproszenie

Wielkopolski Oddział Związku Literatów Polskich
oraz
Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Poznaniu

mają zaszczyt zaprosić
 na promocję książki Lecha Konopińskiego
„Książę Lech i druhów trzech”
z rozmową na temat historycznych korzeni ojczyzny.
Z cyklu „Z Wielkopolskimi Muzami.”

Słowo wstępne - prof. Marceli Kosman

Spotkanie odbędzie się 12 marca 2010 r. o godz.17.00 w siedzibie
Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, ul. Mielżyńskiego 27/29

Prowadzenie Anna Elżbieta Zalewska

 

Spotkanie poetyckie Danuty Bartosz i Józefa Jana Swędrowskiego w Tomicach (gmina Gizałki)

Od 1 września 2009 r. do końca stycznia 2010 r. odbyło się siedem spotkań, na których Józef Jan Swędrowski omawiał swoje ostatnie książki „Droga do światła”, „Dzieci kosmosu” i „To nie bajki” oraz recytował wiersze z książki pt. „Bóg, człowiek, kosmos”.

Read more

   

Jak w lustrze

Wybór satyr

Maciej Antoni Suszek 

Z życia krasnoludków

CZERWONA CZAPECZKA

Po lustracji wszystkiego, co znalazł „na topie",
Mąż pewien, wyłupiastookie, uśmiechnięte chłopię,
Bór począł lustrować. Bowiem źle się dzieje
Gdy puścić lasy samopas. A więc ruszył w knieje.

Pierwsze uciekły lisy. Czerwone, więc to oczywista.
Potem pszczoły, z miodem zabranym do czysta,
Wreszcie z wielkim hałasem dały nogę dziki,
Po nich jeże, daniele, niedźwiedzie, sarny i króliki.

Ostatnie, zataczając się, z lasu wyszły krasnoludki,
Klnąc głośno, bo lustrator najpierw dał im wódki,
Zanim, uśmiechając się krzywo, zabierał na spytki.
A idąc omawiali pomysł pewien. Brzydki.

Dźwigali przy tym Gapcia, który śmierci bliski
Od spojrzeń lustratora, co niby spawarki błyski,
Dostał drgawek, czkawki i wytrzeszczu oczu
(Ponadto, z przerażenia, nie wstrzymywał moczu).

Bomba wybuchał latem, przeciek zrobiły wrony:
- Kapturek gadał z wilkiem, w dodatku jest czerwony!
Broń Boże, byśmy kiedyś najmniejszą mieli chrapkę,
Na gadaninę z wilkiem, lub na czerwoną czapkę. 

Read more

   

Strona 270 z 280